17 listopada 2024
trybunna-logo

Ile Lewy wytargował dla kolegów?

O szczegółach umowy zawartej przez szefa PZPN Zbigniewa Bońka z piłkarzami reprezentacji Polski odnośnie premii za występ w finałach mistrzostw Europy wiadomo niewiele.

Coś niecoś jednak w tej sprawie do opinii publicznej przeciekło, tylko że nie można w żaden sposób tych informacji zweryfikować. Ponoć w negocjacjach uczestniczyli ze strony PZPN Zbigniew Boniek i sekretarz generalny Maciej Sawicki, natomiast zawodników reprezentowali kapitan reprezentacji Robert Lewandowski oraz jego zastępca Kamil Glik. Co wytargowali od Bońka, który w takich negocjacjach ma bogate doświadczenie jako piłkarz, trener i działacz?
Ustalono ponoć, że do kieszeni kadrowiczów ma trafić 40 procent kwoty, jaką za udział w Euro 2016 PZPN otrzyma z kasy UEFA. Wysokość tej kwoty, czyli także zarobki piłkarzy, zależą od osiągniętych wyników. UEFA zapłaci milion euro za każde zwycięstwo na francuskich boiskach odniesione w fazie grupowej oraz pół miliona za remis. Awans do 1/8 finału to dodatkowe półtora miliona euro, awans do ćwierćfinału wyceniono na 2,5 miliona euro, a za wejście do półfinału cztery miliony euro. Finalista mistrzostw Europy otrzyma pięć milionów, a zwycięzca imprezy osiem milionów euro. Zakładając, że kadra Adama Nawałki zrealizuje cel minimum i wyjdzie z grupy, piłkarze otrzymają do podziału od 1,2 do 1,5 mln euro, w zależności od tego ile punktów uzyskają w meczach grupowych. Szału więc nie zważywszy na fakt, że do kasy ustawi się 23 zawodników. Ale jeśli biało-czerwoni faktycznie okażą sie „czarnym koniem” turnieju i dojdą aż do finału, wtedy UEFA na konto PZPN przeleje 19 mln euro, a wtedy z tej kwoty piłkarzom skapnie prawie osiem milionów euro, czyli około 32 milionów złotych. I to już na pewno nie jest drobna kwota.
Nietrudno jednak zauważyć, że reprezentujący kolegów Lewandowski i Glik nie okazali się dla Bońka wymagającymi przeciwnikami w negocjacjach. Cztery lata temu podczas Euro 2012 kadrowicze wybrani przez Franciszka Smudę wytargowali od ówczesnego prezesa PZPN Grzegorza Laty pół miliona euro za każdy wywalczony punkt. Gdyby wtedy wyszli z grupy z pięcioma „oczkami” na koncie tylko za ten wyczyn dostaliby do podziału 2,5 miliona euro.
Wychodzi więc na to, że wybrańcom Nawałki zależy na osiągnięciu spektakularnego sukcesu i rezygnując z łatwego zarobku chcą zagrać o maksymalną pulę. Oby im się udało.

Poprzedni

Nie zejdziemy z obranej drogi

Następny

Czy ktoś słyszał?