29 listopada 2024
trybunna-logo

Dzisiaj Legia to potęga

Legia nie przegrała w ekstraklasie ośmiu meczów z rzędu, z których aż siedem wygrała. Warszawianie zdobyli w tych spotkaniach 22 punkty, strzelając 28 goli i tracąc zaledwie osiem.

Legia po raz ostatni przegrała w ekstraklasie w 12. kolejce, ulegając w Szczecinie Pogoni 1:2. Potem warszawianie u siebie pokonali Lecha (2:1), Cracovię (2:0) i Górnika Łęczna (5:1) oraz zremisowali 2:2 z Wisła Płock, a na wyjazdach wygrali z Koroną (4:2), Jagiellonią (4:1), Śląskiem (4:0) i Piastem (5:1). W ośmiu spotkaniach wywalczyli więc 22 punkty strzelając 28 goli i tracąc ledwie osiem. Aż trudno uwierzyć, że ten sam zespół pod wodzą poprzednika Jacka Magiery, Besnika Hasiego, w połowie września zajmował miejsce tuż nad strefą spadkową.
Franciszek Smuda podpisując kontrakt z Górnikiem Łęczna chyba nie spojrzał na terminarz rozgrywek, albo nie śledził uważnie ostatnich wyników Legii. Jeśli zgodził się przejąć najsłabszy zespół w lidze akurat w przededniu meczu z warszawską drużyną, to chyba naprawdę wierzył, że jest trenerskim geniuszem, albo wciąż miał niskie mniemanie o Jacku Magierze. W obu przypadkach będzie musiał teraz te swoje mniemanie zmienić.
Mało kto już dzisiaj pamięta, że Smuda przejmując Legię w 1999 roku urządził obecnemu szkoleniowcowi legionistów małe piłkarskie piekło, wyrzucając go z podstawowego składu. Magiera może i sprawia wrażenie łagodnego faceta, ale tylko sprawia. Legia nie musiała przecież grać z Górnikiem z takim zaangażowaniem jak grała z Realem Madryt czy Borussią Dortmund. Ale tak właśnie zagrała i 5:0 to był chyba najniższy wymiar kary, jaki w niedzielny wieczór mógł na Łazienkowskiej spotkać trenera piłkarzy klubu z Łęcznej.
Legia pod wodzą Jacka Magiery rozegrała w sumie we wszystkich rozgrywkach 15 meczów, strzeliła w nich aż 42 gole. Tylko w wyjazdowej potyczce ze Sportingiem Lizbona w Lidze Mistrzów legioniści nie zdobyli bramki, potem trafiali z niewiarygodną średnią częstotliwością blisko trzech goli na mecz. W ekstraklasie Magiera przegrał w 10 spotkaniach tylko raz, na wyjeździe z Pogonią 2:3, i raz zremisował, z Wisła Płock 2:2. Pozostałe osiem meczów wygrał, a w sumie zespół pod jego komendą wywalczył 25 punktów, czyli miażdżącą większość z 35 jakie ma obecnie na koncie. Prawdziwą wartość trenerskiego warsztatu Magiery poznamy jednak dopiero na wiosnę, bo w naszych realiach dopiero przerwa zimowa weryfikuje jesienne dokonania szkoleniowców.
A Legia jeszcze na dodatek przygotowania do rundy rewanżowej i meczów z Ajaksem Amsterdam w 1/16 finału Ligi Europy zacznie bez dwóch najlepszych napastników. Nemanja Nikolić, król strzelców ekstraklasy w poprzednim sezonie i po hat-tricku w spotkaniu z Górnikiem Łęczna także lider klasyfikacji strzelców w obecnych rozgrywkach, już ma spakowane walizki i lada dzień opuści Polskę, a Aleksandar Prijović co najmniej przez najbliższy miesiąc będzie leczył pęknięty obojczyk i wątpliwe by zdążył osiągnąć odpowiedni formę na pierwsze lutowe mecze.
Właściciele Legii co prawda zapewniają, że stać ich na sprowadzenie napastnika nie gorszego od Nikolicia, ale z pochwałami poczekajmy aż takiego sprowadzą. A nie zaszkodzi jak pomyślą jeszcze o klasowym bramkarzu, lewym obrońcy co najmniej na poziomie Hlouszka oraz stoperze lepszym od Czerwińskiego, Dąbrowskiego i Rzeźniczaka.

Poprzedni

Wspomnień czar

Następny

Telewizja pokazała