22 listopada 2024
trybunna-logo

Igrzyska w Tokio ruszyły mimo pandemii

Mimo surowych przepisów sanitarnych koronawirus nie ominął igrzysk. W sobotę, czyli pierwszego dnia po otwarciu olimpijskiej rywalizacji, według oficjalnych danych pozytywny wynik testów miało 106 uczestników – sportowców, trenerów, działaczy i dziennikarzy. Ale impreza już się toczy i chyba Covid-19 już jej nie zatrzyma.

Nie pomogły ograniczenia, zakJapończycy robią, co mogą, aby liczba przypadków zakażeń była jak najmniejsza. Sportowcy nie mogą wychodzić poza wioskę olimpijską, a dziennikarzy i gości MKOl śledzi aplikacja w telefonie, a ponadto hotelowi ochroniarze, zapisujący skrupulatnie każe wyjście i powrót. Wolontariusze i funkcjonariusze wszelkich służby bez przerwy przypominają o nakazie noszenia maseczek i dezynfekowaniu dłoni. Mimo to koronawirus dostał się do wioski olimpijskie i zbiera żniwo. Holenderska taekwondzistka Reshmie Oogink po pozytywnym wyniku testu ogłosiła, że dla niej to koniec marzeń o olimpijskim starcie i za kończyła sportową karierę.
Obecnie w całej Japonii dzienna liczba nowych zakażeń Covid-19 nie przekracza dwóch tysięcy, ale dla gospodarzy igrzysk to są i tak zbyt duże liczby, bo są teraz największe od stycznia tego roku, gdy pandemia osiągnęła w Kraju Kwitnącej Wiśni swój szczyt. Władze Japonii ostatecznie nie zdecydowały się na odwołanie igrzysk, mimo braku społecznego przyzwolenia i rosnące zagrożenie epidemiczne. Powód jest prozaiczny – zyski z igrzysk przejmuje Międzynarodowy Komitet Olimpijski, ale straty ponoszą już wyłącznie gospodarze. Japonia wedle różnych źródeł wpakowali w te igrzyska już ponad 15 mld dolarów, których w większości nie zdołają odzyskać, ale odwołanie igrzysk przyniosłoby Japończykom straty dużo z ich punktu widzenia dotkliwsze, bo wizerunkowe. Dlatego robią, co mogą, żeby zmniejszyć liczbę nowych zakażeń.

Poprzedni

Olimpijski falstart polskich siatkarzy

Następny

PKO Ekstraklasa: Dla Legii ważniejsze są europejskie puchary