23 listopada 2024
trybunna-logo

Heynen ma kłopot bogactwa

Karol Kłos jest najbardziej znanym siatkarzem w grającej w Chicago kadrze Polski

Reprezentacja Polski siatkarzy pokonała Brazylię 3:2 (25:23, 23:25, 25:21, 21:25, 15:9) w pierwszym meczu grupy B Final Six Ligi Narodów w Chicago. To sensacyjny wynik, bo Polacy wystawili w tym turnieju rezerwowy skład, zaś canarinhos zagrali w najmocniejszym kadrowo zestawieniu.

Formalnie było to starcie siatkarskich gigantów, bo Brazylijczycy to mistrzowie olimpijscy z Rio de Janeiro, a Polacy dwa razy z rzędu wygrywali mistrzostwo świata w finałach pokonując właśnie drużynę z Ameryki Południowej. Obie ekipy inaczej podeszły do tegorocznego turnieju finałowego Ligi Narodów. Canarinhos, którzy w fazie grupowej doznali tylko jednej porażki (z Serbią), wystawili w Chicago najmocniejszy skład, natomiast biało-czerwoni przyjechali bez swoich najlepszych aktualnie zawodników, którzy na zgrupowaniu w Zakopanem szykują formę na sierpniowy turniej kwalifikacyjny do przyszłorocznych igrzysk w Tokio. Trener Vital Heynen był właśnie z tą grupą i do Chicago dotarł dopiero w środę, dosłownie na kilka godzin przed potyczką z Brazylią. Pod jego nieobecność kadrą zarządzał Jan Bednaruk, który jednak przez cały czas był w ścisłym kontakcie z belgijskim szkoleniowcem.

Heynen wysłał na turniej finałowy do Chicago ekipę złożoną w większości z młodych graczy, dopiero aspirujących do gry z podstawowym składzie, w której znalazł się jeden mistrz świata z ubiegłego roku (Bartosz Kwolek) i jeden z mistrzowskiej kadry Stephane’a Antigi sprzed pięciu lat (Karole Kłos). Po drugiej stronie siatki stanęła drużyna Brazylii w swoim najmocniejszym zestawieniu. Mimo to na parkiecie nie było widać żadnej różnicy w umiejętnościach. Obie drużyny zagrały na fantastycznym poziomie i stworzyły cudowne siatkarskie widowisko. Dla Polaków była to ósma z rzędu wygrana w tegorocznej edycji Ligi Narodów.

„Ten mecz zostanie w naszej pamięci do końca życia. Graliśmy bez ciśnienia, swobodnie, a zawodnicy uwolnieni od presji spisali się wspaniale. Jestem pod wrażeniem ich występu, bo nawet znaczne straty nie robiły na nich większego wrażenia i potrafili jej odrobić. W kilku istotnych momentach pomógł nam perfekcyjnie stawiany blok. Teraz muszę porozmawiać z drużyną, a potem położę się spać, bo jestem na nogach od 23 godzin. A rano pomyślę o meczu z Iranem” – powiedział po spotkaniu z Brazylijczykami chyba jednak trochę zaskoczony wygraną Vital Heynen. Przed meczem uczciwie powiedział swoim podopiecznym, że nawet jeśli zagrają na maksimum możliwości, to na brazylijska drużynę może to nie wystarczyć, więc nie może od nich wymagać zwycięstwa.

Rutynowany Karol Kłos w swojej wypowiedzi dał do zrozumienia, że jego i pozostałych graczy obecnych w Chicago trochę uwierają stwierdzenia, że są kadrą B. „Nie przyjechaliśmy tutaj na wakacje, ani też żeby oddawać punkty rywalom. Po meczu z Brazylią jeszcze chodzą mi ciarki po plecach z emocji. Dla mnie jest to ogromna przyjemność grać z tymi chłopakami w jednym zespole. Mecz kosztował nas wiele sił i energii, było dużo długich akcji, pięć setów, a jutro czeka nas starcie z Iranem. Potrzebujemy wygrać co najmniej dwa sety, aby trud włożony w pokonanie Brazylijczyków nie poszedł na marne. Musimy się szybko zregenerować i znowu włożyć w mecz całe serducho do walki” –- przekonywał środkowy naszej reprezentacji.
Porażka Brazylii to sensacyjny wynik, biorąc pod uwagę składy, w jakich zagrały obie drużyny. Na to w pierwszej kolejności zwróciły uwagę zszokowane wynikiem brazylijskie media. Dziennik „Globo”. zauważył: „Najwyraźniej świadomość, że Polacy nie grają w najsilniejszym składzie zamiast ułatwić, utrudniła zadanie naszym zawodnikom. Oni mieli poważne problemy z motywacją i do ostatniej piłki nie potrafili należycie docenić siły rywali” . Portal Webvolei.com.br postawił sprawę jeszcze ostrzej: „Przegranej z Polską B na otwarcie ostatniej fazy Ligi Narodów to wstyd. Nasi gracze mieli wręcz obowiązek pokonania Polaków, a się z niego nie wywiązali się z niego. Pochwalono agresywny polski serwis i dobry blok, zganiono liczne błędy brazylijskiego zespołu.

Canarinhos są teraz pod presją i potrzebują wygranej nad Iranem za wszelką cenę. Dla brazylijskiego zespołu najlepszym rozwiązaniem było zwycięstwo biało-czerwonych z Irańczykami (spotkanie zakończyło się po zamknięciu wydania). Wtedy canarinhos do awansu do półfinału wystarczy wygrana z Iranem w dowolnym rozmiarze. Inaczej sprawa awansu w grupie B mocno się skomplikuje, a półfinał Final Six bez Brazylii nie tylko w tym kraju wywołałby szok.

Brazylia – Polska 2:3
Brazylia: Bruno Rezende, Wallace, Yoandy Leal, Lucas Saatkamp, Ricardo Lucarelli, Flavio, Maique (libero), Thales (libero) oraz Mauricio, Fernando, Alan Souza, Douglas Souza, Isac Santos, Eder Carbonera.
Polska: Marcin Komenda, Łukasz Kaczmarek, Bartosz Kwolek, Bartosz Bednorz, Karol Kłos, Norbert Huber, Jakub Popiwczak (libero) oraz Marcin Janusz, Maciej Muzaj, Piotr Łukasik.

 

Poprzedni

Piast zaskoczył w Borysowie

Następny

Kuba wybacza zdrajcom

Zostaw komentarz