18 listopada 2024
trybunna-logo

Związkowcy chcą więcej

Związki zawodowe nie kryją swojego zadowolenia z ostatniej decyzji rządu, by płaca minimalna wyniosła od przyszłego roku 2000 zł brutto. Uważają jednak, że ten wzrost powinien być większy.

Płaca minimalna miała od 1 stycznia 2017 r. wzrosnąć do poziomu 1920 zł brutto, co zostało uzgodnione przez strony społeczne zasiadające w Radzie Dialogu Społecznego. Już po tych uzgodnieniach rząd ogłosił nagle, że opowiada się za większym podniesieniem tej kwoty – do 2 tys. zł brutto miesięcznie. Taka decyzja rządu – który jest autorem i strażnikiem budżetu państwa – zaskoczyła nie tylko stronę tzw. pracodawców, ale również związkowców. Gdyby faktycznie weszła w życie zmiana w myśl obecnych zamiarów rządu, oznaczałoby to, że najniższe, gwarantowane ustawowo, wynagrodzenie za pracę osiągnęłoby poziom 47 proc. średniej płacy, wyliczanej co kwartał przez Główny Urząd Statystyczny.
Związki zawodowe od wielu lat zabiegają o to, by płaca minimalna wynosiła co najmniej połowę średniej płacy, która obecnie osiągnęła poziom nieco ponad 4000 tys. brutto. Docelowo wysokość płacy minimalnej powinna, według związkowców, wynosić 68 proc. statystycznego wynagrodzenia. Dodajmy, że owa średnia płaca nie dotyczy – wbrew statystycznym pozorom – większości pracowników, lecz jest to płaca uśredniona, na której sumę składają się również niebotyczne zarobki prezesów czy niektórych grup zawodowych. Nie można bowiem zapominać, że zasady statystyki oddaje popularne powiedzenie: „jeżeli ja każdego dnia jem gołąbki, a mój sąsiad je codziennie mięso, to statystycznie każdy z nas je codziennie gołąbki”. W praktyce niewielu pracowników otrzymuje płacę na poziomie owej statystycznej średniej, zarobki większości z nich są znacznie poniżej tego wskaźnika. Postulat związkowców ma na celu to, aby podniesienie płac objęło jak największą grupę pracowników, a najskuteczniejszym – jak dotąd – narzędziem do tego jest regulowana ustawowo płaca minimalna.

Nie dla każdego

W odpowiedzi na decyzję rządu Beaty Szydło, działacze OPZZ zgłosili postulat, by płaca minimalna osiągnęła już teraz poziom 50 proc. średniej płacy, co oznaczałoby, że nie moglibyśmy zarabiać mniej niż 2150 zł brutto. Oczywiście, pod warunkiem pracy w pełnym wymiarze, czyli 40 godzin tygodniowo.
Nie można też zapominać, że ustawowa płaca minimalna dotyczy wyłącznie tych pracowników, którzy są zatrudnieni na etatach (w oparciu o Kodeks pracy), nie obejmuje jednak tych, którzy pracują na kontraktach, umowach czasowych, na samozatrudnieniu czy na umowach śmieciowych. Od przyszłego roku wyjątkiem będzie jednak część pracowników na jednym z rodzajów umów cywilnoprawnych – umów-zlecenia. Od początku tego roku umowy te są objęte składkami na ZUS, zaś od przyszłego ma ich objąć obowiązkowa godzinowa stawka minimalna, która nie powinna być niższa niż 12 zł, a być może i 13 zł za godzinę, bo i taką poprawkę zgłosił niedawno rząd.
Poza tego rodzaju uregulowaniami wciąż pozostaną jednak osoby zatrudnione na umowach o dzieło, od których odprowadza się jedynie podatek, ale już nie składki na ZUS, ubezpieczenie zdrowotne ani nie dotyczą ich żadne ustawowe uregulowania dotyczące stawek minimalnych. Za każdym razem będą to nadal umowy, których warunki oraz wysokość wynagrodzenia będzie zależeć od indywidualnego porozumienia w tej sprawie między pracownikiem a zamawiającym. W praktyce – ich warunki będą zwykle dyktowane przez stronę silniejszą ekonomicznie, a więc przez płatnika.

Podnieść też inne dochody

Oprócz szybszego wzrostu płacy minimalnej, przedstawiciele OPZZ zgłosili też kolejne postulaty. Domagają się w nich, aby wzrost wszystkich wynagrodzeń w gospodarce narodowej wynosił co najmniej 5,7 proc., a w państwowej sferze budżetowej – nie mniej niż 10,9 proc.
Związkowcy zgłosili też wniosek, aby wskaźnik waloryzacji emerytur i rent wynosił nie mniej niż średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług w 2016 r., zwiększony o co najmniej 50 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia za pracę w roku 2016. Natomiast najniższe emerytury powinny, według związkowców, zostać podniesione co najmniej do kwoty minimum socjalnego.

Poprzedni

Szczęście sprzyja lepszym

Następny

Włodzimierz Czarzasty (w imieniu SLD) o Brexicie