25 listopada 2024
trybunna-logo

Hamilton wystartuje

Pomimo bólu pleców Lewis Hamilton deklaruje, że wystąpi w GP Kanady. Po trzech latach przerwy wyścigi Formuły 1 wracają na tor w Montrealu. Niedzielna rywalizacja będzie dziewiątą rundą cyklu.

Brytyjczyk Lewis Hamilton, siedmiokrotny mistrz świata Formuły 1 zajmuje obecnie dopiero 6. lokatę w klasyfikacji. Po Grand Prix Azerbejdżanu narzekał na plecy.

„Odczuwam ból kontuzjowanych pleców, ale to nic poważnego. Jadę do Kanady, nie chcę, aby rywale uciekli zbyt daleko – napisał na Instagramie 37-letni Brytyjczyk.

W Baku triumfował Max Verstappen, który jest też liderem klasyfikacji kierowców. Hamilton zajął 4. lokatę. W klasyfikacji kierowców jest 6. i traci do lidera aż 88 punktów.

GP Kanady będzie kolejną odsłoną pojedynku czołowych ekip w tym sezonie: rozpędzonego Red Bulla oraz Ferrari, które po dobrym początku sezonu ma powody do niepokoju.

Po pierwszych tegorocznych wyścigach w klasyfikacji generalnej pewnie prowadził reprezentant Monako Charles Leclerc, wysoko był także Hiszpan Carlos Sainz jr. To sprawiło, że Ferrari, które ostatnio cieszyło się z tytułu jednego ze swoich kierowców 15 lat temu, znów uwierzyło w sukces.

Jednak po ośmiu rundach Leclerc jest dopiero trzeci i ma 116 punktów, 34 straty do prowadzącego i broniącego tytułu Holendra Maxa Verstappena. Drugie miejsce zajmuje drugi z kierowców Red Bulla Meksykanin Sergio Perez – 129 pkt.

W minioną niedzielę w wyścigu o Grand Prix Azerbejdżanu z powodu awarii musieli wycofać się obaj zawodnicy Ferrari.

„Tak jak na początku sezonu nie popadaliśmy w euforię, tak teraz nie będziemy się załamywać. Cały zespół zachowa koncentrację, będzie ciężko pracował, żeby poradzić sobie z tymi problemami i w przyszłości być silniejszy” – zaznaczył szef Ferrari Mattia Binotto, który przyznał jednak, że towarzyszy mu „niepokój”.

O ile włoski team ma teraz pełne ręce roboty, aby wyeliminować usterki, prowadzący w klasyfikacji konstruktorów Red Bull może przystąpić do niedzielnego wyścigu w dobrym nastroju. W Baku Verstappen był pierwszy, Perez – drugi.

„To zadośćuczynienie za poprzedni rok” – skomentował szef zespołu Christian Horner. W poprzednim sezonie Verstappen prowadził w wyścigu i pewnie zmierzał po zwycięstwo, ale złapał gumę i uderzył w barierę.

„Pojechał bardzo dojrzale. To zadośćuczynienie za tę frustrację, kiedy wybuchła mu opona. Dlatego tym razem postanowiliśmy zmienić opony około 20 okrążeń przed metą” – tłumaczył Horner.

Sam Verstappen uznał, że choć los nie sprzyjał Red Bullowi na początku sezonu, teraz pecha ma Ferrari.

„Takie są wyścigi. Awarie przydarzały się mnie i wielu innym osobom w przeszłości, teraz niestety spotyka to Charles’a. Liczy się to, jak się na to zareaguje. Zawsze szuka się możliwości poprawy – to właśnie robiliśmy na początku sezonu. Wyciąga się z tego naukę. Możesz tego nie lubić, być wściekły, ale nam udało się to zażegnać” – podkreślił 24-letni Holender, który w ubiegłym sezonie został mistrzem świata po raz pierwszy.

Start niedzielnego wyścigu zaplanowano na godzinę 20 (14 lokalnego czasu).

Klasyfikacja MŚ

Max Verstappen (Red Bull) 150 pkt

Sergio Perez (Red Bull) 129

Charles Leclerc (Ferrari) 116

George Russell (Mercedes) 99

Carlos Sainz (Ferrari) 83

Lewis Hamilton (/Mercedes) 62

Klasyfikacja konstruktorów:

  1. Red Bull 279 pkt
  2. Ferrari 199
  3. Mercedes 161
  4. McLaren 65
  5. Alpine 47
  6. Alfa Romeo 41

pau

Poprzedni

Kompromitacja Anglii

Następny

Czy Zamość odbuduje teatr telewizji?