22 listopada 2024
trybunna-logo

Euro 2020/21: UEFA wyróżniła Donnarummę

Bramkarz reprezentacji Włoch Gianluigi Donnarumma został uznany przez UEFA za najlepszego piłkarze zakończonych w minioną niedzielę mistrzostw Europy w piłce nożnej. To pierwszy taki przypadek w historii europejskiego czempionatu. Wybór budzi jednak kontrowersje, bo Donnarumma nie był nawet najlepszym golkiperem w turnieju.

W klasyfikacji bramkarzy Euro 2020/21 z największą liczbą skutecznych interwencji zwyciężył Szwajcar Yann Sommer. W statystykach prowadzonych przez UEFA nie uwzględniono strzałów obronionych w konkursach rzutów karnych, tylko interwencje w podstawowym czasie gry oraz w dogrywkach. Sommerowi zaliczono aż 21 udanych obron. Kolejni w zestawieniu Duńczyk Kasper Schmeichel, Walijczyk Danny Ward i Turek Ugurcan Caki mieli na koncie po 18 skutecznych interwencji. Donnarumma w tym zestawieniu zajął dopiero 11. lokatę z dziewięcioma obronionymi strzałami w światło bramki w siedmiu spotkaniach, z których trzy zakończył bez straty gola.
To oczywiście nie umniejsza wkładu 22-letniego bramkarza w sukces ekipy „Squadra Azzurra”. Po prostu Donnarumma miał przed sobą obrońców światowej klasy i dzięki temu rywale mieli niewiele okazji do sprawdzania jego umiejętności. W siedmiu występach na Euro 2020/21 wpuścił tylko cztery gole. W finałowym spotkaniu z Anglią już w 2. minucie spotkania pokonała go Luke Shaw, ale strzał angielskiego gracza był praktycznie nie do obrony. Później Donnarumma spisywał się wyśmienicie, zaś prawdziwy pokaz bramkarskiego kunsztu dał w konkursie rzutów karnych, gdy obronił uderzenia z 11 metrów Jadona Sancho i Bukayo Saki i przesądził tym o zwycięstwie włoskiej drużyny. Wcześniej, w spotkaniu półfinałowym z Hiszpanią obronił też „jedenastkę” wykonywaną przez Alvaro Moratę.
Trudno ocenić czy te dokonania rzeczywiście czynią z Donnarummy najlepszego piłkarza tegorocznych mistrzostw Europy. W poprzednich turniejach tytuł MVP imprezy przyznawano wyłącznie graczom z pola i to niekoniecznie ze zwycięskiej drużyny. W 2016 roku na przykład nagrodę otrzymał Francuz Antoine Griezmann, król strzelców turnieju i lider ekipy trójkolorowych, chociaż w finale Francja przegrała z Portugalią. W 2012 za najlepszego piłkarza turnieju uznano rozgrywającego mistrzowskiej drużyny Hiszpanii Andresa Iniestę, a w 2008 roku tytuł innemu graczowi ze zwycięskiej hiszpańskiej ekipy Xaviemu. W 2004 roku z kolei nagrodę odebrał lider mistrzowskiej drużyny Grecji Theodoros Zagorakis, a w Euro 2000 kapitan i boiskowy przywódca zwycięskiego zespołu Francji Zinedine Zidane.
Tak więc przyznanie przez UEFA tytułu MVP Donnarummie może trochę dziwić i zastanawiać, bo nie umniejszając zasług tego młodego bramkarza ani też nie kwestionując jego wielkiego talentu, to jednak w ekipie trenera Roberta Manciniego było kilku graczy mających znacznie większy wkład w końcowy sukces włoskiej reprezentacji, choćby Federico Chiesa, Jorginho czy Leonardo Bonucci. W innych zespołach też nie brakowało zawodników zasługujących na miano najlepszego gracza turnieju. Na przykład kapitan i lider reprezentacji Anglii Harry Kane. W fazie grupowej może nie błyszczał, ale w spotkaniach fazy pucharowej grał na najwyższym światowym poziomie, strzelił cztery gole, a w meczu z Włochami był jednym z najlepszych, i ile nie najlepszym graczem na boisku. Bramki wprawdzie nie zdobył, ale świetnie podawał piłkę kolegom i ofiarnie walczył w defensywie. Nie zawiódł też w konkursie „jedenastek”, a jedyne o co można mieć do niego pretensje, to chyba o to, że zaraz po ceremonii dekoracji jak większość jego kolegów z angielskiej reprezentacji zdjął ze wstrętem srebrny medal.
Nie byłoby też jakąś wielką przesadą uhonorowanie przez UEFA nagrodą MVP schodzącego z piłkarskiej sceny w wielkim stylu 36-letniego Cristiano Ronaldo, który z pięcioma golami na koncie został królem strzelców turnieju, dzieląc ten splendor z na spółkę z Czechem Patrikiem Schickiem. Ale już w punktacji kanadyjskiej, w której razem liczone są gole i asysty, portugalski gwiazdor samodzielnie zajął pierwszą lokatę, bo do pięciu goli doliczono mu jeszcze jeden punkt za asystę. A wypada w tym miejscu przypomnieć, że Portugalia odpadła z turnieju już w 1/8 finału po porażce z Belgią (0:1).
O jedno spotkanie mniej w imprezie zaliczył inny z gigantów futbolu, Robert Lewandowski, a mimo to zakończył udział w turnieju z trzema golami na koncie. Dzięki temu mógł spokojnie wypoczywać na wakacjach, bo do niego kibice w Polsce oraz polskie media nie zgłaszały żadnych pretensji za postawę w mistrzostwach Europy. „Lewy” oczywiście nie znalazł się nawet w gronie kandydatów do tytułu MVP. Miałby na to szanse gdyby reprezentacja Polski wygrała w finale, ale to póki co nie jest marzenie realne do spełnienia.

Poprzedni

Ratunku!

Następny

Lewica rysuje mapę nepotyzmu

Zostaw komentarz