22 listopada 2024
trybunna-logo

Doleżal popełnił błąd stawiając na Kubackiego

Trener polskiej kadry Michal Doleżal nie krył rozczarowania słabym występem Dawida Kubackiego w sobotnim konkursie drużynowym w Wiśle. Przez jego słabe występy biało-czerwoni zajęli tylko czwarte miejsce. Ale to czeski szkoleniowiec zawinił, bo Kubacki jest bez formy i było to widać podczas piątkowych kwalifikacji.

Inna sprawa, że przed konkursem czwarte miejsce naszej reprezentacji wzięlibyśmy w ciemno, bo od początku tego sezonu żaden z polskich skoczków nie zbliżył się jeszcze choćby w pobliże podium. Trener Doleżal po piątkowych kwalifikacjach do niedzielnego konkursu indywidualnego zdecydował, że w sobotnich zawodach drużynowych wystąpią: Piotr Żyła w pierwszej serii, Andrzej Stękała w drugiej, Dawid Kubacki w trzeciej, a jako ostatni skakał będzie Kamil Stoch. Stoch i Żyła byli pewniakami do składu, bo obaj bardzo dobrze radzili sobie zarówno na treningach, jak i w kwalifikacjach. Pozostali z naszych skoczków zaliczali zbliżone odległości, ale mimo to wybór Kubackiego był zaskoczeniem, bo na treningach wypadała słabo, zaś w kwalifikacjach, mimo że skoczył w n ich przyzwoicie jak na jego aktualne możliwości, to jednak przegrał z Jakubem Wolnym. Trener Doleżal jednak zdecydował się zaufać Kubackiemu a nie Wolnemu i srodze się na tym przejechał.
Początek konkursu był jednak obiecujący. Nasi skoczkowie w niczym nie przypominali mazgajów jakich widzieliśmy po zawodach w Niżnym Tagile i Kuusamo. Być może dostali skrzydeł pod wpływem dopingu kilku tysięcy kibiców pod skocznią. Ale to znów była drużyna, jaką podziwialiśmy w poprzednich sezonach. W pierwszej serii żaden z czwórki nie zawiódł, żaden nie wylądował na buli, jak Norweg Robert Johansson (93,5 m), Niemiec Markus Eisenbichler (107,5 m) czy Japończyk Keichi Sato (103 m). Piotr Żyła pofrunął na odległość 120 metrów, zaś Andrzej Stękała dostał mocny wiatr pod narty i nie zmarnował tego daru uzyskując 129,5 metra. Dawid Kubacki nie miała już tak dobrych warunków, ale nie zawiódł i wylądował na 119. metrze. Po trzech grupach pierwszej serii Polacy prowadzili w konkursie, a na ostatniej zmianie mieli Kamila Stocha. Nasz trzykrotny mistrz olimpijski miał za zadanie utrzymać biało-czerwonych na prowadzeniu, albowiem fatalne warunki wietrzne na skoczni pogarszały się z każdą chwilą i nie można było wykluczyć, że sędziowie zakończą zawody po pierwszej serii. Skoki ostatnie grupy mogły więc okazać się kluczowe. Stoch trafił na trudne warunki i skoczył tylko 117,5 metra. To było za mało na pierwsze miejsce, bo skaczący w podobnych warunkach pogodowych Austriak Stefan Kraft skoczył o 4,5 metra dalej i to austriacka drużyna objęła prowadzenie. Ponieważ jury konkursu zdecydowało, że druga seria się jednak odbędzie, kibice z nadzieją czekali na kolejne skoki licząc, że polski zespół zakończy rywalizację na najwyższym stopniu podium.
Żyła rozbudził nadzieje wynikiem121 m, bo wyprowadził biało-czerwonych na prowadzenie. Niestety, Stękała w drugiej serii nie powtórzył już dalekiego lotu – uzyskał tylko 112,5 metra i nasz zespół spadł na trzecie miejsce, za ekipy Austrii i Niemiec. Ale dopiero po skoku Kubackiego na trybunach skoczni im. Adama Małysza zapadła cisza. Mistrz świata musiał długo czekać na oddanie skoku, a gdy wreszcie ruszył z belki, był tak skołowany, że spadł zaraz za bulą na 97. metrze. „Jak ktoś jest w dobrej dyspozycji, to poradzi sobie w każdych warunkach” – gorzko podsumował swój nieudany występ Kubacki. I tak skończyły się nasze nadzieje na pierwsze w tym sezonie miejsce na podium polskich skoczków. Biało-czerwoni po fatalnym skoku Kubackiego spadli na szóste miejsce, a Stoch nie jest obecnie w takiej dyspozycji, żeby dokonywać cudów. W swoim drugim skoku lider naszej kadry zaliczył 116 metrów i taka odległość zapewniła polskiej drużynie jedynie 4. miejsce. A to tylko dlatego, że w ostatniej grupie zawalili swoje skoki Norweg Marius Lindvik (107 metrów) i Japończyk Naoki Nakamura (112 metrów). Triumfowali Austriacy z dorobkiem 843 pkt, drugą lokatę zajęli Niemcy (842,7 pkt), a trzecią Słowenia (834,4 pkt). Polacy zajęli 4. miejsce mając 792,9 pkt, a za ich plecami uplasowały się kolejne ekipy: Japonia (787,3 pkt), Norwegia (767,2 pkt), Rosja (746,4 pkt), Szwajcaria (602,2 pkt), USA (232,9 pkt). Niedzielny konkurs indywidualny w Wiśle zakończył się po zamknięciu wydania.

Poprzedni

PKO Ekstraklasa: Zamieszanie wokół trenera Papszuna

Następny

O awansie Polek zadecyduje mecz z Kamerunem