Iga Świątek wygrała 6:3, 6:4 zacięty mecz w 3. rundzie tenisowego US Open z Amerykanką Lauren Davis. W poniedziałek jej rywalką będzie Niemka Jule Niemayer, z którą dotychczas jeszcze nie grała. „Nie wiem czego się spodziewać. Chcę zagrać skoncentrowana i wypełniać założenia taktyczne” – powiedziała.
105 w rankingu Davis po raz pierwszy w US Open dotarła do trzeciej rundy. Świątek wcześniej z nią nie grała.
Trzecie spotkanie Igi Świątek na kortach US Open odbyło się na początek sesji wieczornej na Louis Armstrong Stadium. Przed meczem doszło do małego zamieszania, bo tłum kibiców, którzy zakupili bilety na tę sesję, musiał czekać niemal pół godziny na wejście na obiekt, z którego wychodzili posiadacze wejściówek na sesję dzienną. W rezultacie kiedy Iga i jej rywalka – Lauren Davis z USA – kończyły rozgrzewkę więcej ludzi stało przy bramkach niż siedziało na trybunach.
Początek meczu zwiastował łatwą wygraną liderki listy WTA. Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego szybko objęła prowadzenie 3:0. Polka grała agresywnie i rzadko się myliła. Raszyniance udało się utrzymać przewagę jednego przełamania, ale partia ta trwała aż 57 minut.
Tuż przed końcem seta Davis poprosiła o przerwę medyczną. Lekarze m.in. zmierzyli jej ciśnienie krwi i po kilku minutach wróciła do gry.
Druga partia zaczęła się również od prowadzenia 3:0, ale niespodziewanie dla Davis. Kilka minut później Amerykanka wygrywała 4:1.
Polka jednak pokazała charakter, wygrała 12 z 14. kolejnych piłek i odrobiła straty. Jak przyznała po meczu starała się wtedy wskoczyć na wyższy poziom koncentracji, która wcześniej kilkakrotnie ulegała rozproszeniu.
„Tak. Jak najbardziej. To był mój cel. Bo ta koncentracja trochę uciekła na końcu pierwszego i początku drugiego seta. Miałam za dużo rzeczy w głowie, które chciałam poprawić. Wiedziałam, że muszę się skupić tylko na niektórych z nich. Więc przede wszystkim skupiłam się na każdym kolejnym punkcie. Dzięki temu miałam trochę więcej porządku w głowie i w tym, co chciałam zrobić na korcie” – wyjaśniła raszynianka. „Gdy przegrywałam 1:4 nie wybiegałam w przyszłość. Po prostu skupiałam się na każdym kolejnym punkcie. To był ciężki moment spotkania i cieszę się, że wygrałam” – powiedziała w krótkiej rozmowie na korcie.
Na tym nie poprzestała i po wygraniu kolejnych dwóch gemów zwyciężyła cały mecz 6:3 6:4. Ale z pewnością to nie był spacerek i Polka musiała sporo się napracować w rywalizacji przeciwko skazywanej na porażkę Davis.
W całym meczu 21-letnia raszynianka co prawda zanotowała więcej od rywalki niewymuszonych błędów (38-34), ale z nawiązką nadrobiła to zagraniami kończącymi. Tzw. winnerów miała 25, a Davis 12. Świątek posłała sześć asów serwisowych, Amerykanka żadnego. Spotkanie trwało niespełna dwie godziny.
Na pomeczowej konferencji polska zawodniczka stwierdziła, że woli spotkania, które bardziej się jej układają.
„Wkładam w to tyle pracy, że przyjemniej jest zagrać mecz, który przez cały czas idzie po naszej myśli. Dzisiaj przyznam, że było trochę nerwów w drugim secie i trochę za mało koncentracji. Więc mimo wszystko bardziej podobają mi się takie mecze, gdzie przez cały czas mam kontrolę i do końca też trzymam się taktyki” – powiedziała 21-latka.
Sporo rzeczy nie funkcjonowało u Świątek tak jak powinno. Ale były też elementy, które mogły imponować – jak skuteczna gra przy siatce (18 wygranych piłek) oraz aż sześć asów. Po jednym z nich – przy stanie 5:4 w drugim secie – Polka wykonała energiczny gest triumfu i wydała okrzyk radości.
„Szczerze mówiąc nie zwracam uwagi na statystyki po meczu dlatego nie wiem do końca ile miałam asów. Ale ja nie jestem zawodniczką, która przy podaniu szuka asów. Raczej serwuję, aby wprowadzić piłkę w kort i zagrać potem sensowną akcję. Więc serwowanie dla asów to nie jest mój cel. Ale oczywiście cieszę się, że dziś w pewnych momentach ten serwis dawał mi punkty za darmo. Ona w drugim secie wyciągnęła wnioski i tych asów było trochę mniej, ale cieszę się, że byłam w stanie otworzyć sobie kort serwisem dzisiaj” – wyznała Polka.
W rozmowie pomeczowej na korcie rozstawiona z nr 1 zawodniczka nie chciała zdradzić czy woli sesję wieczorną od dziennej, a także dziękowała za doping niemal pełnego stadionu. Amerykanie – co trzeba obiektywnie stwierdzić – oklaskiwali Polkę równie serdecznie jak Davis i na Louis Armstrong Stadium nie powtórzyły się sceny ze starć Sereny Williams na Artur Ashe Stadium, gdzie publiczność była niekiedy ordynarnie jednostronna.
Oklasków nie brakowało, ale niektórzy kibice zdradzili mi, że Nowy Jork nie pokocha Świątek dopóki nie będzie się utożsamiać z kibicami podczas gry. Chodzi o to, że „Miasto, które nigdy nie śpi” hołduje showmanom.
„Staram się nie spełniać oczekiwań innych tylko koncentruję się na tym, co mam do roboty – tak brzmiała odpowiedź Polki na ten zarzut – Mimo wszystko jestem w pracy, więc nie zawsze chodzi o to, aby robić show. Oczywiście fajnie jest czasami zagrać widowiskowe akcje, ale ja najbardziej chciałabym być efektywna na korcie. I mam nadzieję, że kiedy będę dobrze grała z dobrą przeciwniczką ten show będzie efektem tego, co robię. Więc przykro mi, że nie robię tego show do końca, ale mam jeszcze kilka lat na to, aby pokazać co potrafię”.
Świątek po raz czwarty gra w US Open. Awansując do 1/8 finału wyrównała swoje najlepsze osiągnięcie, które zanotowała w ubiegłym roku.
Jej kolejną rywalką będzie Jule Niemeier.
„Nie znam jej zbyt dobrze. Nie trenowałam z nią, więc nie wiem jak to jest czuć na rakiecie jej piłkę. Wiem, że jest młoda i dobrze serwuje. Nie jestem więc w stanie określić czy spodziewać się łatwego meczu. W tenisie niczego nie można się spodziewać. Chciałabym spodziewać się, że będę bardziej skoncentrowana, ale nad tym trzeba cały czas pracować. Dlatego niczego się nie spodziewam. Raczej pomyślę o tym, co zrobić, aby mieć więcej kontroli na korcie i mam nadzieję, że będę stosować się do taktyki trenera.” – powiedziała Świątek.
Rywalka Świątek to 23-letnia tenisistka z Dortmundu. W światowym rankingu zajmuje dopiero 108. miejsce, ale z dobrej strony zaprezentowała się już w tegorocznym Wimbledonie. W londyńskiej imprezie dotarła do ćwierćfinału, jednak z powodu wykluczenia zawodników z Rosji oraz Białorusi nie przyznawano za nią punktów do rankingu.
W US Open na otwarcie pokonała Amerykankę Sofię Kenin 7:6 (7-3), 6:4, a w drugiej rundzie Julię Putincewą z Kazachstanu 6:4, 6:3.
Mecz Świątek – Niemeier w poniedziałek.
bnn/pap