22 listopada 2024
trybunna-logo

Będzie machać szablą dla USA

Szablistka Aleksandra Shelton, polskim kibicom bardziej znana pod nazwiskiem Socha, wygrała z Polskim Komitetem Olimpijskim sprawę przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie (CAS). W myśl wyroku, który oficjalnie ma zostać ogłoszony za kilka dni, będzie mogła teraz reprezentować barwy USA.

Urodzona w 1982 roku Aleksandra Socha jest wielokrotną mistrzynią Polski w szabli, a także dwukrotną mistrzynią Europy oraz czterokrotną uczestniczką igrzysk olimpijski (Ateny 2004, Pekin 2008, Londyn 2012 i Rio de Janeiro 2016). Rok po igrzyskach w Brazylii urodziła syna, a w 2018 roku wyszła za mąż za Amerykanina i przeprowadziła się na stałe do USA. W przeszłości była jedną z najlepszych i najbardziej doświadczonych osób w naszej reprezentacji, jedną z nielicznych, która jeździła na każde igrzyska olimpijskie. Druga – swoje największe sukcesy odnosiła jakiś czas temu. Ostatni medal z europejskiego czempionatu przywiozła w 2013 roku z Zagrzebia. Na mistrzostwach świata na podium stanęła natomiast 10 lat wcześniej, w 2003 roku, gdy była n a początku sportowej kariery. Rok po igrzyskach w Rio de Janeiro (24 czerwca 2017 roku) urodziła synka i potem przebywała na urlopie macierzyńskim. Ale 8 września powiadomiła PZSzer. o zamiarze powrotu do treningu i reprezentacji. „Chciałabym prosić o wygenerowanie środków finansowych, które byłyby przeznaczone na moją osobę podczas zgrupowań kadry i które pomogłyby mi w pokryciu kosztów jakie do tej pory poniosłam na treningi przygotowania motorycznego oraz które zabezpieczyłyby koszt dalszych treningów do końca roku” – pisała w listopadzie 2017 roku do władz szermierczego związku. Ponieważ wciąż na nią liczono, 20 grudnia 2017 roku dostała powołanie na zaplanowane w lutym 2018 roku zawody Pucharu Świata w Baltimore. 11 stycznia 2018 roku przeszła badania wysiłkowe, a wiosną startowała m.in. w Atenach oraz była na zgrupowaniu w Spale. W czerwcu tego roku walczyła w mistrzostwach Europy w Nowym Sadzie. Potem wyjechał już na stałe do USA, gdzie przygotowywała się do lipcowych mistrzostw świata w Chinach. Na tej imprezie reprezentacja Polski nie odniosła jednak sukcesu, ale Shelton indywidualnie zaszła najdalej z Polek, zajmując 14. miejsce. Drużynowo nasze szablistki wywalczyły 15. lokatę. Miesiąc po mistrzostwach globu wysłała do Polskiego Związku Szermierczego zawiadomienie o chęci zmiany barw narodowych wraz z prośbą o wyrażenie zgody na występy w reprezentacji Stanów Zjednoczonych. „W związku ze zmianą stanu cywilnego, poprzez zawarcie związku małżeńskiego z obywatelem Stanów Zjednoczonych oraz posiadaniem podwójnego obywatelstwa niniejszym informuję o podjęciu przeze mnie decyzji o zmianie dotychczasowej reprezentacji i przejściu do Amerykańskiego Związku Szermierczego” – napisała Shelton. Wtedy jeszcze sądziła, że będzie to tylko formalność, bo chciała skorzystać z przepisu 9.2.2 punktu C statutu Światowej Federacji Szermierczej (FIE): „Szermierz, który nabywa nową narodowość w wyniku małżeństwa, może reprezentować nowy kraj bez trzyletniego okresu zawieszenia”. Ku swojemu zaskoczeniu takiej zgody nie dostała.
I tak zaczęła się trwająca kilkanaście miesięcy walka zawodniczki z władzami Polskiego Związku Szermierczego, a potem także Polskiego Komitetu Olimpijskiego, gdy stało się jasne, że 38-letnia szablistka ma duże szanse znaleźć się w szermierczej ekipie USA na igrzyska w Tokio. Dla Shelton byłyby to piąty olimpijski występ i zapewne ostatnia szansa na zdobycie wymarzonego medalu na największej sportowej imprezie na świecie. Niewykluczone, że właśnie ten czynnik okazał się dla działaczy naszego szermierczego związku najtrudniejszy do zaakceptowania i dlatego z takim uporem blokowali jej starania.
Najpierw były to przeszkody natury finansowej, gdy polski związek zażądał od amerykańskiej federacji rekompensaty za poniesione w ostatnim czasie koszty szkolenia i utrzymania zawodniczki w wysokości 43 tys. euro, ale znalazł się w USA prywatny sponsor gotów zapłacić tę kwotę, a jeszcze sama zawodniczka sięgnęła do swojego portfela. Gdy Shelton zwróciła się o pomoc do Polskiego Komitetu Olimpijskiego, działacze tego gremium przyznali rację głównemu oponentowi szablistki, prezesowi PZSzerm Adamowi Konopce, który w mediach tak tłumaczył swój opór: „Nie chcę nikogo uziemiać, ale dlaczego mieliśmy płacić za szkolenie zawodniczki, którą finansowaliśmy z myślą o igrzyskach w Tokio, a która jednak chce jechać na nie, ale pod flagą USA?”.
Aleksandra Shelton okazała się jednak równie nieustępliwa jak prezes Konopka. Gdy wyczerpała wszystkie możliwości w Polsce, postanowiła odwołać się do najwyższej instancji w sporcie – Trybunału Arbitrażowego w Lozannie (CAS). Z powodu wybuchu pandemii koronawirusa sprawa ciągnęła się ponad pół roku, ale w końcu sędziowie CAS rozpatrzyli sprawę i z nieoficjalnych informacji wynika, że przyznali rację zawodniczce. Od tej decyzji, która ma zostać publicznie ogłoszona 6 października, nie ma już odwołania, a to oznacza, że Aleksandra Shelton będzie mogła walczyć o zakwalifikowanie się do amerykańskiej ekipy szermierczej na igrzyska w Tokio.

Poprzedni

Wielki dzień Lewandowskiego

Następny

Za rok nie zaczną w Wiśle

Zostaw komentarz