U brazylijskiej siatkarki Tandary Caixety wykryto doping i zawodniczka po wygranym 3:1 meczu ćwierćfinałowym z ekipą Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego została zawieszona i odesłana do kraju. W Rosji zawrzało.
Tandara Caixeta była podstawową zawodniczką reprezentacji Brazylii podczas igrzysk olimpijskich w Tokio. Zagrała we wszystkich sześciu meczach: pięciu fazy grupowej i ćwierćfinałowym z Rosją, który Brazylijki wygrały 3:1. Potem w półfinale pokonały 3:0 Koreę Południową i awansowały do finału. Ale w meczu o złoty medal przegrały sromotnie z ekipą USA 0:3 (21:25, 20:25, 14:25). Dla Amerykanek to czwarty z rzędu olimpijski medal, ale dopiero pierwszy złoty.
W dwóch ostatnich potyczkach Brazylijki grały już bez Tandaru Caixety, bo siatkarka została zawieszona i odesłana do kraju po tym, jak ogłoszono, iż w próbce pobranej od niej 7 lipca w ośrodku szkoleniowym CBV w Saquarema wykryto niedozwolony środek dopingowy. Władze Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego zażądały powtórzenia meczu ćwierćfinałowego, ale światowa federacja siatkarska (FIVB) odrzuciła ten wniosek powołując się na przepisy Światowej Agencji Antydopingowej (WADA), wedle których taka możliwość istnieje tylko w przypadku, gdy więcej niż dwóch członków drużyny w sportach zespołowych naruszy przepisy antydopingowe w trakcie imprezy.
Rosyjskie media nie zmarnowały okazji, żeby pokazać w złym świetle działaczy światowych organizacji sportowych. „To rażący przypadek. Należałoby sprawdzić całą drużynę, bo może nie tylko jedna zawodniczka grała z pozytywnym wynikiem testu antydopingowego podczas igrzysk”. „Jeśli ta próbka została pobrana 7 lipca, to dlaczego wynik został ogłoszony dopiero teraz, a zawodniczka nie została wykluczona wcześniej, jeszcze przed igrzyskami? Nie wydaje się możliwe, aby wzięła środek dopingowy samowolnie”. „Reprezentacja Brazylii to zespół oszustek, który należałoby wykluczyć z igrzysk” – można było przeczytać na rosyjskich portalach, nie tylko sportowych.