20 listopada 2024
trybunna-logo

Zrobieni w Yayo

Prymitywizm prorządowej propagandy i brak profesjonalizmu twórców programów informacyjnych sprawiły, że systematycznie spada odbiór nie tylko dzienników telewizyjnych i radiowych, ale też licznych programów z obu anten TVP.

PiS zarżnie nam media publiczne. Uczyni to z wielkiej miłości do nich. Z przeogromnej chęci uczynienia ich narodowymi i suwerennymi.
Początkowo „Dobra Zmiana” w mediach miała wyglądać tak.
W ciągu pół roku sprawna maszynka do głosowania klubu parlamentarnego PiS uchwali przedłożony Sejmowi RP pakiet ustaw.
Przemienią one dotychczasowe państwowe i programowo komercyjne media w media „narodowe”. Skupione na ważnych dla społeczeństwa misjach. Misji właściwego informowania społeczeństwa i misji edukacyjno – kulturalnej. Obie misje miały odpowiednio formować naród polski rozformowany poprzednimi rządami lewicy i koalicji PO-PSL.
Aby ich przemiana ciałem się stała, należało spełnić dwa warunki.
Zapewnić mediom publicznym, czyli TVP, Polskiemu Radiu, i dopisanej do nich ustawowo Polskiej Agencji Prasowej, stabilne i przewidywalne źródła finansowania. Bo obecny nieefektywny abonament radiowo-telewizyjny im nie wystarcza. Zmusza media publiczne do dodatkowego zarabiania na emisji reklam. Im więcej ich media pozyskają i wyemitują, tym większe i przewidywalne będą mieć wpływy finansowe. Niestety wysokie wpływy gwarantują programy masowo oglądane, czyli zwykle efektowne i banalne. Co determinuje ofertę programową mediów zwanych nadal „publicznymi”.
Dzięki nowemu podatkowi, zwanemu dla uspokojenia opinii publicznej „opłatą audiowizualną”, media publiczne wreszcie miały uniezależnić się od reklam i programowego dyktatu reklamodawców. Powstać z kolan. Dzisiaj o produkcji programów, a zwłaszcza o godzinach ich emisji w TVP i Polskim Radio, tak naprawdę decydują biura pozyskujące reklamy.
Proponowany przez PiS podatek jest słuszny i pilnie potrzebny. W latach 2001-2007 w klubie parlamentarnym SLD opracowaliśmy kilka jego wariantów. Najlepszy z nich polega na ściąganiu go od obywateli przy poborze podatków dochodowych. Posłowie PiS znali te propozycje. Niestety wybrali wariant własny, jeden z najgorszych możliwych w Polsce. Ściągany przy okazji regulowania rachunków za energię elektryczną.
Drugim warunkiem skutecznej przemiany komercyjnych mediów w edukacyjno – kulturalne były zmiany kadrowe. Ludzie, którzy do tej pory swój podstawowy cel widzieli w ściganiu się na „słupki oglądalności” z konkurencyjnymi TVN i Polsatem, nie zawsze nadawali się do tworzenia audycji, które miały być mądre, a nie jedynie masowo oglądalne. Jedynie napędzające kolejnych reklamodawców.
Poprzedni prezes TVP SA Juliusz Braun w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” w maju 2014 roku zadawał jej Czytelnikom fundamentalne pytanie:
„Czy robić solenne „Wiadomości” dla 2 mln widzów czy lżejsze dla 4 mln?
I zgodnie z wolą swego Biura Reklamy prezes Braun wybrał te „lżejsze”. Czyli świat przedstawiany jak najbarwniej, lecz zbanalizowany. Zredukowany do relacji o chorym misiu w ZOO, kosztem poważniejszych informacji międzynarodowych i kulturalnych. Ale Miś, zwłaszcza chory, przebija oglądalnością nawet oscarową „Idę”.
Kadrową „Dobrą Zmianę” w mediach publicznych przeprowadzono równie nieprofesjonalnie. Polegała na przejęciu programów informacyjnych i publicystyki politycznej przez desant PiSowskich politruków. Drugi desant, złożony z prawicowych, katolickich intelektualistów, zrzucono na fotele kierownicze pozostałych anten.
I pewnie mielibyśmy przez przynajmniej następne sześć lat media narodowo – katolickie. Mieszankę prymitywnej, prorządowej propagandy z ambitnymi, pobudzającymi ruch myśli prawicowymi audycjami.
Ale zgubiło je partactwo parlamentarzystów PiS. Brak profesjonalizmu, czasem wręcz zwyczajne nieuctwo, sprawiły, że twórcy nowego podatku audiowizualnego nie pamiętali, że takie projekty muszą być wcześniej poddane procedurze notyfikacyjnej w Brukseli. A tam sama procedura jest czasochłonna. Dziś nawet nie wiemy ile może ona potrwać.
Na pewno przez te procedury nie uda się wprowadzić nowego podatku, uniezależniającego media publiczne od wskaźników oglądalności, przed 2019 rokiem.
Dlatego przez najbliższe lata nadal media publiczne będą skazane na finansowanie z malejącego abonamentu i także malejących wpływów z reklam.
Prymitywizm prorządowej propagandy i brak profesjonalizmu twórców programów informacyjnych sprawiły, że systematycznie spada odbiór nie tylko dzienników telewizyjnych i radiowych, ale też licznych programów z obu anten TVP. Nawet radiowej „Jedynki” i „Trójki” oglądalność radykalnie spada. Taki stan przekłada się na malejące wpływy z reklam. Okazało się, że nawet na transmisji meczów piłkarskich Euro – 2016 telewizja publiczna finansowo straciła. Ot mistrzostwo w marnowaniu publicznych pieniędzy.
Prymitywizm i tendencyjności nowej oferty programowej TVP i PR to także spodziewany spadek przyszłych opłat abonamentowych.
Doskonale zdaje sobie z tego sprawę minister Czabański. Aby zmusić społeczeństwo do płacenia obecnego i zaległego abonamentu przygotowuje on ustawę pozwalającą na poddanie odbiorców radia i telewizji jeszcze większej kontroli. Dzięki zwiększeniu uprawnień urzędów skarbowych. Prowokuje tym kolejne starcie obywatele – urzędy.
Nie wierząc w skuteczność urzędów i ministra Czabańskiego posłowie PiS zaproponowali dofinansowanie przychylnych sobie mediów z budżetu państwa. W kwocie 30 milionów złotych jeszcze w tym roku.
Groźba rychłej zapaści finansowej uruchomiła też intrygi personalne i karuzelę kadrową w TVP. Dwaj dotychczasowi dyrektorzy telewizyjnej „Jedynki” i „Dwójki”, Jan Pawlicki i Maciej Chmiel, zostali przesunięci na mniej eksponowane stanowiska. Nowym dyrektorem II programu został Marcin Wolski mistrz dworskiej i prawicowej satyry. Ma zwiększyć oglądalność II Programu TVP.
Za rządów PO – PSL mieliśmy komercyjne i bezideowe media publiczne. Jeszcze wtedy masowo oglądane. Ale już wtedy zwijające się pod hasłami: „optymalizacji kosztów”.
Teraz zamiast stabilnych finansowo, utrzymywanych z nowego podatku mediów „narodowych”, będziemy mieć mieszankę prorządowych dzienników telewizyjnych, walczących z opozycją programów publicystycznych i satyrę duetu Rysiu Makowski – Paweł Dłużewski.
„Wiadomości” i TVP Info będą robione pod gusta Prezesa Wszystkich Prezesów, a Studio Yayo zarabiało na chleb.
Jaki naród takie media.

Poprzedni

Miedziowi mocni jak stal

Następny

Kamienne Tablice