30 listopada 2024
trybunna-logo

Kowalczyk mówi, że zawiodła

Justyna Kowalczyk w tym sezonie wszystko podporządkowała tylko jednemu celowi – chciała zdobyć w Lahti medal mistrzostw świata w biegu na 10 km stylem klasycznym, w swojej koronnej niegdyś konkurencji. Nie udało się.

Dla Kowalczyk 10 km stylem klasycznym to koronny dystans. To właśnie w tej konkurencji zdobyła swój pierwszy medal w mistrzostwach świata (brąz w Libercu w 2009 roku), dwa lata później w Oslo zdobyła wicemistrzostwo świata, a w 2014 roku na igrzyskach olimpijskich w Soczi wywalczyła złoty medal. Dlatego jej rywalki, zwłąszcza z krajów skandynawskich, w niej upatrywały największe zagrożenie dla swojej dominacji. Jak się okazało, słusznie, bo Polka w Lahti była najlepsza w kategorii „reszta świata”. Co prawda wyniki Kowalczyk w tym sezonie nie uprawniały do snucia marzeń o medalu i nawet szefowie Polskiego Związku Narciarskiego twierdzili, że byłaby to ogromna niespodzianka, ale rywalki bynajmniej jej nie lekceważyły. „Na 10 kilometrów klasykiem Polka może być dżokerem. W najważniejszych momentach potrafi wznosić się na wyżyny. Pamiętajmy, że to ona wygrała ten dystans w Soczi” – ostrzegała Norweżka Ingvild Flugstad Oestberg, która zakończyła wyścig w takim samym czasie jak Kowalczyk i zajęła z nią ex aequo ósme miejsce.
Wśród najgroźniejszych konkurentek polską biegaczkę wymieniała też największa faworytka Marit Bjoergen. ”W tym biegu poza mną wystartuje jeszcze kilka silnych zawodniczek i według mojej oceny aż siedem jest w stanie włączyć o zwycięstwo i miejsca na podium. Jest to nasza czwórka oraz Charlotte Kalla, Krista Parmakoski i Justyna Kowalczyk” – powiedziała w wywiadzie dla telewizji NRK norweska gwiazda.
Niestety, już na półmetku stało się jasne, że nasza „Królowa zimy” tego dnia nie ma żadnych szans na zdobycie medalu, a im bliżej miała do mety, tym gorszą zajmowała pozycję. Ostatecznie skończyła na ósmym miejscu na spółkę z Norweżką Oestberg, a przed nią było siedem zawodniczek ze Skandynawii. Bieg wygrała zgodnie z przewidywaniami Bjoergen (czas 25.24,9), zdobywając 16. złoty medal mistrzostw świata w karierze, za nią uplasowała się Szwedka Charlotte Kalla (strata 41,0 s), a brąz wywalczyła Norweżka Astrid Uhrenholdt Jacobsen (55,5 s). Kolejne cztery miejsca zajęły Heidi Weng (Norwegia, 1.13,8 straty do Bjoergen), Anna Haag (Szwecja, 1.22,7), Kerttu Niskanen (Finlandia, 1.23,7) i Krista Parmakoski (Finlandia, 1.31,4). Kowalczyk minęła metę ze stratą do zwyciężczyni 1.34,5.
„Moja forma nie była taka, żebym mogła walczyć o medale, Trochę traktuję to jak porażkę, bo zawiodłam moją ekipę i samą siebie. Ale nie będę drzeć z tego powodu szat. Cieszę się, że znalazłam się wśród najlepszych, choć tym razem z tyłu, a nie z przodu czołówki” – oceniła swój występ Polka.

Poprzedni

Wojna polsko-ukraińska pod banderą ruską – ciąg dalszy

Następny

Prawda i kult (część II)