26 listopada 2024
trybunna-logo

Kobayashi gasi Stocha w Turnieju Czterech Skoczni

Nasi skoczkowie narciarscy nie liczą się w walce o zwycięstwo w 70. edycji Turnieju Czterech Skoczni. Biało-czerwoni stracili szanse już po pierwszym konkursie w Oberstdorfie. W Garmisch-Partenkirchen było trochę lepiej, bo Piotr Żyła zajął 11. miejsce, a Jakub Wolny 23. Znowu jednak zawiódł lider naszej kadry Kamil Stoch.

Fatalny występ biało-czerwonych na skoczni w Oberstdorfie (do drugiej serii awansował tylko Dawid Kubacki, któremu dopisało szczęście w pojedynku z Manuelem Fettnerem, ale Piotr Żyła był 38., a broniący trofeum Kamil Stoch dopiero 41.) zapalił w polskiej kadrze żółte światło. Pojawiła się nawet sugestia, żeby wycofać całą ekipę turnieju i skierować na porządną treningową sesję gdzie w ustronnym miejscu. Ostatecznie władze PZN po naradzie ze sztabem szkoleniowym kadry postanowiły wstrzymać się z taką decyzją do konkursu w Garmisch-Partenkirchen. ”Mamy plan i koncepcję, jak wyjść z kryzysu. Problem został zdiagnozowany i wyjaśniony na wewnętrznej naradzie kadry z trenerami. Kadra zostanie wycofana z Turnieju Czterech Skoczni tylko w przypadku takiego samego katastrofalnego występu w Garmisch-Partenkirchen” – poinformował media sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego Jan Winkiel.
Tak więc w drugim konkursie Turnieju Czterech Skoczni, w niemieckim Garmisch-Partenkirchen, wystartowała cała szóstka zgłoszonych do rywalizacji polskich skoczków, a oprócz nich jeszcze 71 zawodników z innych krajów. Rywalizacja toczyła się w zupełnie innych warunkach pogodowych niż w Oberstdorfie, gdzie padał ulewny deszcz i mocno wiało z tyłu skoczni. W Ga-Pa było słonecznie, a wiatr rzadko przekraczał prędkość 2 m/s.
W seriach treningowych i kwalifikacjach Polacy spisywali się w tych warunkach dużo lepiej i co ważne – w komplecie przeszli przez kwalifikacje. Schody zaczęły się jednak w sobotnim konkursie, po po pierwszej serii skoków pakować manatki musieli już Stoch, Kubacki oraz Paweł Wąsek i Andrzej Stękała, a do drugiej rundy awansowali jedynie Piotr Żyła i Jakub Wolny. Stoch był tak głęboko poruszony swoją kolejną wpadką, że odmówił ekipie Eurosportu udzielenia wywiadu. Nic dziwnego, dla trzykrotnego zwycięzcy TCS i trzykrotnego mistrza olimpijskiego zajęcie w noworocznym konkursie w Ga-Pa dopiero 47. miejsca jest kompromitującym wynikiem. To, co dzieje się z trzykrotnym mistrzem olimpijskim na 70. Turnieju Czterech Skoczni, jest trudne do wytłumaczenia. W Ga-Pa, w każdym treningu i kwalifikacjach, Stoch był w drugiej dziesiątce. Gdy przyszło do najważniejszego skoku, skoczył zaledwie 118 metrów. To była jedna z najsłabszych odległości dnia dająca dopiero 47. miejsce. Stoch przegrał w parze z Daiki Ito (127,5 metra) i drugi raz z rzędu zakończył konkurs w piątej dziesiątce klasyfikacji.
Lepiej od lidera naszej kadry wypadli pozostali. Po katastrofalnym występie w Oberstdorfie najszybciej przebudził się Piotr Żyła. W sylwestra, w Garmisch-Partenkirchen, skakał wyśmienicie i najdalej w stawce. Z miejsca stał się jednym z faworytów do zwycięstwa w noworocznym konkursie. W serii próbnej też był w czołówce, w skacząc w pierwszej serii trafił jeszcze na minimalny wiatr pod narty. Wykorzystał te warunki bardzo dobrze i poleciał na odległość 135,5 metra, ale wystarczyło to tylko do zajęcia 10. miejsce. Niestety, w drugiej serii Żyła nie wytrzymał presji i oddał swój najsłabszy skok na tej skoczni w tym sezonie, mimo bardzo dobrych warunków (tylko minimalny wiatr w plecy). Zaliczył tylko 131 metrów i ostatecznie zajął 11. miejsce. Był jednak zadowolony, bo to jego najlepszy rezultat w tym sezonie.
Oprócz Żyły do finałowej serii awansował jeszcze tylko Jakub Wolny, który uzyskał 127 metrów i w pierwszej serii pokonał Austriaka Manuela Fettnera (129 metrów, ale w lepszych warunkach). Dawid Kubacki, Paweł Wąsek i Andrzej Stękała nie mieli tyle szczęścia, bo chociaż oddali niezłe skoki (każdy przekroczył 125 metrów), to ich rywale skakali dalej – Kubacki przegrał z Norwegiem Halvorem Egnerem Granerudem, Wąsek z Austriakiem Philippem Aschenwaldem, a Stękała z ze Szwajcarem Killianem Peierem. Ich odległości nie wystarczyły aby znaleźli się w gronie pięciu tzw. szczęśliwych przegranych. W finale Wolny oddał znakomity skok. Wykorzystał lekki wiatr pod narty i uzyskał 132,5 metra. Taka odległość pozwoliła mu na spory awans i ukończenie zawodów na 23. pozycji.
Gwiazdą 70. edycji TCS jest jak na razie Japończyk Ryoyu Kobayashi, który pewnie zmierza po drugi w swojej karierze triumf. I wiele wskazuje, że jako pierwszy skoczek w historii może także po raz drugi wygrać wszystkie cztery konkursy. W Oberstdorfie wygrał bezdyskusyjnie, w Garmisch-Partenkirchen wygrał z Niemcem Markus Eisenbichler o 0,2 pkt. Ale japoński skoczek imponuje dalekimi lotami. W Ga-Pa w pierwszej serii wylądował na 143. metrze, tylko dwa metry bliżej od rekordu skoczni należącego od zeszłego roku do Dawida Kubackiego. Musiał jednak uważać na Eisenbichlera, który zaliczył 141 metrów, ale dostał bardzo wysokie noty, zwłaszcza od sędziego z Niemiec, chociaż przy lądowaniu o mało co nie upadł. Gospodarzom pomagają ściany, lecz Kobayashi radzi sobie nawet w takiej sytuacji.
Skacząc z obniżonej belki uzyskał 135,5 metra, lecz dodatkowe punkty za obniżony rozbieg i wysokie noty za styl pomogły mu w pokonaniu Eisenbichlera, mimo iż Niemiec skoczył o osiem metrów dalej. Na najniższym stopniu podium w Ga-Pa stanął młody Słoweniec Lovro Kos. To jego najlepszy wynik w karierze.
Dzięki wygranej w Ga-Par Kobayashi awansował też na pozycję lidera w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, spychając Niemca Karla Geigera na drugie miejsce. Trzecią lokatę w „generalce” utrzymał Norwego Halvor Egner Granerud. Najlepszy z Polaków, Kamil Stoch, po kolejnym nieudanym konkursie spadł w klasyfikacji na 13. miejsce i traci do lidera już 480 punktów. Na zdobycie „Kryształowej Kuli” ani on, ani żaden inny z polskich skoczków nie mają już żadnych szans, więc został im już tylko jeden cel w tym sezonie do osiągnięcia – medal igrzysk w Pekinie. Ale w takiej formie nie mają na to większych szans.

Klasyfikacja TCS na półmetku:
1. Ryoyu Kobayashi (Japonia) – 593,2 pkt; 2. Marius Lindvik (Norwegia) – 580pkt; 3. Lovro Kos (Słowenia) – 575,5 pkt; 4. Markus Eisenbichler (Niemcy) – 572,1 pkt; 5. Havlor Egner Granerud (Norwegia) – 563,4 pkt; 6. Karl Geiger (Niemcy) – 560,9 pkt; 7. Robert Johansson (Norwegia) – 559,8 pkt; 8. Stephan Leyhe (Niemcy) – 530,5 pkt 9. Jan Hoerl (Austria) – 527,3 pkt; 10. Daniel Huber (Austria) – 526,1 pkt;
Miejsca Polaków: 22. Piotr Żyła – 378,5 pkt; 25. Jakub Wolny – 370,5 pkt; 32. Dawid Kubacki – 343,5 pkt; 39. Paweł Wąsek – 241,8 pkt; 45. Kamil Stoch – 214,5 pkt; 50. Andrzej Stękała – 118 pkt.

Top 10 klasyfikacji Pucharu Świata:
1. Ryoyu Kobayashi (Japonia) – 696 pkt;
2. Karl Geiger (Niemcy) – 675 pkt;
3. Halvor Granerud (Norwegia) – 473 pkt;
4. Marius Lindvik (Norwegia) – 437 pkt;
5. Markus Eisenbichler (Niemcy) – 407 pkt;
6. Anze Lanisek (Słowenia) – 385 pkt;
7. Stefan Kraft (Austria) – 380 pkt;
8. Killian Peier (Szwajcaria) – 330 pkt;
9. Jan Hoerl (Austria) – 299 pkt;
10. Robert Johansson (Norwegia) – 293 pkt;
Miejsca Polaków: 13. Kamil Stoch – 216 pkt; 27. Piotr Żyła – 105 pkt; 37. Dawid Kubacki – 23 pkt; 41. Jakub Wolny – 16 pkt; 42. Paweł Wąsek – 13 pkt; 49. Aleksander Zniszczoł – 5 pkt; 52. Andrzej Stękała – 1 pkt.

Klasyfikacja Pucharu Narodów:
1. Niemcy – 1761 pkt; 2. Norwegia – 1675 pkt; 3. Austria – 1609 pkt; 4. Słowenia – 1465 pkt; 5. Japonia – 1381 pkt; 6. Polska – 629 pkt; 7. Szwajcaria – 523 pkt; 8. Rosja – 342 pkt; 9. Finlandia – 22 pkt; 10. Estonia – 13 pkt; 11. Kanada – 7 pkt; 12. Bułgaria – 6 pkt; 13. Turcja – 2 pkt; 14. Włochy – 1 pkt.

Poprzedni

Siatkarzy czeka w tym roku obrona mistrzowskiego tytułu

Następny

Kopalnia Wujek – „dobro poświęcone… dobro uratowane” (cz. II)