23 listopada 2024
trybunna-logo

Horngacher jednak odejdzie

W przyszłym sezonie Stefan Horngacher dla Kamila Stocha i Dawida Kubackiego będzie już tylko trenerem zespołu rywali

Kończy się powoli zamieszanie wokół trenera kadry skoczków Stefana Horngachera. Austriak nie dotrzymał obietnicy i po mistrzostwach świata w Seefeld nie wyjawił swoich zamiarów, ale zrobił to za niego prezes PZN Apoloniusz Tajner, który na antenie radia RDC stwierdził, że wszystko wskazuje iż Horngacher wybierze ofertę z Niemiec.

Po sobotnim konkursie drużyn mieszanych, w którym polski zespół zajął znakomite szóste miejsce, Horngacher przed kamerami TVP Sport przyznał w końcu publicznie, że otrzymał bardzo dobrą ofertę z niemieckiej federacji. „Na co dzień mieszkam w Niemczech, tam żyje moja rodzina. Nie ukrywam, że poważnie rozważam tę propozycję i zamierzam w najbliższym czasie omówić jej szczegóły” – powiedział austriacki szkoleniowiec. Jego wypowiedź na antenie Radia dla Ciebie (RDC) niedługo potem skomentował prezes Tajner. „Być może jeszcze istnieje jakieś niewielkie prawdopodobieństwo, że jego negocjacje z niemiecką federacją zakończą się fiaskiem. Prawdopodobnie w tej chwili jest na etapie analizy zaoferowanego mu kontraktu. Nie ma co jednak się łudzić nadzieją, bo wszystko wskazuje na to, że Horngacher po tym sezonie zakończy współpracę z kadrą polskich skoczków” – przyznał sternik polskiego narciarstwa klasycznego.

I dolał oliwy do ognia rzucając na zakończenie nazwiskami ewentualnych następców. „Gdybym teraz miał podać nazwiska głównych kandydatów do przejęcia naszej kadry, to wskazał bym na Wernera Schustera, Alexandra Stoeckla i Ronny’ego Hornschuha oraz być może jeszcze obecnego szkoleniowca niemieckiej kadry kobiecej Andreasa Bauera” – wyjawił Tajner. Ostateczne decyzje w tej sprawie mają zapaść po konkursach na mamuciej skoczni w Planicy, które odbędą się w dniach 22-24 marca.

Wcześniej kadra naszych skoczków, nadal rzecz jasna pod wodzą Horngachera, wystartuje w Norwegii w cyklu zawodów Raw Air 2019. Do końca rywalizacji o Puchar Świata pozostało osiem konkursów, w tym sześć indywidualnych. Polscy skoczkowie mogą jeszcze sporo wygrać, a Kamil Stoch wciąż ma jeszcze matematyczne szanse na wyprzedzenie Japończyka Ryoyu Kobayashiego w wyścigu o Kryształową Kulę, ale nasz trzykrotny złoty medalista olimpijski nastawia się raczej na zwycięstwo w Raw Air i zdobycie małej Kryształowej Kuli w lotach narciarskich, bo w rywalizacji na mamucich skoczniach jest liderem.

Zainteresowanie rywalizacją skoczków narciarskich w naszym kraju nie słabnie, czemu trudno się dziwić. Zakończone w minioną niedzielę mistrzostwa świata w Seefeld dobitnie pokazały, że w narciarstwie klasycznym tylko oni są zdolni zdobywać medale dla Polski. A gdyby nawet nie zdobyli, to czwarte miejsce męskiej drużyny,piąte Kamila Stocha na dużej skoczni i szósta lokata drużyny mieszanej to wyniki nieosiągalne obecnie dla biegaczy narciarskich i kombinatorów norweskich. Na szczęście w szalonym konkursie na normalnej skoczni Dawid Kubacki zdobył złoto, a Stoch srebro i dzięki nim mistrzostwa w Seefeld nie były pierwszymi od 14 lat, w których Polacy nie wywalczyli żadnego medalu. Mało tego, te dwa krążki to ich najlepsze osiągnięcie od 2013 roku.

 

Poprzedni

Ustalono terminy meczów 1/4 finału Ligi Mistrzów siatkarzy

Następny

Orlen Wisła Płock zagra w 1/8 Ligi Mistrzów

Zostaw komentarz