Głośna w ubiegłym roku afera z wykryciem w podsłuchu w gabinecie prezesa PZPN Cezarego Kuleszy, zakończyła się umorzeniem postępowania z powodu niewykrycia sprawcy. O sprawie obszernie poinformował portal Interia.pl, powołując się na wypowiedź rzecznika prasowego Komendy Rejonowej Policji Warszawa III podkomisarza Karola Cebuli.
Dla przypomnienia: 9 października ub. roku PZPN poinformował o wykryciu podsłuchu w gabinecie prezesa Kuleszy. Z raportu firmy ochroniarskiej, która zlokalizowała urządzenie w trakcie rutynowego sprawdzania bezpieczeństwa w siedzibie związku. Urządzenie zlokalizowano w obudowie kaloryfera, a po jego zbadaniu ustalono, że podsłuch musiał zostać założony między 9 a 22 sierpnia 2021 roku, czyli w trakcie wyborów nowego prezesa PZPN (zjazd wyborczy odbył się 18 sierpnia tego roku). Nie była to „pluskwa” najnowszej generacji, ale pozwalała podsłuchiwać rozmowy na odległość do 2 km. Na urządzeniu nie wykryto jednak śladów odcisków palców, w ustaleniu osoby, która go zainstalowała nie pomógł też monitoring zamontowany w siedzibie PZPN. Co ciekawe, w styczniu tego roku policjanci prowadzący dochodzenie zapewniali, że są bliscy wykrycia sprawcy.