Agnieszka Radwańska nie ma ostatnio szczęścia do pogody. W French Open przegrała przez deszcz, opady przeszkodziły jej w Birmingham, a teraz szkodzą też w Eastbourne
Z zalanego deszczem Birmingham, gdzie niespodziewanie odpadła już po pierwszym meczu (uległa potężnie zbudowanej Amerykance Coco Vandeweghe), nasza najlepsza tenisistka przeniosła się do Eastbourne, gdzie spodziewała się zastać pogodne niebo i warunki do spokojnego treningu przed rozpoczynającym się 27 czerwca wielkoszlemowego Wimbledonu. Nic z tego. Jak za Tygryskiem w disnejowskiej wersji opowieści o Kubusiu Puchatku wredne deszczowe chmury podążają tropem Agnieszki i zawisły nad słonecznym zazwyczaj o tej porze roku Eastbourne. Z powodu opadów nie doszło w poniedziałek do rozstrzygnięcia w pojedynku Chorwatki Mirjany Lucić-Baroni z Czeszką Denisą Alertovą i ich mecz został przełożony na wtorek. Wygrała Lucic-Baroni 6:4, 6:2 i kilka godzin później Chorwatka zgodnie z planem stanęła do walki w II rundzie z turniejową „jedynką”, czyli Agnieszką Radwańską, ale sił jej nie starczyło i skreczował w II secie.
Dla naszej tenisistki wynik w Eastbourne nie ma większego znaczenia, znacznie więcej do stracenia będzie miała Polsa w Wimbledonie, gdzie bronić będzie punktów za ubiegłoroczny półfinał.