Piłkarze Bayernu są w kryzysie
Bayern Monachium po raz ostatni wygrał mecz pod koniec września. W sobotę zespół Niko Kovaca w fatalnym stylu uległ u siebie Borussii M’gladbach 0:3. W niemieckich mediach na bawarski zespół wylała fala bezlitosnej krytyki.
W siódmej kolejce Bundesligi Bayern przegrał na własnym stadionie 0:3 z Borussią Moenchengladbach. Tak wysoko w lidze Bayern nie przegrał u siebie od czterech lat. Ta porażka oznacza, że kryzys formy Bawarczyków coraz bardziej się pogłębia. W tabeli Bundesligi podopieczni trenera Niko Kovaca spadli na piąte miejsce i do prowadzącej Borussii Dortmund tracą już cztery punkty. W niemieckich mediach aż huczy od plotek, że między częścią piłkarzy Bayernu a trenerem wybuchł otwarty konflikt, a wysoka przegrana z Borussia Moenchengladbach jest tego najlepszym potwierdzeniem. Coś w tych plotkach może być na rzeczy, bo w sobotni wieczór zespół Bayernu wykazywał inicjatywę tylko przez pierwsze 10 minut, jakby piłkarze chcieli pokazać, że grać potrafią. Potem już tylko statystowali rywalom i nawet niespecjalnie przejmowali się utratą kolejnych goli. A pierwszego z nich stracili właśnie w 10. minucie, gdy Alassane Plea precyzyjnym strzałem przy słupku pokonał Manuela Neuera.
Był to już piąty gol piłkarza Borussii w tym sezonie i w klasyfikacji strzelców wyprzedza on m. in. Roberta Lewandowskiego, który w sobotni wieczór znów zaliczył występ bez gola i otrzymał bardzo słabe noty. Na razie niemieckie media jeszcze kapitana polskiej reprezentacji nie obarczają winą za porażki Bayernu, ale to tylko kwestia czasu. Wśród tamtejszych ekspertów już pojawiły się opinie, że „Lewy” po sezonie powinien znaleźć się w grupie piłkarzy, którzy powinni odejść z Bayernu.
Zmianę podejścia do Bayernu dobrze ilustrują dwie sytuacje meczowe. Lewandowski zdobył w 67. minucie bramkę, ale sędzia jej nie uznał, a VAR potwierdził jego decyzję. Tuż przed końcem spotkania Patrich Hermann przyjął piłkę w polu karnym Bayernu i podwyższył wynik na 3:0, lekko dotknął jednak przy tym piłkę ręką, lecz sędzia po wideoweryfikacji uznał jego trafienie za całkowicie prawidłowe.
„Jestem za te porażkę odpowiedzialny” – przyznał po meczu Niko Kovac, ale jego odwaga nie robi teraz na nikim wrażenia. Cztery mecze, żadnego zwycięstwa, bilans bramkowy 2:7. Takie statystyki dla bawarskiego potentata są upokarzające, więc nic dziwnego, że Kovac znalazł się pod ostrzałem. Znany z ostrych ocen były gwiazdor monachijskiego klubu Lothar Matthaes ocenił jego drużynę krótko: „Nigdy nie widziałem Bayernu grającego aż tak źle. To nie ma nic wspólnego z nowoczesnym futbolem. Chwilami miałem wrażenie, że prawdziwi piłkarze Bayernu poszli do szatni, a za nich biegają jacyś przebierańcy”