16 listopada 2024
trybunna-logo

Iga Świątek już jest druga na świecie

Wygrywając w niedzielę turniej WTA 1000 w Indian Wells Iga Świątek awansował w światowym rankingu na drugie miejsce. Przed nią w rankingu WTA Tour jest już tylko Australijka Ashleigh Barty, ale w rankingu Race to WTA Finals 20-letnia Polka jest pierwsza. W tym roku żadna tenisistka nie zdobyła tyle punktów co ona.

W drodze do finału turnieju w Indian Wells Świątek wyeliminowała m.in. dwie byłe liderki światowej listy – Rumunke Simonę Halep i Niemkę Angelique Kerber. Ale to finałowy pojedynek z Marią Sakkari był dla niej większym wyzwaniem, bo z Greczynką wcześniej grała cztery razy i wygrała z nią tylko raz. W ubiegłym roku przegrała z nią w ćwierćfinale French Open, w półfinale turnieju WTA 250 w Ostrawie oraz w fazie grupowej WTA Finals w Guadalajarze. Ale w tym roku w półfinale w katarskiej Dosze po raz pierwszy z nią wygrała. Jeśli więc gdzieś w jej psychice czaił się jakiś lęk przed starciami z atletycznie zbudowaną i niezmordowaną na korcie grecką tenisistką, to w Indian Wells chyba pozbyła się go definitywnie. Bo pokonała Sakkari 6:4, 6:1, pewnie i bezdyskusyjnie, a rywalka bynajmniej nie miała jakichś problemów zdrowotnych czy kłopotów z motywacją. Greczynka w finale Indian Wells walczyła o to samo, co Świątek – nie tylko o zwycięstwo w imprezie i suta premię, lecz także o pozycję wiceliderki światowego rankingu. Gdyby wygrała, przeszłaby do historii tenisa jako pierwsza grecka tenisistka sklasyfikowana tak wysoko na światowej liście.
Świątek na miano pierwszej Polki na pozycji rakiety numer dwa na świecie nie miała już szans, bo splendor ten wiele lat temu zdobyła Agnieszka Radwańska. Ale Iga może przebić słynną rodaczkę, jeśli wedrze się na sam szczyt hierarchii w kobiecym tenisie. Jeśli utrzyma taką wysoką formę do końca sezonu, całkiem prawdopodobne jest, że w pewnym momencie zepchnie z tronu Ashleigh Barty. Także dlatego, że Australijka nie ma w sobie tej zawziętości, jaką wykazuje w tym sezonie polska tenisistka. Dlatego dużo turniejów odpuszcza.
Obecnie Barty prowadzi w rankingu WTA z dorobkiem 7980 punktów. Świątek ma 5776 punktów, czyli o 2204 mniej.
Ale w czterech najbliższych turniejach – w zaczynającym się niebawem WTA 1000 w Miami, a następnie w Madrycie, Stuttgarcie i Charleston, Barty ma dużo więcej punktów do obrony od Polki, więc niewykluczone, że jeszcze przed majowym turniejem w Rzymie różnica między Barty i Świątek może spaść do kilkuset punktów, może nawet mniej niż 200. Oczywiście zakładając, że Australijka będzie dużo przegrywać, a Polka odwrotnie. Ale nawet jeśli ten scenariusz się nie potwierdzi, można chyba już zakładać, że w notesie Ashleigh Barty to właśnie Świątek otwiera krótką listę najgroźniejszych konkurentek, które mogą przełamać hegemonię australijskiej mistrzyni.
Wystarczy przeanalizować osiągnięcia Polki w jej króciutkiej przecież jeszcze karierze. Finałowy pojedynek z Sakkari w Indian Wells był dopiero jej szóstym w cyklu WTA. Pierwszą walkę o turniejowy tytuł, w imprezie rangi WTA 250 w Lugano w kwietniu 2019 roku przegrała, z Poloną Hercog. Ale potem w pięciu finałowych potyczkach nie dała rywalkom szans. W październiku 2020 roku w przełożonym z powodu pandemii wielkoszlemowym French Open pokonała Amerykankę Sofię Kenin Finałowe 6:4, 6:1, następne w WTA 500 w Adelajdzie w 2021 roku wygrała 6:2, 6:2 ze Szwajcarką Belindą Bencić, w WTA 1000 w Rzymie w tym samym roku uzyskała nieprawdopodobny wynik 6:0, 6:0 z Czeszką Karoliną Pliskovą, a w tym roku w Dosze zwyciężyła 6:2, 6:0 z Estonką Anett Kontaveitt, zaś w miniony weekend w Indian Wells 6:4, 6:1 z Marią Sakkari.
A przecież jeszcze wcześniej, w latach 2016-2018, Świątek wygrała też siedem finałów w turniejach rangi ITF. I tylko w jednym musiała rozegrać trzy sety. Warto podkreślić, że w ostatnich 25 latach tylko cztery tenisistki odniosły pięć turniejowych triumfów przed ukończeniem 21. roku życia. Były to Belgijka Kim Clijsters, Amerykanki Serena i Venus Williams oraz Rosjanka Swietłana Kuzniecowa. Teraz do tego doborowego towarzystwa dołączyła też Świątek.
Podczas ceremonii wręczenia trofeum, Świątek miała spore kłopoty z uniesieniem pucharu. Polka próbowała nas różne sposoby podnieść nagrodę. Dopiero za trzecim razem uniosła trofeum. Nie ona pierwsza miała z tym kłopot, ale ona zareagowała na sytuację perlistym śmiechem, co bardzo się spodobało organizatorom. Polka wdarła się do tenisowej elity i bezceremonialnie, chociaż z wdziękiem, coraz mocniej się w niej kokosi. „Nowa gwiazda tenisa”, „Królowa” – to tylko niektóre tytuły w zagranicznych mediach artykułów recenzujących jej występ w finałowej potyczce z Sakkari. A hiszpański dziennik „Marka” nazwał Świątek „dominatorką”.
Tenisowa karuzela toczy się jednak dalej i nasza tenisistka nie miała zbyt wiele czasu aby cieszyć się ze zwycięstwa w Indian Wells, bo już w przyszłym tygodniu rozpoczyna się następny turniej – WTA 1000 w Miami. Drabinka turniejowa już została w nim ustalona, więc już mniej więcej wiadomo, z kim Iga zmierzy się w pierwszych meczach. Świątek na otwarcie, jak każda z rozstawionych, ma wolny los. W drugiej rundzie trafi na zwyciężczynię spotkania Viktoria Golubic (Szwajcaria) – zawodniczka z eliminacji.
To może być bardzo zdradliwe otwarcie, bo w takiej samej sytuacji Polka znalazła się na otwarcie turnieju w Dosze. Tam ostatecznie wygrała, ale długo się męczyła. W końcu wygrała, a potem także cały turniej. Teraz powinno być łatwiej, bo Świątek ma już Golubic „rozpracowaną”. Dalej, w trzeciej rundzie, Iga może się zmierzyć z rozstawioną z numerem 29 Rosjanką Ludmiłą Samsonową, w czwartej na drodze może jej stanąć Cori Gauff (USA, nr 14) lub Sorana Cirstea (Rumunia, 24), a w ćwierćfinale Łotyszka Jelena Ostapenko lub wspomniana już Muguruza.
W ewentualnym półfinale być może trzeba będzie jej ponownie zmierzyć się z Sakkari, ale też z Paula Badosą lub Białorusinką Wiktorią Azarenką. Górna połówka drabinki Miami Open jest łatwiejsza, choć tam również znajdują się nazwiska rywalek, które sprawiały w przeszłości kłopoty Idze Świątek. Między innymi Danielle Collins, która zastopowała ją w półfinale Australian Open, lub Tunezyjki Ons Jabeur. Z przedstawicielką Afryki może się zmierzyć Magda Linette, jeśli wyeliminuje Chinkę Quinwen Zheng.
Zestaw przeciwniczek nie zapowiada łatwej przeprawy, ale Świątek lubi rywalizację i nowe wyzwania. Niejako przy okazji nabija też sobie konto. Wygrywając imprezy w Dosze i Indian Wells zarobiła prawie 2,5 mln USD, a w Miami leży na korcie kolejne 1,2 mln USD. A to przecież dopiero pierwszy kwartał tego roku.

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Wyniki 26. kolejki PKO Ekstraklasy