22 listopada 2024
trybunna-logo

Jović zmotywował Lewandowskiego

Robert Lewandowski

Po czterech meczach bez wygranej z rzędu Bayern Monachium wrócił na zwycięską ścieżkę. Mistrzowie Niemiec pokonali na wyjeździe VfL Wolfsburg 3:1, a pierwsze skrzypce w zespole znów grał Robert Lewandowski. Kapitan naszej reprezentacji strzelił dwa gole i zaliczył asystę. Przyćmił go jednak Luka Jović z Eintrachtu, który zdobył pięć bramek.

 

Koncert „Lewego” wysoko oceniły zwykle krytyczne w ocenie jego gry niemieckie media, bo w pomeczowych recenzjach Polak najczęściej otrzymywał najwyższą notę „1” (w skali 1-6), co w Niemczech oznacza klasę światową. Lewandowski zaczynał mecz z Wolfsburgiem w takiej samej sytuacji jak grający z nim w Bayernie reprezentanci Niemiec – licząc łącznie występy w klubie i drużynie narodowej miał już za sobą sześć spotkań bez zwycięstwa, a jeszcze nie strzelił gola od 22 września. Monachijczycy pokazali jednak w tym meczu mistrzowski charakter – grając w osłabieniu po czerwonej kartce dla Arjena Robbena szybko odpowiedzieli na strzelonego przez gospodarzy kontaktowego gola, a na 3:1 podwyższył po podaniu „Lewego” James Rodriquez.

Dla Lewandowskiego to był pierwszy od marca tego roku występ w Bundeslidze, w którym strzelił więcej niż jednego gola (ostatni raz dokonał tego w wygranym 6:0 spotkaniu z Borussią Dortmund). W obecnym sezonie tylko raz miał lepsze osiągnięcie, gdy strzelił trzy gole Eintrachtowi Frankfurt w Superpucharze Niemiec, ale w spotkaniu z VfL Wolfsburg na dodatek zagrał na rewelacyjnym poziomie. Stwarzał sobie i kolegom sytuacje strzeleckie, rozgrywał akcje, uczestniczył w grze obronnej, słowem – znów był ważnym ogniwem zespołu. To dobry znak przed czekającą bawarskiego potentata morderczą serią – mecz z Wolfsburgiem był pierwszym z siedmiu, które mistrzowie Niemiec rozegrają w Bundeslidze, Lidze Mistrzów i Pucharze Niemiec w najbliższych trzech tygodniach.

Popis polskiego napastnika przyjęto w Niemczech z uznaniem, ale w miniony weekend w Niemczech większy zachwyt wzbudził 20-letni piłkarz Eintrachtu Frankfurt Luka Jović. Serb w wygranym 7:1 spotkaniu z Fortuną Duesseldorf (z reprezentantem Polski Marcinem Kamińskim w składzie) strzelił aż pięć goli i pod tym względem powtórzył wyczyn Lewandowskiego z 22 września 2015 roku, z pamiętnego meczu z VfL Wolfsburg w Monachium. „Lewy” był 13. piłkarzem w historii Bundesligi, któremu udało się dokonać takiego spektakularnego wyczyny, ale pierwszym w XXI wieku.

Jović jest czternastym zdobywcą „pięciopaka”, ale nasz piłkarz swoje pięć bramek zdobył w niespełna dziewięć minut, zaś Serb pierwsze trafienie zaliczył w 26. minucie, a ostatnie w 72. Nie ulega jednak wątpliwości, że Jović zaliczył swój najlepszy jak dotąd mecz w karierze i zwrócił swoim wyczynem uwagę na siebie możnych europejskiego futbolu. Niewykluczone, że znalazł się także na liście życzeń Bayernu, który powoli zaczyna rozglądać się za napastnikiem rokującym choćby zbliżoną skuteczność jaką prezentuje Lewandowski. Dwudziestolatek z Serbii musi jednak na ewentualny transfer zapracować kolejnymi golami, ale już okrzyknięto go najpoważniejszym konkurentem Polaka do korony króla strzelców.

Droga do zdobycia tego splendoru jednak daleka, bo Jović, choć ma siedem bramek na koncie, dzieli fotel lidera klasyfikacji snajperów z legitymującym się takim samym dorobkiem bombardierem z Borussii Dortmund Paco Alcacerem. A za tą dwójką czai się jeszcze grupa aż pięciu zawodników z dorobkiem pięciu trafień, w której oprócz Lewandowskiego są jeszcze Marco Reus (Borussia Dortmund), Sebastien Haller (Eintracht Frankfurt), Alassane Plea (Borussia M’gladbach) i Ondrej Duda (Hertha Berlin).

 

Poprzedni

Konflikt z EHF kosztuje coraz więcej

Następny

Zamieszanie na szczycie Lotto Ekstraklasy

Zostaw komentarz