29 listopada 2024
trybunna-logo

Asy nie lubią podatków

Trzech najdroższych obecnie piłkarzy na świecie – Leo Messi, Cristiano Ronaldo i Neymar – występuje na co dzień w Hiszpanii. Zarabiają w tym kraju grube miliony euro, ale mimo to cała trójka ciągana jest po sądach za malwersacje podatkowe.

Messiego przed hiszpańskim sądem postawił tamtejszy fiskus. Argentyński gwiazdor Barcelony już od kilku lat musi tłumaczyć się przed wymiarem sprawiedliwości z niezapłaconych w stosownym czasie podatków i chociaż pokrywał z nawiązką zasądzone kwoty wraz z odsetkami (dwa lata temu zapłacił z tego tytułu katalońskiemu urzędowi skarbowemu blisko 10 mln euro), to i tak nie uniknął odpowiedzialności karnej. W połowie 2016 roku Messi został za udowodnione mu oszustwa podatkowe skazany na 21 miesięcy pozbawienia wolności. Taki sam wyrok usłyszał też jego ojciec, który zajmuje się finansami syna. Za kratki as „Dumy Katalonii” ostatecznie nie trafił, bowiem hiszpańskie prawo stanowi, że jeśli wyrok za przestępstwo bez użycia przemocy wynosi poniżej dwóch lat, nie trzeba go odbywać w ośrodku zamkniętym.
Lionel Messi i jego ojciec Jorge Horacio Messi byli oskarżeni o to, że w latach 2007-2009 ukryli przed fiskusem dochód w wysokości 4,2 mln euro. W tym celu posłużyli się firmami wydmuszkami zarejestrowanymi w Brazylii, Belize, Szwajcarii oraz w Wielkiej Brytanii. Piłkarz zaprzeczył jakoby miał wiedzieć o unikaniu podatków i oszukiwaniu hiszpańskiego państwa. „O niczym nie wiedziałem. Byłem skupiony na futbolu i ufałem mojemu ojcu, ufałem prawnikom, których wybrał do prowadzenia moich spraw. Podpisywałem różne dokumenty i oczywiście nigdy przez myśl mi nie przyszło, że mój ojciec może mnie oszukać albo zawieść, więc podpisywałem, bo tak mi powiedział, bo mu ufałem i tak sugerowali mi to też prawnicy” – tłumaczył się Messi junior, a senior tylko potakiwał i brał w przed sądem całą winę na siebie.
Na próżno. Sąd skazał solidarnie obu, chociaż nie na pobyt za kratkami, ale teraz każda kolejna kara będzie już skutkować realnym pozbawieniem wolności. A przydybania klanu Messich na kolejnych przekrętach podatkowych nie można wykluczyć, bo gwiazdor Barcelony zarabia rocznie ponad 80 mln euro i wciąż nie brzydzi się korzystać z rajów podatkowych, co wyszło na jaw choćby przy okazji afery Panama Papers.
Nad drugim z największych gwiazd FC Barcelona Neymarem topór fiskusa wisiał w zasadzie od chwili, gdy pojawił się w katalońskim klubie. W jego przypadku grzebał jednak nie tylko urząd skarbowy w Hiszpanii, lecz także w ojczystej Brazylii, a było o co walczyć. Dochodzenie wykazało, że Barcelona zapłaciła za transfer tego znakomitego piłkarza nie 45 mln euro, jak oficjalnie podano, tylko dwa razy tyle, tylko że od tej drugiej połówki klan Neymarów (w rodzinie brazylijskiego piłkarza ojciec ma taki sam udział w machlojkach jak ojciec Messiego) nie odprowadził nawet centa podatku. Brazylijski wymiar sprawiedliwości nie patyczkował się z oszustami, tylko skazał ich na grzywnę w wysokości… 45 mln euro i zabezpieczył jej ściągalność zajmując prywatny samolot piłkarza oraz kilka należących do niego cennych nieruchomości
Wytoczony gwiazdorowi Barcelony proces jest bardzo podobny do tego, który niedawno przegrał Leo Messi. Argentyńczyka prawne perypetie przyprawiły o załamanie nerwowe i kryzys formy, teraz ta przypadłość dopadła też jego brazylijskiego kolegę z drużyny. Neymar ma jednak większe powody do zmartwienia, bo ostatnio zaczął mu się do portfela dobierać także hiszpański urząd skarbowy. Zarzuty brzmią poważnie – oszustwa skarbowe, fałszowanie dokumentów, korupcja oraz tworzenie fikcyjnych firm w rajach podatkowych, by uniknąć płacenia podatków od praw do wizerunku. Hiszpański fiskus oskarża Brazylijczyka o niezapłacenie 16 milionów euro podatków, a tu jeszcze o odszkodowanie wystąpiła też firma DIS, która miała 40 procent udziałów w transferze Neymara z FC Santos do Barcelony. Swoją dolę otrzymała tylko od połowy rzeczywistej kwoty transferu, która wyniosła 90 mln dolarów, więc domaga się wyrównania strat. Tak więc Neymar ma w sądzie trzy sprawy i perspektywę utraty 48 mln dolarów.
Do ciąganych po sądach dwóch asów FC Barcelona lada moment może dołączyć ich wielki rywal z Realu Madryt Cristiano Ronaldo. Niedawno w europejskich mediach pojawiły się rewelacje ujawnione przez „Football Leaks”. Wynika z nich, że portugalski piłkarz w latach 2009-2014 ukryła w rajach podatkowych 144 miliony euro. Te operacje finansowe miały oczywiście na celu uniknięcie wysokich podatków, które Portugalczyk musiałby zapłacić hiszpańskiemu fiskusowi.
Przy okazji wyszło też na jaw, że w proceder oszukiwania urzędów skarbowych uwikłanych jest więcej znanych postaci ze świata futbolu, choćby klubowi koledzy Cristiano Ronaldo z Realu Madryt – rodacy Pepe i Fabio Coentrao oraz Chorwat Luka Modrić, a spoza kręgu „Królewskich” słynny portugalski trener Manchesteru United Jose Mourinho, kolumbijski napastnik AS Monaco Radamel Falcao czy pomocnik reprezentacji Niemiec i Arsenalu Londyn Mesut Oezil.
„Football Leaks” jest ponoć w posiadaniu tysięcy finansowych dokumentów świadczących o niezgodnych z prawem operacjach finansowych dokonywanych przez piłkarskie gwiazdy. W najbliższych miesiącach będą zatem wyciekać kolejne informacje, nazwiska i szokująco wysokie dla zwykłych ludzi kwoty ukrywane przed urzędami podatkowymi. Niewykluczone, że pojawią się w tych zestawieniach także Polacy.
Leo Messi, Cristiano Ronaldo i Neymar zarabiają dziesiątki milionów euro, ale mają wstręt do płacenia podatków

Poprzedni

Gorzkie żale

Następny

O banalności wojny