Już wszystko jasne – można pozbyć się złudzeń, wszelkie nadziej prysły i wszelkie naiwne kalkulacje wzięły w łeb. Minister Błaszczak przedstawił szczegóły nowej akcji dyskryminacyjnej wymierzonej w byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL. Ich emerytury mają sięgać maksymalnie średniego świadczenia w systemie powszechnym.
Niezależnie od wykształcenia, wysługi lat itp. Ściętych zostanie 18 tys. emerytur, 4 tys. rent oraz 9 tys. rent rodzinnych. Oznacza to ponad 135 mln zł oszczędności. Ale furda tam oszczędności – o „dobrą zmianę” chodzi i o „sprawiedliwość” oczywiście. „Społeczną sprawiedliwość”, żeby nie było wątpliwości. Co z tego, że ktoś skończył studia, skoro „źle” je spożytkował. Co z tego, że przepracował 40 lat? Ale w złej sprawie! Że dla państwa pracował? A co to było za państwo, umówmy się! Teraz dopiero mamy państwo. Nawet sobiepaństwo, można powiedzieć.
Naprawiamy błędy – powiedział pan minister Błaszczak. Zmiany dotkną w sumie ok. 32 tys. osób. Nowe przepisy dotyczące emerytur obejmą wszystkich, którzy pracowali w Służbie Bezpieczeństwa. Jeżeli zostali pozytywnie zweryfikowani (gdy w 1990 r. zlikwidowaną SB zastąpił Urząd Ochrony Państwa, część pozytywnie zweryfikowanych b. funkcjonariuszy SB przeszło do służby w UOP), to zmiana obejmie ich tylko za ten czas, kiedy pracowali w SB.
Czy ktoś coś z tego rozumie? Jeśli został pozytywnie zweryfikowany, to znaczy uznano, że jego praca przed 1989 rokiem służyła państwu, że nikogo nie bił, nie torturował, nie poniżał, że czuwał nad bezpieczeństwem, po prostu. Taka ocena, to wówczas była nagroda, uznanie. I za to też teraz dostanie po… głowie? No, ale konia z rzędem temu, kto zrozumie Błaszczaka…
Na pytanie, czy ta zmiana wejdzie w życie od przyszłego roku pan minister odpowiedział: – Myślę, że jest to bardzo realne.
Prawica może brać się za kudły w każdej sprawie, ale w tej jednej, w dopieprzaniu ludziom z PRL, oni zawsze idą ręka w rękę. Przed PiS-em była przecież Platforma Obywatelska, która w roku 2009 r. wyrychtowała tzw. „ustawę dezubekizacyjną”. Pod nóż „sprawiedliwości społecznej” poszło wówczas 25 tys. osób z cywilnych służb specjalnych PRL. Z tej liczby ok. 6 tys. przypadków dotyczyło wdów i bliskich osób już nieżyjących.
Rzeczywiście jest coś niepokojącego w tym, że najniższa emerytura – zgodnie z zapowiedziami min. Rafalskiej ma etapami wrosnąć do 1000 złotych, a najwyższe, według PiS – esbeckie, wynoszą 20 tys. złotych. Teraz zresztą te 20 tys. rzekomo esbeckie emerytury zniknęły z arsenału PiS-owskich argumentów. Może zorientowali się, że pośród byłych funkcjonariuszy takich wysokich emerytur nie uświadczysz, ale pośród tych „słusznych”, którym metryka pozwoliła służyć właściwej już Polsce – owszem. Rzeczywiście taka dysproporcja jest niegodziwa i coś z tym trzeba by było zrobić. Ktoś powinien się za to zabrać, pamiętając wszelako, że emerytura, to jest jakby suma całego życia – najczęściej pracowitego, sumiennego, oddanego, odpowiedzialnego. Ale bywa też, że życie było przebąblowane, przepite, przepuszczone między palcami – i to ono najczęściej woła o „sprawiedliwość społeczną”. Tym jednak PiS zdaje się w ogóle nie zawracać głowy.
Jeśli chodzi o Sojusz Lewicy Demokratycznej – sprawa jest jasna – dopóki byli w Sejmie, walczyli z dyskryminacją i emerytalnymi nadużyciami. Teraz mogą mniej. Stoją jednak konsekwentnie na stanowisku, że prawa nabyte osób, które przez kilkadziesiąt lat służyły legalnemu państwu, powinny być szanowane. SLD przypomina, że ćwierć wieku temu odbyła się weryfikacja funkcjonariuszy przeprowadzona przez działaczy dawnej opozycji. Od 1999 roku działa Instytut Pamięci Narodowej, który dysponuje wszelkimi narzędziami, aby ukarać indywidualnie tych, którzy rzeczywiście popełnili przestępstwa.
27 lat po Okrągłym Stole państwo nie powinno uciekać się po raz kolejny do stosowania odpowiedzialności zbiorowej. To sprzeczne z zasadami demokratycznego państwa prawnego. Przeciwko temu SLD zawsze protestował i zapowiada, że będzie protestował.
Dzisiaj już nikt na forum Sejmu nie upomni się o godność emerytów mundurowych. Sojusz, jako jedyny deklaruje jednak, że po powrocie na Wiejską podejmie starania na rzecz przywrócenia emerytom mundurowym uprawnień, które zbiorowo zostaną odebrane im przez prawicę…
No, tak. Dziś jednak jest jak jest. I samo to się nie stało. Wyglądający dziś trwożnie pomocy i ratunku emeryci służb specjalnych PRL, niestety zbierają po trosze to, co sami zasiali. I nie ma co mieć pretensji do SLD. To nie SLD funkcjonariuszom, tylko funkcjonariusze SLD wykręcili „aferę Olina”, to oni ostentacyjnie głosowali na PO, a w ostatnich wyborach w lwiej części na PiS. I to są skutki – „swoich” pomogli zadławić, a „obcy” i tak mają ich za nic. I znikąd pomocy. Jedna „Trybuna” i jedna osłabiona partia pozaparlamentarna, to trochę mało. Na dziś, oczywiście.