16 listopada 2024
trybunna-logo

Część już ma wakacje

Po 35. kolejce ekstraklasy już wiadomo, że w grupie mistrzowskiej nie mają już o co grać Ruch i Lech i Pogoń, a w spadkowej Wisła i Śląsk.

W piątkowym meczu Wisła wymęczyła wygraną 1-0 z nieskuteczną Jagiellonią, zapewniając sobie tym samym utrzymanie w ekstraklasie. Sporo kontrowersji wywołała praca sędziego Tomasza Wajdy, który zastąpił kontuzjowanego arbitra Jarosława Przybyła. W 60. min Bartłomieja nie powinno już być na boisku. Podciął w polu karnym przeskakującego nad nim Pawła Brożka, który podążał za piłką na pustą bramkę. Sędzia Tomasz Wajda nakazał jednak grać dalej. – Czy faulowałem Brożka? Jeśli widzieliście powtórkę, to chyba wszystko jest jasne – uśmiechał się znacząco bramkarz, w rozmowie z Canal+Sport. – To był najbardziej ewidentny karny, jaki miałem w karierze – denerwował się z kolei Paweł Brożek. Do 22. minuty Wajda był sędzią technicznym, ale zastąpił kontuzjowanego Jarosława Przybyła, który naderwał mięsień dwugłowy. Widać nie bez powodu w ekipie Przybyła Wajda pełni najmniej odpowiedzialną rolę arbitra technicznego. Wisła nie dostała karnego, Drągowski nie dostał żadnej kartki i na nic zdał się protesty trenera Dariusza Wdowczyka. Ostatecznie o zwycięstwie wiślaków przesądzi gol Brożka strzelony w 25. minucie spotkania. Było to trzecie z rzędu trafienie napastnik „Białej Gwiazdy” uzyskane po uderzeniu piłki głową.

Po drugiej stronie krakowskich Błoń w niedzielne popołudnie prawdopodobnie dopełni się los Jana Urbana w roli trenera Lecha Poznań. W obecności ponad 10 tysięcy widzów marzący o grze w europejskich pucharach gracze Cracovii rozbili 2:0 ekipę „Kolejorza”, pozbawiając rywali nawet iluzorycznych już wcześniej szans na zajęcie miejsca w „strefie pucharowej”. Tym samych poznański zespół dołączył do outsidera grupy mistrzowskiej Ruchu Chorzów, któremu właściwie już od początku zmagań w tej fazie rozgrywek nie zależało na walce o czołowe miejsca.

Teoretycznie szanse na włączenie się do walki o czołowe lokaty ma jeszcze Pogoń Szczecin, lecz sądząc po łatwości z jaką odebrali jej w Szczecinie punkty „Miedziowi” z Lubina nie ma powodu posądzać „Portowców” o przesadne ambicje. Nie można jednak twierdzić, że Pogoń to słaby zespół i z góry skazany na porażki. Niewykluczone, że już za tydzień w przedostatniej kolejce podopieczni trenera Czesława Michniewicza nagle pokażą kły i ostro pokąsają ekipę Cracovii. Na pewno są do tego zdolni, jeśli rzecz jasna będą do tego porządnie zmotywowani. A kto może ich jeszcze do tego motywować? Tylko Lechia Gdańsk i może jeszcze Zagłębie Lubin. Oprócz tych zespołów chęć do walki mają jeszcze rzecz jasna walczące o mistrzowski tytuł Legia Warszawa i Piast Gliwice (niedzielny mecz tych drużyn zakończył się po zamknięciu wydania.

Faworytami tej potyczki byli rzecz jasna legioniści, ale wystarczyło rzucić okiem na terminarz rozgrywek by pojąć, że warszawianie dosłownie musieli grać z gliwiczanami jak o życie. W przypadku remisu lub porażki w następnej kolejce Legia gra na wyjeździe z walczącą o europejskie puchary Lechią, a Piast w Chorzowie z szykującym się już do wakacji Ruchem. Nietrudno sobie wyobrazić scenariusz, że mecz Legii z Pogonią w ostatniej kolejce może być „o pietruszkę”. To oczywiście tylko spekulacje snute przed spotkaniem Legii z Piastem.

Nie mniej spekulacji towarzyszy typowaniu tegorocznych spadkowiczów. Wygląda na to, że spod topora mogą uciec 14-krotni mistrzowie Polski z Zabrza. Co prawda w starciu z Górnikiem Łęczna padł bezbramkowy remis, ale dzięki temu obie drużyny w tabeli przeskoczyły Podbeskidzie i do jednego „oczka” zmniejszyły dystans do ekipy Termaliki Bruk-Bet Nieciecza.

Najbardziej na los mogą jednak w tej chwili narzekać gracze Podbeskidzia, którzy przecież już widzieli się na miejscu zajmowanym obecnie przez Ruch Chorzów. Mieli jednak pecha, bo w zawiłościach prawnych przegrali swoją szansę na bezpieczny byt w ekstraklasie i wygląda na to, że na boisku mogą nie dać rady.

Spokój zapanował natomiast w Wiśle i Śląsku, bo tym klubom spadek już nie grozi. Bliskie tego są też Korona Kielce i Jagiellonia Białystok.

Poprzedni

Znów hiszpański finał

Następny

Szpak zaśpiewa