22 listopada 2024
trybunna-logo

Zbudujmy razem Polskę godności

Robert Biedroń nie przejmuje się wynikami sondaży. Do ostatniego dnia kampanii będzie walczył o prawdziwy wynik – ten w głosowaniu obywateli. Tym bardziej, że ma im do zaoferowania konsekwentny socjaldemokratyczny program.

28 czerwca wyborcy będą dokonywać wyboru między Polską pogardy, budowaną przez prawicę, a Polską godności – powiedział szef sztabu Biedronia Tomasz Trela. Przypomniał, że do materializowania się tej pierwszej, nieprzyjaznej Polski rękę przyłożyła prawica różnych odcieni. I ta, która dziś rządzi, i ta, która jest w opozycji i puszcza oko do lewicowych wyborców. Było to ewidentne nawiązanie do niedawnych deklaracji Rafała Trzaskowskiego: od zawsze związany z liberałami, nagle stwierdził, że chciałby iść na wojnę z umowami śmieciowymi i zachować obecny wiek emerytalny.

W obronie kobiet

O tym, że prawica miała już swój czas i zawiodła nadzieje poważnej części społeczeństwa, mówiła, w imieniu kobiet, druga szefowa drużyny Biedronia w czasie kampanii – Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Przypomniała, że lewica jest jedyną siłą, której zależy na kobietach i ich prawach. Oznajmiła, że Polki mają dość prawicowych polityków, którzy padali na kolana przed biskupami, a następnie kolanem dusili prawa kobiet. Stwierdziła, że czas już najwyższy skończyć z tzw. kompromisem aborcyjnym i dać obywatelkom Polski prawo do decydowania o swoim ciele, tak jak mogą to czynić Słowaczki, Niemki czy Szwedki. Następnie Dziemianowicz-Bąk wskazała kolejny obszar, w którym tylko lewica ma kobietom cokolwiek do zaoferowania – to równość na rynku pracy: takie same wynagrodzenia na analogicznych stanowiskach i godne płace oraz pełnia praw pracowniczych w zawodach, które w polskiej praktyce częściej wybierane są przez kobiety.

Postępowe państwo z zieloną energią

Robert Biedroń jest politykiem konsekwentnym. Hasła i propozycje, które wygłosił na konwencji 20 czerwca są obecne w jego programie oraz w programie Lewicy od dawna. Nie jest to przedwyborcza kiełbasa, która zostanie szybko zapomniana, ani nieprzemyślane, rzucane na szybko koncepty. Pomysł zwiększenia wydatków na opiekę zdrowotną do 7,2 proc. PKB popierają od dawna pracownicy medyczni. O emeryturę minimalną w wysokości 1600 zł Lewica starała się walczyć już na początku tej sejmowej kadencji. Ani PiS, ani PO nie chciały poprzeć pomysłu.

– Chodzi tu przede wszystkim o postępową, otwartą, europejską Polskę. O nowoczesne państwo dobrobytu, o politykę dla ludzi.a nie dla partii. O świeckie państwo. Chodzi o prawa pracownicze i stabilne miejsca pracy, dobre usługi publiczne, szpitale, szkoły i transport. Chodzi o zieloną energię, czyste powietrze i wodę – takimi słowami Biedroń przedstawiał swoją wizję, zaznaczając, że jedynie lewica jest w stanie się pod taką wizją podpisać.

– Rządząca od lat nami prawica nie potrafi jej zbudować i nigdy jej nie zbuduje, bo prawica nigdy nie stworzy dobrego państwa, państwa dla zwykłego człowieka – podsumował. Obiecał, że jeśli zostanie wybrany, to zostanie silnym prezydentem silnego, upodmiotowionego społeczeństwa.

Zmiana!

Akcentował również, że nie jest politykiem „ciepłej wody w kranie”, tylko człowiekiem, którego celem jest zmienianie otaczającej rzeczywistości. Przypomniał, że zadaniem lewicy jest występowanie po stronie tych, których dotyka niesprawiedliwość, których prawa są łamane

– Kiedy płonie świat, spokój jest przywilejem nielicznych, salonowych elit. Ja nie jestem w polityce dla spokoju. Nie świętego spokoju dzisiaj potrzebujemy w polityce. Potrzebujemy realnej zmiany, która sprawi, że ludziom w naszym kraju po prostu będzie się żyło lepiej i będą bardziej szczęśliwi – zadeklarował Biedroń.

Lewica jest alternatywą

Kandydat socjaldemokratów nie szczędził gorzkich słów jednej i drugiej frakcji prawicy, która przez ostatnie 15 lat dzieliła między siebie władzę i wpływy. Wzywał wyborców: nie wybierajcie mniejszego zła zamiast większego, skoro można wybrać dobro, nie musicie ulegać szantażowi stosowanemu przez rywali i ograniczać swojego wyboru do różnych opcji prawicowych.

W tej sprawie sekundował mu przemawiający wcześniej Adrian Zandberg. Zarzucił zarówno PiS, jak i PO, stosowanie moralnego szantażu: straszenie albo wszechpotężnym Kościołem, albo powrotem wyzysku i pracy za 5 zł za godzinę. I dodał, że gdyby był złośliwy, to uznałby, że prawdę mówią… jedni i drudzy.

Bo kto korzystał na rządach prawicy do tej pory? Nie zwykli ludzie, pracownicy, przekonywał eurodeputowany.

– Korzystali tylko partyjni nominaci, ich krewni oraz znajomi w spółkach państwowych i spółkach miejskich. Korzystały też wielkie państwowe czy zagraniczne korporacje zamiast małych i średnich polskich firm. Korzystali oczywiście też biskupi, którzy jedną ręką kryli księży pedofilii, a drugą zagarniali grunty i brali miliony z naszego wspólnego budżetu. To jest hańba i wstyd polskiej prawicy, za które lewica ją rozliczy – obiecał polityk.
Nie mogła nie paść obietnica budowy europejskiego państwa dobrobytu – to wszak niezmiennie cel lewicowej koalicji zawartej przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi. I znów nie sposób nie zgodzić się z Zandbergiem, który zaznaczył, że żadna prawica takiej Polski nie zbuduje.
– Nie zbudują nam tego ani prawicowcy oszalali z nienawiści, ani ci przebrani w ładne garnitury, którzy z pięknym akcentem mówią „bonjour” – powiedział Zandberg.

Do wyborów pozostał mniej niż tydzień. Robert Biedroń będzie kontynuował kampanię, spotykając się z wyborcami.

Poprzedni

Znowu trochę ubyło pokoju

Następny

A może jednak podatki?

Zostaw komentarz