W Polsce od kilku dni huczy po ujawnieniu kolejnych „taśm prawdy”. Tym razem bohaterem nagranych rozmów Mateusza Morawieckiego stał się Robert Kubica.
W poniedziałek portal „Onet” ujawnił treść kolejnych nagrań rozmów premiera Morawieckiego sprzed sześciu lat, gdy był szefem banku BZ WBK należącego do grupy kapitałowej Santander. Podczas spotkania w szerszym gronie w lekceważącym tonie wypowiada się o Kubicy, wtedy zmagającym się jeszcze ze skutkami straszliwego wypadku podczas rajdu. Morawiecki opowiadał, jak bronił się przed naciskami menedżerów z Santandera w sprawie sponsorowania polskiego kierowcy. „Ja nie chcę, k…, co roku pięć dych płacić(…). Na szczęście złamał rękę, raz, drugi” – opowiadał współbiesiadnikom Morawiecki, tłumacząc dlaczego nie chciał jako szef banku dorzucać się w 2010 roku do szykowanego wtedy kontraktu Kubicy z Ferrari sponsorowanego wówczas przez Santandera.
Choć te sprawy działy się dawno temu, to ich dzisiejszy wydźwięk jest dla wizerunku premiera Morawieckiego szkodliwy. Skorzystał zatem z okazji, że Kubica wpadł do Warszawy na Acronis Partner Day i zaprosił go na spotkanie. Kubica zrelacjonował wizytę na swoim profilu na Instagramie: „Wizyta u Premiera. Polska zawsze wspiera swoich. I nam jeszcze doszedł jeden temacik do dzisiejszej agendy. No hard feelings (Bez urazy – przyp. red) i jedziemy dalej!”.
Kubica, który walczy o powrót do Formuły 1, szuka teraz finansowego wsparcia. Niewykluczone, że premier Morawiecki, tak kiedyś niechętny wydawaniu pieniędzy prywatnego banku na sponsoring Kubicy, teraz jako szef rządu zrekompensuje mu dawną wstrzemięźliwość. Na przykład polecając prezesowi Orlenu udzielenie finansowego wsparcia. A w tej sytuacji grzeczne „No hard feeligs” chyba nikogo nie dziwi.