30 listopada 2024
trybunna-logo

Kombinacja norweska

Potęga norweskich biegów narciarskich zaczęła pękać w lipcu tego roku, gdy wyszło na jaw przedawkowanie lekarstw na astmę przez Martina Sundby’ego. Kolejnym ciosem była dopingowa wpadka Therese Johaug, u której wykryto ślady klostebolu.

Nie był to jednak koniec złych wieści dla zakochanych w narciarskich biegach Norwegów. Dziennik „Aftenposten” ujawnił, że test antydopingowy Johaug przeprowadzony we wrześniu tego roku był pierwszym po 129 dnach przerwy. I wyszło na jaw, że norweskie zawodniczki były najrzadziej kontrolowane z całej światowej czołówki. Ale prawdziwą sensacją przyniosła relacja z wizyty w słynnym czarnej ciężarówce serwisowej norweskiej kadry, w której dziennikarze odkryli inhalatory. „Stosujemy leki na astmę zapobiegawczo. Mieszamy je w nebulizatorach z solą fizjologiczną i używamy wtedy gdy jest bardzo zimno, albo gdy biegamy na dużej wysokości. Najbardziej to się przydaje w sprintach i wyścigach etapowych. Nie ma powodów sądzić, że to działa jak doping. To ma tylko chronić zdrowie zawodników” – zapewniają bezczelnie działacze norweskiej kadry.
Ale raz rozszczelniony układ chroniący tajemnicę zaczął przeciekać kolejnymi rewelacjami. Wyszło na przykład, że norwescy kadrowicze używają nebulizatorów z lekami na astmę. Przyznali się do tego m.in. Eirik Brandsdal i Therese Johaug, ale ona zastrzegła, że leki na astmę dostawała w przypadku mocnych przeziębień, gdy miała problemy z oddychaniem, a nie regularnie. Johaug jednak nie specjalizuje się w sprintach, a jak przyznają lekarze norweskiej kadry, takie prewencyjne podawanie leków dotyczy przede wszystkim sprinterów. Bo to nadmierna wentylacja, a zwłaszcza nagła zmiana jej szybkości, typowe dla sprintu, może doprowadzi do skurczu oskrzeli. Leki na astmę działają właśnie rozkurczowo i udrażniają drogi oddechowe.

Inhalatory w ciężarówce

Johaug niedługo po przyznaniu się do zażywania leków na astmę miała pozytywny wynik testu dopingowego na clostebol, steryd anaboliczny, i ta afera najbardziej Norwegów w tech chwili porusza. Oliwy do ognia dolała ostatnio jeszcze stacja telewizyjna TV2, która wyemitowała bulwersujący reportaż o tym, że także zdrowych norweskich kadrowiczów szprycuje się lekami na astmę, a nawet wręcz ich się zachęca do ich stosowania. Tym tropem poszła też w październiku gazeta „Aftenposten”, opisując proceder systemowego aplikowania leków tuż przed startami, w niedostępnym dla postronnych pomieszczeniu na piętrze słynnej czarnej ciężarówki serwisowej norweskiej kadry.
Leki antyastmatyczne to od lat jeden z najbardziej kontrowersyjnych tematów w tym sporcie. To wina Światowej Agencji Antydopingowej (WADA), która stopniowo liberalizowała przepisy dotyczące substancji o działaniu antyastmatycznym. Dziś można podawać sportowcom nawet leki w zasadzie zakazane, bo wyłączono z listy salbutamol, czyli substancja z Ventolinu, leku który przedawkował Martin Johnsrud Sundby, formoterol, czyli substancja z Symbicortu, leku używanego przez Marit Bjoergen od 2012 (wcześniej Norweżka przez lata musiała uzyskiwać zgodę na stosowanie różnych leków antyastmatycznych) oraz salmeterol. Wszystkie trzy są dozwolone tylko w formie wziewnej, a salbutamol i formoterol jedynie w ściśle określonych dawkach których nie wolno przekroczyć.

Tajemnicza arytmia serca

Z tym bywało w przeszłości różnie. Zdarzało się, że przekroczenie norm lekarze norweskiej kadry wykrywali niemal tuż przed startem i wtedy pod byle pozorem wycofywano taką delikwentkę lub delikwenta ze startu. Kilka lat temu tak właśnie uczyniono w przypadku Marit Bjoergen, która w przeddzień rozpoczęcia Tour de Ski nagle wróciła do Norwegii rzekomo z powodu arytmii serca. Ale trzy tygodnie później biegaczka już jak gdyby nic się nie stało wystartowała w kolejnych zawodach. Dzisiaj możemy się jedynie domyślać, że przez ten czas lekarze przywrócili w jej organizmie poziom sterydów do odpowiedniego poziomu.
Niedawna dopingowa wpadka Therese Johaug to spory kłopot dla norweskiego związku narciarskiego. Dlatego dla poprawy wizerunku powołał on komisję śledczą z udziałem osób niezwiązanych z federacją, która ma ocenić czy w aplikowaniu leków na astmę nie doszło do złamania przepisów i zasad etyki. Jej werdykt w tej sprawie jest spodziewany w styczniu przyszłego roku. Szef kadry norweskich biegaczy Vidar Lofshus tłumaczy: „My nie podajemy leków na astmę, tylko dzięki ich stosowaniu dbamy o układ oddechowy zawodników. Płuca to najważniejsze narzędzie biegacza i musimy być pewni, że są one właściwie wentylowane. Troska o zdrowie biegaczy to nasz obowiązek” – zapewnia Lofshus.
Na szczęście specjaliści kwestionują długofalowe działanie prewencyjne takich leków. „To może nie jest zakazane w przepisach dopingowych, ale jest moralnie złe. Jesteśmy lekarzami i naszym obowiązkiem jest leczyć chorych ludzi, a nie zdrowych” – podsumował machlojki Norwegów lekarz szwedzkiej agencji antydopingowej Ake Andren Sandberg.
Sponsorzy norweskiej kadry zaczynają jednak okazywać pierwsze oznaki zniecierpliwienia. Także tym, że wciąż nie ma wiążącego werdyktu w sprawie Johaug. Prawnik biegaczki zapewnia, że zapadnie on dopiero w przyszłym roku. A to oznacza, że przy odpowiedniej interpretacji przepisów Johaug będzie mogła wystartować w mistrzostwach świata w Lahti.

Poprzedni

Obecnie – Dynamo Kijów

Następny

Osama bohater?