18 listopada 2024
trybunna-logo

Klęska Brazylii

Dla organizatorów rozgrywanego we Stanach Zjednoczonych turnieju odpadnięcie ekipy pięciokrotnych mistrzów świata to smutna wiadomość. Zespół Brazylii był przed imprezą uważany za faworyta i miał być magnesem dla publiczności.

Brazylijczycy podzielili los Urugwajczyków i także przedwcześnie musieli pakować walizki i wracać do domu. Klęskę pięciokrotnym mistrzom świata zadała drużyna Peru, pokonując canarinhos w trzeciej kolejce Copa America 1:0 po kontrowersyjnym golu, strzelonym z pomocą ręki w 75. minucie przez Raula Ruidiaza. Brazylijczycy oczywiście ostro protestowali, ale na próżno, bowiem prowadzący zawody urugwajski sędzia Andres Cunha po konsultacji z asystentami uznał gola.

Pretensje do arbitra

Rozwścieczeni Brazylijczycy próbowali jeszcze zmienić wynik spotkania, ale przeszkodził im w tym fantastycznie spisujący się peruwiański bramkarz Pedro Quiroz. To głównie dzięki niemu Peruwiańczycy awansowali do ćwierćfinału z pierwszego miejsca w grupie B. Drugie miejsce zajęła drużyna Ekwadoru, która w ostatnim swoim spotkaniu w fazie grupowej wygrała z Haiti 4:0. Brazylijczycy zajęli dopiero trzecie miejsce i odpadli z turnieju.
Ekipa canarinhos odpadła w tak wczesnej fazie Copa America po raz pierwszy od 1987 roku. „Wszyscy widzieli, co się stało. Nie możemy nic zrobić, niczego zmienić. To jest wręcz niebywałe” – narzekał po meczu z Peru selekcjoner reprezentacji Brazylii Dunga. „Kompletnie tego nie rozumiem! Sędziowie dyskutowali o tej kontrowersyjnej sytuacji przez cztery minuty, a mimo to nie podjęli właściwej decyzji. My widzieliśmy, że Peruwiańczyk dotknął piłki ręką, tymczasem arbiter powiedział nam po meczu, że on i żaden z jego asystentów nie widzieli zagrania ręką” – tłumaczył w brazylijskich mediach obrońca canarinhos Miranda, na co dzień występujący w Interze Mediolan. I wrzucił kamyczek do ogródka kolegów z linii ofensywnej: „Taki jest właśnie futbol. Jeśli samemu nie strzela się goli, to płaci się za to czasem wysoką cenę”.
Nie wiadomo na razie, czy Dunga zachowa swoją posadę. Kibice i media w Brazylii oceniają go bardzo krytycznie, ale z drugiej strony pojawiają się też głosy w obronie selekcjonera canarinhos. Jeszcze przed Copa America 2016 było wiadomo, że na turniej w Stanach Zjednoczonych Brazylia wystawi rezerwowy skład. Wśród 23 powołanych graczy zabrakło wielu czołowych zawodników – Kaki, Roberto Firmino, Thiago Silvy, Davida Luiza, Marcelo, Lucas Moura, Oscar, Gabriel Paulista, Fernandinho, Aleksa Teixeiry czy wreszcie największej gwiazdy zespołu Neymara, którego szefowie piłkarskiej federacji tego kraju postanowili włączyć do składu reprezentacji młodzieżowej na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro.

Canarinhos przybyli bez gwiazd

Wśród graczy powołanych na Copa America 2016 znaleźli się natomiast Casemiro z Realu Madryt i Rafinha z Barcelony, którzy wrócili do kadry po dłużej przerwie. Dunga miał w USA do dyspozycji taką oto kadrę: bramkarze – Alisson (Internacional Porto Alegre), Diego Alves (Valencia CF, Hiszpania), Ederson (Benfica Lizbona, Portugalia); obrońcy – Miranda (Inter Mediolan, Włochy), Gil (Shandong Luneng, Chiny), Marquinhos (Paris Saint-Germain, Francja), Rodrigo Caio (Sao Paulo), Dani Alves (FC Barcelona, Hiszpania), Filipe Luis (Atletico Madryt, Hiszpania), Fabinho (AS Monaco, Francja), Douglas Santos (Atletico Mineiro); pomocnicy – Luiz Gustavo (VfL Wolfsburg, Niemcy), Elias (Corinthians Sao Paulo), Renato Augusto (Beijing Guoan, Chiny), Philippe Coutinho (FC Liverpool, Anglia), Lucas Lima (FC Santos), Willian (Chelsea Londyn, Anglia), Casemiro (Real Madryt, Hiszpania), Rafinha (FC Barcelona, Hiszpania); napastnicy – Douglas Costa (Bayern Monachium, Brazylia), Hulk (Zenit Petersburg, Rosja), Gabigol i Ricardo Oliveira (obaj FC Santos).
A skoro w turnieju nie ma już Brazylii, rolę murowanego faworyta przejęła Argentyna, która w swoich szeregach ma mnóstwo gwiazd z Leo Messim na czele.

Poprzedni

Miś

Następny

Pierwsze koty za płoty?