16 listopada 2024
trybunna-logo

Bitwa o Złotą Piłkę

’@lewy_official – Twitter

Tegorocznego zdobywcę „Złotej Piłki” poznamy 29 listopada, ale wyniki wznowionego po rocznej przerwie plebiscytu tygodnika „France Football” już teraz budzą emocje wśród fanów piłki nożnej na całym świecie. Także w Polsce, bowiem po raz pierwszy w historii polski piłkarz znalazł się w gronie kandydatów do tej prestiżowej nagrody.

Głosowanie na 30 nominowanych przez redakcję „France Football” do tego wyróżnienia piłkarzy zostało zakończone 25 października. Wszyscy uprawnieni do oddania głosu przez redakcję „FF” dziennikarze wskazywali pięciu zawodników, przyznając im punkty od sześciu (dla pierwszego na ich liście) do jednego (dla piątego wskazanego gracza). Elektorów nie było aż tak wielu, żeby procedura liczenia głosów musiała trwać tygodniami. Zwycięzca plebiscytu jest już więc znany, ale wyniki plebiscytu są strzeżone niczym receptura coca-coli. To rodzi pokusę do czynienia spekulacji przez inne media. Na przykład wedle dziennika „L’Equipe” w tym roku w gronie faworytów znajdują się: Argentyńczyk Leo Messi, Portugalczyk Cristiano Ronaldo, Włoch Jorginho, Francuz Karim Benzema oraz Robert Lewandowski. Podstawą do wyciągnięcia takiego wniosku było to, że ta piątka piłkarzy trafiła w ostatnim czasie na okładkę „France Footbal”.
Dziennikarz portalu WP SportoweFakty.pl Piotr Koźmiński poszedł jednak dalej i przepytał w tej sprawie redaktora naczelnego „France Football” Pascala Ferre’a. „Dzwoni do mnie wiele osób, niby w zupełnie innej sprawie, ale po trzech minutach „skręcają” w stronę Złotej Piłki i próbują wyciągnąć ode mnie, kto wygrał. Dzwonią agenci piłkarzy, działacze różnych klubów. Każdy jest ciekaw, kto okaże się zwycięzcą. (…) Mam trójkę dzieci i oczywiście, że one też mnie podpytują, kto wygrał. Ale tej tajemnicy nie zdradzam ani żonie, ani dzieciom. Nawet klub zwycięzcy nie będzie wiedział do końca, że ich piłkarz wygrał. Oficjalne wyniki znają w tej chwili tylko trzy, cztery osoby. Zwycięzca dowie się o tym, że wygrał, w okolicach 20 listopada, żeby móżna było zdążyć przygotować z nim wywiad i specjalną sesję zdjęciową. W tej chwili mogę więc powiedzieć tylko tyle – faktem jest, że ten rok nie miał jednego bohatera, kogoś, kto wyrósłby zdecydowanie ponad innych. Natomiast nie brakowało graczy na bardzo wysokim poziomie. Wśród nich jest też oczywiście Robert Lewandowski. A także Lionel Messi, Karim Benzema, Jorginho. Kandydatów nie brakuje. Ale podkreślam, że „Złota Piłka” nie jest nagrodą dla piłkarza, który strzelił najwięcej goli, bo za to jest inne trofeum. Niekoniecznie jest to też jednak nagroda dla zawodnika, który zdobył najwięcej pucharów z drużyną. Myślę, że najbliższe prawdy jest stwierdzenie, że jest to mieszanka jednego z drugim” – zapewnia Pascal Ferre.
No cóż, skoro to taka mieszanka, to można ją sporządzić wedle subiektywnych kryteriów i tak też jest tworzona – z sumy subiektywnych wskazań zaproszonych do głosowania przez redakcję „FF” 185 elektorów, którymi są dziennikarze. Polskę w tym gronie aktualnie reprezentuje komentator piłkarski w TVP Sport Maciej Iwański.
Na ciekawy pomysł wpadła redakcja portalu sport.pl, która postanowiła przeprowadzić coś w rodzaju plebiscytu sprawdzającego i poprosiła 54 dziennikarzy z całego świata o wskazanie, kto ich zdaniem w tym roku zdobędzie „Złota Piłkę”. Na liście zaproszonych do głosowania nie było elektorów „France Football”. Wynik głosowania okazał się korzystny dla Roberta Lewandowskiego, którego jako zwycięzcę tegorocznego plebiscytu wskazało 20 elektorów sport.pl. Na Messiego postawiło 13 głosujących, ośmiu na Jorginho. I tak też według większości medialnych spekulacji powinna wyglądać też pierwsza trójka prawdziwego plebiscytu „France Football”.
Czy tak jest w istocie, wie na razie tylko Pascal Ferre i trójka jego redakcyjnych kolegów uczestniczących w liczeniu głosów. Teoretycznie zatem wszystkie dokonania nominowanych w plebiscycie 30 piłkarzy po 25 października nie powinny mieć już wpływu na końcowy rezultat. Mimo to można odnieść wrażenie, że rywalizacja między najpoważniejszymi pretendentami do tegorocznej nagrody nadal się toczy. W ostatnich tygodniach w europejskich mediach dało się zauważyć potężną kampanię promującą Karima Benzemę, ale chociaż francuski napastnik Realu Madryt prezentuje w tym roku wysoką formę, to na tle Lewandowskiego wypada jednak blado, więc gdyby „FF” jemu przyznał nagrodę, tylko się tym skompromituje. Znacznie poważniejszym rywalem dla polskiego napastnika wydaje się Messi, który wraz z reprezentacją Argentyny zdobył w tym roku Copa America i wygrał też klasyfikację strzelców w lidze hiszpańskiej. Ale formą w tym roku bynajmniej nie zaimponował, zaś po przejściu latem do Paris Saint-Germain 34-letni argentyński piłkarz na razie w nowym otoczeniu częściej raczej rozczarowuje niż zachwyca swoją grą. A co do Jorginho, to w zasadzie jedynym powodem jego obecności w gronie pretendentów do tegorocznej nagrody jest to, że jako zawodnik Chelsea Londyn wygrał Ligę Mistrzów, a z reprezentacją Włoch zdobył mistrzostwo Europy. Naturalizowany we Włoszech Brazylijczyk występuje jednak na pozycji defensywnego pomocnika i jego wkład w sukcesy tych zespołów jest mniej więcej taki, jak Grzegorza Krychowiaka w wyniki reprezentacji Polski.
Obiektywnie więc rzecz oceniając „Złota Piłka” w tym roku powinna trafić do Roberta Lewandowskiego. Choćby z tego powodu, że redakcja „FF” w ten sposób załatałaby też lukę po odwołany w ubiegłym roku plebiscycie, w którym z całą pewnością zwyciężyłby najskuteczniejszy piłkarz Bayernu Monachium i reprezentacji Polski. Nie byłoby w tym żadnego nadużycia czy przesady, bowiem w tym roku „Lewy” także bryluje na europejskich boiskach i nawet do jego występu w mistrzostwach Europy nie można się przyczepić, bo grając w słabej polskiej drużynie zaznaczył swoją obecność w turnieju trzema golami.
A w miniony wtorek Lewandowski zaliczył setny występ w Lidze Mistrzów i uczcił ten piękny jubileusz w najlepszy dla napastnika sposób – zdobył hat-tricka i dorzucił asystę. Mógł mieć cztery gole, ale po raz pierwszy w tych pucharowych rozgrywkach nie wykorzystał rzutu karnego. Wcześniej 14 razy egzekwował „jedenastki” bezbłędnie, a tym razem, jak na złość, grecki bramkarz Benfiki Lizbona Odysseas Vlachodimos nie dał się zwieść na wypraktykowaną sztuczkę i wyczekując do końca na strzał rzucił się we właściwym kierunku. „Lewy” był swoim niepowodzeniem wyraźnie zaskoczony, lecz bynajmniej nie podłamany – dowodzą tego dwa kolejne gole, które zdążył jeszcze Vlachodimosowi zaaplikować zanim arbiter odgwizdał koniec meczu. Tymi trzema trafieniami powiększył swój łączny dorobek strzelecki w Lidze Mistrzów do 81 bramek. W klasyfikacji wszech czasów lepsi od niego są tylko Cristiano Ronaldo (139 goli) i Leo Messi (123 gole). A w obecnej edycji „Lewy” z ośmioma trafieniami wyszedł na prowadzenie w klasyfikacji strzelców, wyprzedzając prowadzącego wcześniej napastnika Ajaksu Sebastiena Hallera (7 goli). Na trzeciej pozycji w zestawieniu z pięcioma bramkami są Cristiano Ronaldo, Mohamed Salah i Christopher Nkunku, a dopiero za nimi plasuje się Benzema z czterema trafieniami. Nie od rzeczy będzie też przypomnieć, że hat-trickiem w spotkaniu z Benficą „Lewy” powiększył swój bramkowy dorobek uzyskany w 2021 roku do 59 trafień. Pod tym względem jest najlepszy na świecie i w tym roku raczej nikt mu już tego splendoru nie odbierze, więc okaże się najskuteczniejszym strzelcem już trzeci rok z rzędu. Jeśli to nie są wystarczające argumenty za przyznaniem mu „Złotej Piłki”, to jego konkurenci na pewno lepszych
nie mają.

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Apelacja Fryzjera odrzucona