16 listopada 2024
trybunna-logo

Hamilton żegna Stirlinga Mossa

Lewis Hamilton i Stirling Moss w zabytkowych wersjach bolidów Mercedesa

W niedzielę 12 kwietnia zmarł w Londynie w wieku 90 lat Stirling Moss. Słynny brytyjski kierowca wyścigowy startował w Formule 1 u zarania jej dziejów (1950-1962) i chociaż nie zdobył nigdy tytułu mistrza świata, zaliczany jest do grona najwybitniejszych postaci „królowej sportów motorowych”. Dowodzą tego liczne hołdy składane zmarłemu, wśród których na szczególną uwagę zasługuje złożony przez sześciokrotnego mistrza świata Formuły 1 Lewisa Hamiltona.

Znakomity brytyjski kierowca zespołu Mercedesa napisał: „Dziś żegnamy się z Sir Stirlingiem Mossem, legendą wyścigów. Myślę, że ważne jest, żebyśmy świętowali jego niesamowite życie i to, jakim był wspaniałym człowiekiem. Pożegnania nigdy nie są łatwe i ogarnia nas wtedy smutek, ale on zawsze będzie tutaj, w naszych wspomnieniach i zawsze będzie wielką częścią sportu motorowego. Byliśmy z bardzo różnych czasów i środowisk, ale mimo to przypadliśmy sobie do gustu, bo odkryliśmy, że miłość do wyścigów uczyniła nas kolegami mimo pokoleniowej różnicy” – napisał na swoim profilu w mediach społecznościowych Lewis Hamilton.
Sześciokrotny mistrz świata Formuły 1 od 2013 roku ściga się w barwach zespołu Mercedesa, którego barw wiele lat temu bronił też Stirling Moss. To sprawiło, że poznali się bliżej. „Będę tęsknić za naszymi rozmowami. Jestem naprawdę wdzięczny, że mogłem spędzić z nim te wyjątkowe chwile. Moje modlitwy i myśli kieruję do jego rodziny. Niech spoczywa w pokoju” – zakończył swój wpis Hamilton.
Stirling Moss rywalizował w Formule 1, kiedy ten sport stawiał dopiero pierwsze kroki, czyli w latach 50. i na początku 60. ubiegłego stulecia (debiutował w wyścigu o Grad Prix Szwajcarii w 1951 roku). Uważano go za jednego z najwybitniejszych kierowców w historii Formuły 1, choć nigdy nie zdobył tytułu mistrza świata w tym cyklu wyścigowym.
W 1958 roku był najbliżej sukcesu, ale w decydującym o tytule momencie wykazał się rzadko spotykanym poczuciem fair play. W wyścigu o Grand Prix Portugalii wyprzedzający go o jeden punkt w klasyfikacji generalnej rodak Mike Hawthorn został przez sędziów zdyskwalifikowany. W tym momencie to Moss wychodził na prowadzenie i miał mistrzowski tytuł w kieszeni, lecz nie chciał go zdobyć w taki sposób. Udowodnił sędziom, że popełnili błąd i Hawthorn przepisów nie złamał, w wyniku czego decyzję o wykluczeniu rywala cofnięto i po doliczeniu zabranych punktów przyznano mu mistrzostwo świata. „Nigdy nie żałowałem tego gestu. Szacunek dla innych kierowców zawsze był dla mnie czymś najważniejszym. I mogę powiedzieć, że jestem w tym szczęśliwym położeniu, że oni też mnie tym szacunkiem obdarzali” – podkreślał Moss w jednej ze swoich ostatnich publicznych wypowiedzi.
W latach 1948-1962 uczestniczył w sumie w 497 wyścigach w różnych kategoriach, z których wygrał 194. W tej liczbie jest też 16 zwycięstw w 66 startach w Formule 1. Cztery razy zajmował drugie lokaty w klasyfikacji generalnej, trzykrotnie kończył rywalizację na trzeciej pozycji. Karierę wyścigową Moss zakończył w 1962 roku po poważnym wypadku na torze w Goodwood, w wyniku którego na miesiąc zapadł w śpiączkę, a przez pół roku był częściowo sparaliżowany.
„Dziś świat sportu stracił nie tylko swoją ikonę i legendę, ale także prawdziwego dżentelmena. Zespół i cała rodzina Mercedesa straciła drogiego przyjaciela. Będziemy za Tobą tęsknić” – napisano na oficjalnym koncie twitterowym teamu Mercedesa.
„Prawdziwa legenda i cudowna osoba. Dla Scuderii Ferrari zawsze był wspaniałym przeciwnikiem. Nasze myśli są z jego żoną, rodziną i przyjaciółmi” – tak swój żal z powodu śmierci Mossa wyraziła z kolei ekipa Ferrari.
„Stirling Moss był wspaniałym kierowcą i prawdopodobnie najlepszym, który nigdy nie został mistrzem Formuły 1. Roztaczał wokół siebie urok i było ogromną przyjemnością móc go poznać” – tak pożegnał legendę tego sportu inny brytyjski kierowca, Max Chilton. Swoje ubolewanie wyraził także Jean Todt, prezydent organizacji FIA. „Bardzo smutny dzień. Stirling Moss opuścił nas po długiej walce. Był prawdziwą legendą motosportu i pozostanie nią na zawsze. Jestem myślami z jego żoną, rodziną i przyjaciółmi” – napisał Todt.
Moss w chwili śmierci miał 90 lat. Od dwóch lat walczył z przewlekłą chorobą i nie udzielał się już publicznie.

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Lekceważących przybywa

Zostaw komentarz