22 listopada 2024
trybunna-logo

A teraz pojadą autami do Kuusamo

W miniony weekend w Wiśle rozegrano pierwsze w tym sezonie zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich. W piątkowych kwalifikacjach najdalej skakał Kamil Stoch, ale w sobotnim konkursie drużynowym lider polskiej kadry zmagał się z migreną i skakał słabiej niż dzień wcześniej. Lepiej od niego spisali się jednak Dawid Kubacki i Piotr Żyłą, co wystarczyło biało-czerwonym do zajęcia trzeciego miejsca. Wygrali Niemcy przed Austriakami. W niedzielę w konkursie indywidualnym triumfował Niemiec Markus Eisenbichler. Najlepszy z Polaków, Piotr Żyła, był piąty.

W nieoficjalnej klasyfikacji indywidualnej konkursu drużynowego w Wiśle Dawid Kubacki zajął czwarte miejsce uzyskując za skoki na odległość 131,5 i 130,5 m łączną notę 274,2 pkt. Szósty w tym zestawieniu Piotr Żyła skoczył 129 i 127,5 m, co dało mu notę 270,1 pkt. Jedenasty w stawce Kamil Stoch za skoki na 118,5 oraz 126 m otrzymał 264,8 pkt. Czwartym w kwartecie naszych reprezentantów tym razem był Klemens Murańka, który nie zawiódł oczekiwań trenera Michala Doleżala – indywidualnie był 14. z notą 252,4 pkt za skoki na odległość 122 i 126 metrów. W sumie biało-czerwoni zgromadzili 1061,5 pkt, co dało im w klasyfikacji drużynowej trzecią lokatę. Konkurs wygrała reprezentacja Niemiec z wynikiem 1078 pkt, a drugie miejsce zajęli Austriacy z dorobkiem 1069,3 pkt. Kolejne zespoły miały już do czołowej trójki sporą stratę. Czwarta Norwegia straciła do Polaków 36,3 pkt.
Indywidualnie w sobotnim konkursie najlepiej zaprezentował się jednak jeden z norweskich skoczków, Halvor Egner Granerud (123 i 132 m, nota 282,2 pkt), który wyprzedził Austriaka Daniela Hubera (131 i 135 m, nota 278 pkt) i Niemca Karla Geigera (131,5 i 130,5 m, nota 277,5 pkt).
Słabiej niż oczekiwano wypadli w inauguracyjnych zawodach PŚ Japończycy, którzy zajęli dopiero piątą lokatę. Najlepiej z nich skakał Yukiya Sato (120 i 127,5 m, nota 264,7 pkt), a najsłabiej Ryoyu Kobayashi (117,5 i 121,5 m, nota 236,9 pkt). Podobnie rzecz się miała ze Słoweńcami, dla których szósta lokata jest porażką. Najlepiej w ich zespole spisał się Timi Zajc (119 i 130 m, nota 251,8 pkt). Siódme miejsce zajęła ekipa Rosji, ósme Szwajcarii, a ostatnie, dziewiąte, drużyna Czech.
W przypadku naszej drużyny początek sezonu można uznać za obiecujący. Rok temu nasi skoczkowie także zaczęli sezon Pucharu Świata od trzeciego miejsca w drużynówce (w 2018 roku byli zwycięzcami, w 2017 zajęli drugą lokatę). Nie ulega jednak wątpliwości, że gdyby nie atak migreny, który dopadł Kamila Stocha tuż przed sobotnią „drużynówką”, Polacy mogliby pokusić się nawet o zwycięstwo. Trzykrotny mistrz olimpijski w piątek zaimponował znakomitą formą podczas oficjalnego treningu i w kwalifikacjach do niedzielnego konkursu indywidualnego, ale czuł się ponoć tak źle, że sztab trenerski rozważał nawet zastąpienie go innym zawodnikiem. „Dzisiaj nie było łatwo, bo warunki były na bardzo wysokim poziomie, warunki się zmieniały i rozbieg był nisko. Z drugiej strony wydaje mi się, że zrobiliśmy niesamowicie dobrą pracę i trzecie miejsce na sam początek jest jak najbardziej super. Ja sam zmagałem się z innym problemem, mianowicie dużym bólem głowy, wręcz migreną, która nie ułatwiała skakania. Koniec końców uważam, że wynik był bardzo pozytywny” – podsumował przed kamerami TV występ biało-czerwonych Kamil Stoch.
Trener naszej kadry Michal Doleżal przed niedzielnym konkursem indywidualnym był optymistą i liczył na dobry występ wszystkich swoich podopiecznych, ale największe szanse dawał „żelaznemu tercetowi”, czyli Stochowi, Kubackiemu i Żyle. W trakcie przygotowań do nowego sezonu na czwarte miejsce w drużynie kosztem Jakuba Wolnego wskoczył Klemens Murańka, ale czy zdoła utrzymać tę prestiżową lokatę w naszej kadrze, miał pokazać w niedzielnych zmaganiach.
Niestety, w niedzielę wiało, a na dodatek warunki pogodowe nie sprzyjały naszym skoczkom, poza Piotrem Żyłą, który oddał dwa równe skoki i jako jedyny z Polaków utrzymał miejsce w czołowej dziesiątce, plasując się na piątej pozycji. Stoch, Kubacki i Murańka w drugiej serii zawalili swoje próby i zajęli odległe miejsca, podobnie jak Kot, Hula i Stękała.

Konkurs wygrał Niemiec Markus Eisenbichler, przed swoim rodakiem Karlem Geigerem i Austriakiem Danielem Huberem. W klasyfikacji Pucharu Narodów prowadzenie objęli Niemcy.

Po zawodach w Wiśle ekipa naszych skoczków już we wtorek wyruszy w długą, 46-godzinną podróż do fińskiego Kuusamo. Podróżować będzie samochodami, bo wprawdzie z powodu obostrzeń epidemicznych Międzynarodowa Federacja Narciarska zorganizowała lot czarterowy dla uczestników Pucharu Świata do Finlandii, lecz z lotniska w… Monachium. W tej sytuacji sztab trenerski biało-czerwonych uznał, że sensowniejsza będzie podróż samochodami i promem. Trener Doleżal w siedmioosobowej kadrze dokonał jednej zmiany, bo zamiast Jakuba Wolnego do Finlandii pojedzie Paweł Wąsek, chociaż w Wiśle był dopiero 48.

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Haaland dogania Lewandowskiego

Zostaw komentarz