16 listopada 2024
trybunna-logo

Żegnamy profesora Andrzeja Walickiego

Jednego z największych myślicieli Polski przełomu wieków.

Historyk filozofii, wielki humanista, dogłębny znawca historii myśli rosyjskiej, profesor uniwersytetów w Polsce, Australii i Stanach Zjednoczonych, członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, laureat Nagrody Balzana, uznawanej w świecie nauki za humanistycznego Nobla, autor bardzo wielu prac z zakresu filozofii politycznej, współtwórca warszawskiej szkoły historii idei. Baczny obserwator także polskiego życia politycznego, bardzo często przemilczany i marginalizowany, bo nie poddawał się obecnej politycznej poprawności i reinterpretacji historii.
Z Dziennika Andrzeja Walickiego (wraz z omówieniem)

O Polsce Ludowej i komunizmie

9.X.2007 r.
Konsekwencją postanowienia znaku równości pomiędzy PRL a „komunizmem” było świadome dążenie do wykluczenia „komunistów” ze wspólnoty narodowej, s t y g m a t y z o w a n i a ich jako „nominalnych” jedynie Polaków oraz zakaz współdziałania partii „postsolidarnościowych” z SdRP, a następnie SLD. Była to więc polityka ideowej dyskryminacji, całkowicie sprzeczna z zasadą, iż nikogo nie wolno dyskryminować ze względu na „światopogląd, opinie polityczne lub wszelkie inne (Karta Praw Podstawowych UE).

5.XII.2007 r.

A. Walicki zgadza się z tezą prof. Pełczyńskiego (Zbigniew, prof. Oksfordu), który dowodzi, że proces dekomunizacji Polski rozpoczął się w roku 1956! i cytuje Go: „Twierdzę, że >Polska droga do komunizmu< stała się, od roku 1956, drogą o d komunizmu…Polska weszła na drogę od komunizmu na długo przed narodzinami Solidarności i … wydarzenia lat 1980 – 1981 rozwijały się w tak dramatycznym tempie właśnie ze względu na ten tak długi okres przygotowawczy” (Zbigniew Pełczyński: „Poland. The Road from Communism” 1982).

I dalej tamże prof. Z. Pełczyński na temat zasług W. Gomułki: „Po pierwsze, system komunistyczny utracił piętno sowieckiego pochodzenia i sowieckiej dominacji(….) Po drugie, Gomułka uczynił system akceptowalnym, utrzymując przymus na minimalnym poziomie(…) Po trzecie. Gomułka zniósł wiele dokuczliwych środków kontroli osobistej zwłaszcza kontaktów z Zachodem (….) Po czwarte, zaprzestano urabiania kultury według kanonów z socrealizmu czy innych oficjalnych dogmatów. Uniwersytety i instytuty badawcze zyskały pewną samorządność, marksizm – leninizm był teraz traktowany jako jedno z wielu możliwych stanowisk, co prawda nadal popierane przez partię rządzącą i silnie subsydiowane (….) Stowarzyszenia zawodowe i kulturalne cieszyły się szeroką autonomią(….) jedno czy dwa spośród nich, jak np. Związek Literatów Polskich, zupełnie wyzbyły się charakteru ideologicznego…Wreszcie, również w ramach PZPR Gomułka wprowadził znaczny zakres wolności. Marksizm-leninizm pozostał oficjalną doktryną, nie wolno go było kwestionować publicznie, ale władze partyjne nie wnikały zbyt głęboko w stan umysłu członków partii – liczyło się tylko zewnętrzne zachowanie. Agnostycyzm ideologiczny był powszechny, nawet praktyki religijne były tolerowane. Partia stała się raczej szeroko otwartym kościołem politycznym niż fanatyczną sektą – jej celem nie było wybawienie dusz z okopów religijnych, lecz skuteczne zarządzanie państwem i rozwojem gospodarczym. Po krótkotrwałej próbie zastąpienia komunistycznej legitymizacji władzy jawnym nacjonalizmem nastał czas pragmatycznego modelu Gierka, następnie zaś (w roku 1980) próba modelu konsultacyjnego, a po stanie wojennym eksperymentowanie z pluralizmem w ramach ustroju autorytarnego wciąż, ale nie próbującego restaurować ideologicznej więzi z tradycją komunizmu.. Negocjacyjna forma zmiany ustroju w roku 1989 była więc zakończeniem, a nie początkiem, długiego procesu faktycznej dekomunizacji.”

Zaś A. Walicki pisze: Ustrój PRL nie był komunizmem ani z punktu widzenia doktryny marksistowskiej, ani z punktu widzenia kierownictwa PZPR lub KPZR, ani wreszcie z punktu widzenia zwykłego zdrowego rozsądku. Polemicznie z Leszkiem Kołakowskim Prof. Walicki polemizuje z wieloma autorami, a przede wszystkim z Leszkiem Kołakowskim w sprawie tzw. zdrady „ideałów Października” przez W. Gomułkę. Pisze, że zawód Kołakowskiego i innych rewizjonistów brał się stąd, że mieli oni nadzieję na „wewnętrzne zdemokratyzowanie się partii”, na dopuszczenie do gremiów decyzyjnych „skrzydła rewizjonistycznego”…To zaś było niebezpieczną utopią, nie mogącą liczyć na tolerancję ZSRR i innych naszych sąsiadów. Realną „mądrością etapu” (wyrażenie St. Stommy) była liberalizacja bez politycznej demokratyzacji, tego jedynie oczekiwało od partii społeczeństwo polskie – w odróżnieniu od ambitnych „rewizjonistów” partyjnych, niemniej wyobcowanych społecznie niż partyjni dogmatycy. Ja osobiście, jako młody człowiek nie należący do PZPR i powiązany (podobnie jak Pełczyński) ze środowiskami AK-owskimi, nie myślałem nawet o politycznej demokratyzacji partii, a więc nie przeżyłem rozczarowania, które stało się udziałem Kołakowskiego. Oczekiwałem od partii tego jedynie, aby ograniczyła zakres swej władzy i aby nie przestając być partią autorytarną (bo tylko taka partia mogła spełnić rolę klosza ochraniającego odrębności polskie), zrezygnowała z aspiracji totalitarnych i z prymatu ideologii nad celami ogólnonarodowymi. Sądzę, że na tym właśnie polegał niepisany kontrakt między władzą, a społeczeństwem polskim zawarty w 1956 r. Mimo klęski poniesionej przez wewnątrzpartyjnych rewizjonistów, Gomułka w gruncie rzeczy dotrzymał tej umowy: Polska po roku 1956 była przecież krajem w y c h o d z ą c y m już z ortodoksyjnego komunizmu, zupełnie innym niż w czasach stalinowskich…. Nic więc dziwnego, że zareagowałem na pojawienie się „Głównych nurtów marksizmu” obszernym listem do Kołakowskiego, pisanym w Genewie w dniach 27 luty-3 marca 1979 r. Wyraziłem w nim m.in. stanowczy sprzeciw wobec tezy, iż Październik 1956 był „początkiem końca kulturalnej odnowy”, pisząc, iż był to tylko „początek końca p o l i t y c z n y c h aspiracji rewizjonizmu.

O lewicy

23 III 2008, Nieborów

Prof. Walicki polemizuje z tezą Kołakowskiego, twierdzącego, że „nie wie co to dziś lewica”. Moim zdaniem, spoiwem lewicy są dziś następujące postulaty: – Nieodwracalność podstawowych zdobyczy welfare state (ubezpieczenia społeczne, publiczna służba zdrowia, darmowa edukacja. Domaganie się ich anulacji jest klasycznym wstecznictwem). – Niezgoda na „świętość” i aksjologiczną nadrzędność prawa własności prywatnej. Prywatyzacja tylko ze względów pragmatycznych, reprywatyzacja jako absolutny wyjątek Niedopuszczalność ekspropriacji na rzecz właścicieli sprzed wielu lat.(….) – Horyzontalna i wertykalna (pokoleniowa) solidarność społeczna. – Etyczny indywidualizm. Odrzucenie dyktatury wspólnoty, narodu, państwa. Dyktatura w imię wartości kolektywistycznych to śmiertelny grzech komunizmu, od którego lewica musi się odżegnać. W warunkach polskich: – Niezgoda na etnocentryzm i politykę nienawiści. W tym bezwarunkowe odrzucenie żądań pozasądowej lustracji i pomysłów dyskryminowania ekskomunistów. – Niezgoda na wszelkie formy instytualizacji rządów, a także nieformalnej władzy tzw. elit, zwłaszcza zaś tych, które skompromitowały się przez nadużycia sztandaru „postsolidarności”(…) – Krytyka mitotwórstwa służącego tym siłom, zwłaszcza mitów „kombatanckich”. – Odrzucenie Orwellowskiej nowomowy, czyli prób zdominowania społeczeństwa przez narzucenie języka (np. „roszczenia” zamiast „uprawnienia”, „dziecko” lub nawet „Polak” jako określenie embrionu itp.) – Protest przeciwko próbom monopolizacji wartości narodowych, w tym zwłaszcza przeciwko próbom konstruowania i narzucania „jednej pamięci narodowej”, wykluczającej tradycje polskiej lewicy. – Maksymalny obiektywizm w ocenie Polski Ludowej, z szacunkiem dla ludzi dobrze ją wspominających oraz w trosce o to, aby jej zaczerniony obraz nie stawał się narzędziem prawicowej indoktrynacji. – Obrona cywilizowanych zasad państwa prawa. W związku z tym stanowczy sprzeciw wobec zawłaszczania zasług i czynienia z tego specjalnych uprawnień („nam więcej wolno”) oraz wobec polityki traktowania kogokolwiek jako „obywatela drugiej kategorii”. – Niezgoda na rusofobię, odrzucenie, rzecz jasna, wszelkich form antysemityzmu. – Odrzucenie pseudoantykomunizmu, tj antykomunizmu bez komunistów, służącego dyskryminacji postpeerelowskiej lewicy, przy jednoczesnym antykomunizmie we właściwym sensie tego terminu.(….) – Czy również sprawy obyczajowe i moralne? Tak, w zakresie rzeczywistego równouprawnienia kobiet, kontroli urodzin, antykoncepcji. Swoboda obyczajowa w rozsądnych granicach, bo przesada pod tym względem to nie lewicowość, lecz kontrkultowy libertynizm. Zapowiadając napisanie książki o ideologiach narodowych w Polsce w listopadzie 2002 r. zanotował: Poświęcę socjalizmowi sporo miejsca, ktoś musi przeciwstawić się ideowemu monopolowi prawicy.. Ja zrobię to z pozycji Berlinowskiego pluralizmu. Niech jednak lewica zajmie się swoimi tradycjami, czemu tego nie robi? Gdzie książki o polskim socjalizmie, gdzie edycje myślicieli lewicowych? Zdumiewająca inercja, zdumiewający brak wiary w siebie, to tak chyba trzeba to nazwać. Hurtowe potraktowanie okresu PRL jako „czarnej dziury” skutecznie odcięło młode pokolenie Polaków od niedawnej przeszłości, zrywając łańcuch pokoleń, co jest przecież istotą ciągłości życia narodowego i rodząc kuriozalne wręcz niezrozumienie realnych dylematów, przed którymi stała starsza część społeczeństwa. Po drugie zawłaszczenie pojęcia patriotyzm przez tzw. obóz postsolidarnościowy zrodziło tendencje do utożsamiania elity narodu ze stowarzyszeniem skłóconych kombatantów, legitymując jednocześnie piętnowanie krytyków tego stowarzyszenia mianem „postkomunistów” lub metrykalnych tylko Polaków. W marcu 2003 r. prof. Walicki pisał: Polska ma większe szanse jako zachód Wschodu niż jako peryferie Zachodu(…)…Polska ciekawsza była jako miejsce spotkania katolicyzmu z komunizmem niż jako kraj konserwatywnego i triumfującego Kościoła.

Postscriptum (styczeń 2009)

Prof. Walicki cytuje poglądy Tony Judta, z którymi się utożsamia, krytyczne wobec tezy Kołakowskiego twierdzącego, że marksizm stracił wszelką aktualność we współczesnym świecie. Uważa, że wprawdzie komunistyczna eschatologia jest dziś martwa, ale nie odnosi się to do marksizmu. Dziś kwestia społeczna odrodziła się jako centralna sprawa świata, a wraz z nią, czy chcemy tego czy też nie, znów pojawiła się szansa dla marksizmu. Nieprzypadkowo w sondażu BBC z 2005 roku Marks uznany został „za największego filozofa wszystkich czasów”.

I dalej cytat z Judta: „…lewica musi przezwyciężyć swój kryzys , ponieważ jej istnienie niezbędne jest dla współczesnego świata, aczkolwiek w zupełnie nowej roli: w roli siły konserwatywnej broniącej osiągnięć liberalnego państwa opiekuńczego.(…)…państwo nie może być organizatorem produkcji (….) jest nie do zastąpienia w ubezpieczeniach społecznych, służbie zdrowia, edukacji, a nawet w zabezpieczeniu transportu i organizacji wypoczynku. We wszystkich tych dziedzinach państwo nie może być wyeliminowane przez rynek lub spontaniczne siły „społeczeństwa obywatelskiego”. Zadaniem lewicy jest więc obrona wspólnego dobra przez wytyczanie racjonalnych granic urynkowienia i prywatyzacji.”

Dlaczego prof. A. Walicki nie lubi III RP.

26 marca 2004 r. prof. Walicki w swoim dzienniku uzasadnił, dlaczego nie lubi III RP: 1.Nie podoba mi się sposób rozstania z PRL pozbawiony krzty wielkoduszności.(…) Widoczne jest to w argumentacji „dekomunizacyjnej”, skrajnej w stosunku do Jaruzelskiego. 2.Nie podoba mi się moralnie sposób rozstania z Rosją.(…) Resentyment, nienawiść.(…) 3.Nie podoba mi się moralnie stosunek do dziedzictwa lewicy. Dlaczego Polska ma być we wszystkich sprawach i zawsze po stronie konserwatyzmu, prawicy?(….) 4.Nie podoba mi się moralnie zarówno klerykalizm, jak i – może jeszcze bardziej- lękliwy konformizm wobec kleru!(…) 5.Zrozumiałe, że nie podoba mi się moralnie lizusostwo wobec Stanów Zjednoczonych połączone (…) z nadymaniem się wobec Europy.(…) 6.Bardzo nie podoba mi się, moralnie właśnie, socjaldarwinowska nuta tak silna w naszym pseudoliberalizmie. Jak można bezwstydnie głosić przewagę silniejszego nad słabszym, wyższość tzw. elit nad „ludem”? (…) . Do wyboru i opracowania tych fragmentów „Dziennika” zmieszczonego w „Zdaniu” (nr 1-2 z 2009),a dokonanych przez Krystyna Dąbrowę, dołączył internauta S.Ż,: „Kilka godzin po śmierci Profesora portal wyborcza.pl zamieścił wspomnienie o profesorze Andrzeju Walickim, w którym nazywany jest przez cytowanych rozmówców „najwybitniejszym polskim filozofem”, „jednym z najbardziej rozpoznawalnych w świecie polskich intelektualistów”. A przecież to na łamach „Gazety Wyborczej” profesor Walicki został w sposób najbardziej obrzydliwy zaatakowany przez Mirosława Czecha [ nota bene członka władz Unii Wolności i Unii Demokratycznej – Z.T.], nie szczędzącego mu, obelg i poniżających porównań. „Gazeta Wyborcza” ma swój znaczący udział w haniebnym przemilczaniu i marginalizowaniu Andrzeja Walickiego.” Papierowe wydanie „GW” też się nie popisało zamieszczając zaledwie krotką notkę wspomnieniową. Dodać jeszcze wypada, że dwa największe portale informacyjne Onet i WP nie odnotowały tej smutnej wiadomości, bo widać, że w kształtowaniu opinii i świadomości naszego społeczeństwa ważniejsze są ciekawochy z Plejady niż odejście Wybitnego Polaka. Nie sprostał też portal LEWICA, zagubiony w politycznych bieżączkach, zapomniał, bądź nie dostrzegł i nie zrozumiał, kogo właśnie Lewica straciła. W najnowszej książce Andrzeja Walickiego „O Rosji inaczej”, wydanej przez „Przegląd” – Fundację Oratio Recta w 2019 roku zawarto również opinię Zygmunta Baumana o Autorze: „Jesteś, Andrzeju… najwybitniejszym myślicielem polityczno-historycznym, jakiego Polska posiada wśród żyjących, jedynym myślicielem zaiste oryginalnym, nieredukującym zjawiska „Polska” do jakiegokolwiek z zachodnich czy wschodnich „izmów”. Czy w ogóle do przypadku ogólnego prawa (lub raczej ogólnej mody). Jedynym, który zdobył się na przemyślenie polskiej sytuacji i wyjątkowości wynikających stąd dezyderatów praktycznych. W tym właśnie Twoja wielkość i w tym też tragedia […].

Poprzedni

Zapomniane ludobójstwo pod Wodną Górą

Następny

Dezubekizacja w wymiarze międzynarodowym

Zostaw komentarz