16 listopada 2024
trybunna-logo

Czas Sobolewskiego

Radosław Sobolewski (z prawej) pokazuje w Płocku, że jako trener ma szczęśliwą rękę

Radosław Sobolewski przyćmił swoimi trenerskimi osiągnięciami w Wiśle Płock nawet Jerzego Brzęczka. Obecny selekcjoner reprezentacji nie zdołał wywindować „Nafciarzy” na szczyt ligowej tabeli, a Sobolewskiemu to się udało. To pierwszy taki wyczyn w 72-letniej historii płockiego klubu.

Niewykluczone, że właśnie na naszych oczach w osobie Sobolewskiego objawił się wielki trenerski talent. Jeśli w dalszej części sezonu zdoła utrzymać ekipę „Nafciarzy” w czołówce ekstraklasy, szefowie krakowskiej Wisły będą sobie pluć w brodę, że w sierpniu dali mu odejść. Inna sprawa, że Sobolewski nigdy nie dostał pod Wawelem szansy całkowicie samodzielnego poprowadzenia zespołu. Gdy w Górniku Zabrze w wieku blisko 38 lat w 2016 roku zakończył karierę piłkarską, wrócił do Wisły Kraków i w tym klubie, w którym grał w latach 2005-2013, dostał posadę asystenta Dariusza Wdowczyka, który był wtedy pierwszym trenerem „Białej Gwiazdy”. Po jego odejściu w listopadzie 2016 roku Sobolewski wraz z Kazimierzem Kmiecikiem prowadzili tymczasowo zespół. W styczniu 2017 został asystentem nowego trenera Wisły Hiszpana Kiko Ramíreza, którego w grudniu tego roku zastąpił tymczasowo w dwóch meczach. Potem był przez pół roku asystentem kolejnego hiszpańskiego szkoleniowca, Joana Carrillo, a od 18 czerwca ubiegłego roku pomagał w tej roli Maciejowi Stolarczykowi.

W piłkarskim światku o trenerskim talencie Sobolewskiego krążyły pozytywne relacje, więc gdy w Płocku na początku obecnego sezonu pilnie szukano szkoleniowca na miejsce Leszka Ojrzyńskiego, który zrezygnował z pracy z powodów osobistych, działacze postanowili zaryzykować i jemu zaproponowali tę posadę. Sobolewski nie od razu przyjął ofertę, bo jako piłkarz nie miał najlepszych wspomnień związanych z „Nafciarzami”. Ostatecznie podjął wyzwanie i od 5 sierpnia tego roku jest pierwszym trenerem Wisły Płock.

Przejął zespół znajdujący się w trudnej sytuacji, bo po trzech kolejkach miał jeden punkt na koncie i zajmowali w tabeli przedostatnie miejsce. Swoje trenerskie rządy w płockim klubie Sobolewski zaczął od porażki 0:1 z Piastem Gliwice, ale potem wygrał dwa mecze z rzędu – z Pogonią Szczecin (2:1) i ŁKS Łódź (2:1). Potem zaliczył jednak ciężkie lanie w Lubinie, przegrywając z Zagłębiem 0:5. Trzy dni po tej klęsce (18 września) „Nafciarze” pokonali jednak u siebie w zaległym spotkaniu Legię 1:0, co było epokowym wydarzeniem, bo płocczanie pokonali u siebie stołeczny zespół po raz pierwszy od 16 lat.
Od tej pory jeszcze w ekstraklasie Wisła Płock nie przegrała, pokonując kolejno: Wisłę Kraków 2:1, Raków Częstochowa 2:1, Arkę Gdynia 4:1, Koronę Kielce 1:0 i Jagiellonię Białystok 3:1. Po serii sześciu zwycięstw z rzędu „Nafciarze” w 13. kolejce wywindowali się na pierwsze miejsce w tabeli. W swojej 72-letniej historii płocki zespół nigdy nie był liderem ekstraklasy, więc jest to wielki sukces.

Sobolewski w naszym futbolu jest nietypową postacią. Całą piłkarską karierę spędził w polskich klubach. Zaczynał w Jagiellonii Białystok (1994-1997), potem grał w Petrochemii Płock (1998-2002), Groclinie Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski (2003-2004), Wiśle Kraków (2005-2013) i zakończył w Górniku Zabrze (2013-2016). W sumie zaliczył w naszej ekstraklasie 512 występów, w których strzelił 60 goli. Ma też w swoim dorobku 32 mecze w reprezentacji Polski i jedną zdobytą bramkę, ale mało kto pamięta, że w 2007 roku wieku 31 lat sam z własnej woli zrezygnował z gry w drużynie narodowej.

Nie jest futbolowym celebrytą. Jeszcze jako piłkarz unikał kontaktów z mediami i pod tym względem nie zmienił nastawienia także jako szkoleniowiec. Ogranicza je do minimum, czyli do zwyczajowych konferencji prasowych. Prawie każdą swój występ zaczyna od wygłoszenia peanów pod adresem podległych sobie piłkarzy. Może właśnie dlatego ma dobre relacje drużyną, co jest wyczynem, bo przecież przejął już ukształtowaną przez poprzedników kadrę, z której okiełznaniem nie poradzili sobie ani Dariusz Dźwigała, ani Hiszpan Kibu Vicuna, ani nawet Leszek Ojrzyński.

Wisła Płock jest dobrym miejscem do pracy dla piłkarzy – dzięki mecenatowi PKN Orlen jest klubem stabilnym finansowo, a nie ma nad głową falangi fanatycznych kibiców, przed którymi trzeba się kryć po porażkach. W klubowej kadrze jest siedmiu cudzoziemców – Niemiec, Serb, Kosowianin, Brazylijczyk, Gruzin, Hiszpan i Litwin, ale szatnię trzymają Polacy, wśród których jest kilku weteranów, jak 35-letni Cezary Stefańczyk i Bartłomiej Sielawski, 33-letni Jakub Rzeźniczak, 32-letni Grzegorz Kuświk i Piotr Tomasik, ale liderem zespołu jest 27-letni Dominik Furman. Czy jest to zespół zdolny do walki o najwyższe laury w lidze? Raczej nie, ale w naszej słabej sportowo ekstraklasie gorsze kadrowo zespoły sięgały po laury.

Widząc, jak krakowska Wisła płynie w odwrotnym kierunku, Sobolewski pewnie nie żałuje, że z niej odszedł. W 13. kolejce „Biała Gwiazda” przegrała w Warszawie z Legią aż 0:7. Była to najwyższa ligowa wygrana stołecznej drużyny od 51 lat, zaś dla ekipy „Białej Gwiazdy” najwyższa porażka w XXI wieku. Co gorsze, było to też piąte przegrane spotkanie wiślaków w obecnym sezonie ekstraklasy, przez co zespół Macieja Stolarczyka stoczył się do strefy spadkowej.

Marnym pocieszeniem dla fanów krakowskiego klubu jest to, że Sąd Okręgowy w Poznaniu zdecydował we wtorek o tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące byłej prezes Wisły Kraków Marzeny S. i byłego wiceprezesa klubu Roberta Sz. pod zarzutem udziału w zorganizowanej grupie przestępczej działającej na szkodę klubu.

 

Poprzedni

PZPN jak pączek w maśle

Następny

IPN szarga pamięć ofiar

Zostaw komentarz