16 listopada 2024
trybunna-logo

Hamilton rządzi, a Kubica się uczy

Robert Kubica w DTM ma równie kiepskie auto jak miał w F1 w Williamsie

Lewis Hamilton wygrał w miniony weekend wyścig Formuły 1 o Grand Prix Wielkiej Brytanii, chociaż ostatnie okrążenie musiał przejechać z pęknięta oponą w jednym kole. Identyczne problemy pozbawiły miejsca na podium jego partnera z zespołu Mercedesa Valtteriego Bottasa. W tym samym czasie na belgijskim torze Spa-Francorchamps Robert Kubica bez powodzenia walczył w zawodach wyścigowej serii DTM.

Tuż przed startem GP Wielkiej Brytanii na torze Silverstone doszło do zmiany kierowcy w jednym z bolidów zespołu Racing Point. U Meksykanina Sergio Pereza testy wykazały obecność koronawirusa i w ostatniej chwili musiał go zastąpić Nico Hulkenberg. Ale w niedzielnym wyścigu niemiecki kierowca jednak nie wystartował, bo nie odpalił silnik w jego bolidzie. Mechanicy ekipy Racing Point nie zdołali na czas uporać się z awarią i w wyścigu pojechał tylko drugi z jeźdźców tego zespołu, Kanadyjczyk Lance Stroll, który zajął dziewiątą lokatę.
Ale prawdziwym bohaterem weekendu był aktualny mistrz świata i lider klasyfikacji obecnego sezonu Lewis Hamilton. Brytyjczyk był najlepszy już podczas treningów i kwalifikacji. Znakomicie też wystartował z pole position i utrzymał prowadzenie do końca. Nic nie było w stanie wyprowadzić go z równowagi – ani ataki ścigających go rywali, ani przerwy w wyścigu spowodowane przez kolizje Kevina Magnussena (Haas) z Alexandrem Albonem (Red Bull Racing), ani też kraksa Rosjanina Daniiła Kwiata (Alpha Tauri), który wypadł z toru i doszczętnie rozbił swój bolid. Hamilton po każdej z tych neutralizacji wracał do swojego niesamowitego tempa jazdy i systematycznie powiększał przewagę nad resztą stawki. Ale na ostatnim okrążeniu w jego Mercedesie nie wytrzymała jedna z opon, przez co Brytyjczyk mijał metę jadąc de facto na trzech kołach, bo z uszkodzonej opony została już sama felga. Co ciekawe, takie same problemy spotkały drugiego z kierowców ekipy Mercedesa, Valtteriego Bottasa. Fin stracił jednak z tego powodu pewne drugie miejsce na dwa okrążenie przed metą.
O GP Wielkiej Brytanii z pewnością nie będą chcieli pamiętać zawodnicy Alfa Romeo, w którym kierowcą rezerwowym jest Robert Kubica. Przez większą część wyścigu Kimi Raikkonen, który przez wyścigiem zapowiedział, że po tym sezonie zamierza odejść definitywnie z Formuły 1, znajdował się na końcu stawki, a na domiar złego w samej końcówce rywalizacji wypadł z toru i metę minął na 17. miejscu, jako ostatni z kierowców, którzy ukończyli wyścig. Jego partner, Antonio Giovinazzi, popełnił błąd podczas jazdy za samochodem bezpieczeństwa i dostał za to pięć sekund kary, ale ostatecznie zakończył zmagania na 14. pozycji. GP Wielkiej Brytanii wygrał Lewis Hamilton, drugi był Max Verstappen (Red Bull Racing), a trzecie miejsce na podium zajął Charles Leclerc (Ferrari).
Hamilton wygrał zatem w tym sezonie już trzeci wyścig z rzędu i jest coraz bliżej obrony mistrzowskiego tytułu. Brytyjczyk ma już na koncie 88 punktów, a drugi w klasyfikacji kierowców, Valtteri Botas, traci już do swojego kolegi z zespołu 30 „oczek”. Trzecią pozycję zajmuje Holender Max Verstappen z Red Bull Racing (52 punkty). Z kierowców Alfa Romeo wyżej aktualnie znajduje się Włoch Antonio Giovinazzi, który ma jednak na koncie tylko dwa punkty. Raikkonen jak na razie ma zerowy dorobek i być może dlatego fiński kierowca stracił chęć do dalszego ścigania się w barwach takiego słabego zespołu, jakim jest obecnie Alfa Romeo. Przypomnijmy, że jednym ze sponsorów tej włoskiej ekipy jest PKN Orlen.
W klasyfikacji konstruktorów Alfa Romeo zajmuje trzecie miejsce od końca, wygrywając jedynie z ekipami Haasa i Williamsa (prowadzi rzecz jasna Mercedes z dorobkiem 146 pkt, przed Red Bull Racing, który ma już jednak na koncie 68 punktów mniej). Gdyby rzeczywiście Raikkonen po tym sezonie zrezygnował ze startów w Formule 1, jego naturalnym następcą w bolidzie Alfa Romeo wydaje się być Robert Kubica. Nasz kierowca jest z całą pewnością bardziej odporny na frustracje wynikające z niemożności prowadzenia wyrównanej rywalizacji z najlepszymi, niż ma jego fiński kolega z zespołu, bo już w poprzednim sezonie jako kierowca Williamsa w każdym wyścigu musiał oglądać plecy swoich rywali.
W tym roku dalej tę odporność umacnia, bo startując w wyścigowej serii DTM także mija metę na końcu stawki. W miniony weekend na torze Spa-Francorchamps w Belgii Kubica nie zdobył żadnego punktu do klasyfikacji generalnej mistrzostw DTM, zajmując w obu wyścigach 14. lokaty. Ale w wypowiedziach zapewniał, że może nie jest teraz dobrze, ale na pewno będzie lepiej. Kolejne wyścigi serii DTM odbędą się w dniach 14-16 sierpnia na niemieckim torze Lausitzring.

Poprzedni

Wirus w Cetniewie

Następny

PKO Ekstraklasa: Liga znów robi się polska

Zostaw komentarz