16 listopada 2024
trybunna-logo

Kobiece rządy w Widzewie Łódź

W poprzednim sezonie piłkarze łódzkiego Widzewa zawiedli swoich fanów i nie wywalczyli awansu do I ligi. W klubie, który 18 czerwca władzę przejęła Martyna Pajączek, znana w piłkarskim środowisku z rządów w Miedzi Legnica oraz z tego, że została jako pierwsza kobieta w historii wybrana do zarządu PZPN.

W polskim futbolu Martyna Pieniążek zaistniała dzięki właścicielowi Miedzi Legnica, który oddelegował ją ze swojej firmy do pracy w legnickie klubie wkrótce po przejęciu większościowego pakietu jego akcji. Jako prezes Miedzi Pajączek zaistniała też na pezetpeenowskich salonach, wchodząc do władz I ligi, a potem do zarządu PZPN. Musiała zrobić dobre wrażenie na prezesie związku Zbigniewie Bońku, skoro nie mając żadnych wcześniejszych powiązań z widzewskim środowiskiem została prezesem tego zasłużonego klubu. A Boniek najwyraźniej znów rozdaje karty w Widzewie, skoro zdołał ulokować w radzie nadzorczej także swojego wieloletniego współpracownika Władysława Puchalskiego.

Cel tych działań powoli staje się jasny. W mediach od niedawna zaczęły krążyć plotki, że Widzew ma zostać zaoferowany dobrze Bońkowi znanemu Andrei Radrizzaniemu, potentatowi na rynku sportowych praw telewizyjnych, który po sprzedaży swojej firmy MP&Silva w 2016 roku za miliard dolarów lokuje teraz pieniądze w akcjach klubów piłkarskich. Już jest właściciela Leeds United, zabiega o przejęcie Bari, a teraz niemal za darmo może też przejąć Widzew, klub z dużym potencjałem sportowym i marketingowym oraz wielką bazą kibiców. Ale warunkiem jest jak najszybszy powrót do ekstraklasy. I do wykonania tego zadania posłano do Łodzi właśnie panią Pajączek.

Jej pierwsze decyzje wywołały szok, bo nowa szefowa klubu w pierwszej kolejności wywaliła z roboty dyrektora sportowego klubu Łukasza Masłowskiego, a wraz z nim trenera Zbigniewa Smółkę. Pierwszy stracił posadę po dwóch miesiącach pracy, a Smółka ledwie po miesiącu i nawet nie zdążył poprowadzić zespołu w jednym choćby oficjalnym meczu. To pierwszy chyba taki przypadek w historii polskiego futbolu. W jego miejsce zatrudniony został 45-letni Marcin Kaczmarek, w przeszłości szkoleniowiec Olimpia Grudziądz, Pogoń Szczecin, Lechia Gdańsk, Wisły Płock, a ostatnio Bruk-Betu Nieciecza. Dostał jednak kontrakt tylko na rok, z opcją jego przedłużenia w przypadku awansu do I ligi.

Tym razem Widzew pewnie już nie pokpi tak sprawy jak w poprzednim sezonie. Prezes Pajączek zaczęła ściągać do klubu znanych piłkarzy – pierwszym jej transferem jest dwukrotny król strzelców naszej ekstraklasy Marcin Robak, mający na koncie 120 golu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Robak ma wprawdzie już 36 lat, ale wciąż jest w strzeleckiej formie. Podpisał dwuletni kontrakt z opcją przedłużenia go o jeden sezon, jeśli Widzew awansuje do ekstraklasy.

 

Poprzedni

Kogo Heynen pośle do Chicago?

Następny

W Kolumbii strach nie strzelić karnego

Zostaw komentarz