17 listopada 2024
trybunna-logo

Zalewska czyni chaos

Minister Zalewska to największy od 28 lat szkodnik w polskiej edukacji. Powinna sama siebie zrekonstruować i odejść ze stanowiska – im szybciej, tym lepiej – dla polskich uczniów i nauczycieli. Ja powiem szczerze, że jeśli chodzi o wypłatę nauczycielskich podwyżek w Łodzi, to nie wiem, jak będzie, ale nie będzie lekko. Brakuje nam aż 14 milionów, innym miastom i gminom jeszcze więcej w skali kraju. Niedobór środków to ponad pół miliarda. Związek Miast Polskich wyliczył, że chodzi o 600 milionów złotych. Co ma zrobić wójt czy burmistrz małej gminy, który nagle musi znaleźć pieniądze na te podwyżki? Komu ma zabrać?
Minister edukacji narodowej twierdzi, że na podwyżki wystarczyć miała zwiększona w tym roku subwencja oświatowa. Tyle że Łódź, która dostała 600 milionów od MEN, co roku na edukację wydaje ponad miliard! Dokładamy z własnej kieszeni, bo inaczej musielibyśmy powiedzieć uczniom, że, np. szkoły nie będą oświetlane i ogrzewane, a nauczyciele od sierpnia nie dostaną już wypłaty, bo subwencja z MEN-u właśnie się skończyła.
Łódź, jak inne miasta napisały już do minister Zalewskiej wnioski o pilne dosłanie funduszy na nauczycielskie podwyżki. Dotąd pani minister nie była łaskawa na niego odpowiedzieć. A sprawa jest pilna i wymagałaby maksimum starań od szefowej resortu.
Sposób wdrażania przez rząd podwyżek dla nauczycieli był oburzający. Pani minister obiecała „od siebie” a wypłatą obarczyła samorządy. To samo było przy reformie edukacji. Ta miała być rzekomo „bezkosztowa” a tymczasem miasta wydały grube miliony, bez żadnego wsparcia z Ministerstwa.
Łodź na dostosowanie szkół do rządowej reformy miasto wydało ponad osiem milionów złotych. Tymczasem zwrot z MEN wyniósł, uwaga, około 700 tysięcy. I to samo było w przypadku innych samorządów, w których nie rządzą przedstawiciele PiS. Mechanizm tego był bardzo prosty. MEN dokonało sobie selekcji i reforma okazywała się bezkosztowa tylko dla tych miast i gmin, w których rządzi ktoś z PiS-u. W pozostałych przypadkach znajdowano jakieś błędy proceduralne czy uchybienia formalne, byle tylko zwrotu kosztów nie wypłacić. Dlatego, ja powiem wprost, że jedynym zadaniem i głównym celem pani minister jest „kiwanie” samorządów.
Wszystkie te działania środowisko nauczycielskie doprowadziły wręcz do furii. Ja się im w ogóle nie dziwię. Ministerstwo najpierw udaje, że zauważyło potrzeby tej skrajnie źle opłacanej i niedocenianej grupy zawodowej, a potem mówi, że podwyżki wypłacą im samorządy. Pani minister umywa ręce. To jest przecież skrajna nieodpowiedzialność, wręcz, powiedziałbym, bezczelność! Niech pani minister odda swoją nagrodę na te podwyżki. A jakbyśmy sięgnęli głębiej, do opanowanych przez PiS agencji czy spółek skarbu państwa, to znaleźlibyśmy tam takie rozpasanie „nagrodowe”, że jakby je ci pisowscy funkcjonariusze oddali, to starczyłoby nie tylko na podwyżki dla nauczycieli! Nie byłoby też problemu z zapewnieniem godnego bytu rodzicom dzieci niepełnosprawnych, którzy właśnie protestują w Sejmie, nie byłoby problemu z dofinansowanie służby zdrowia!
Obecnie trwa ciąg dalszy „wielkiego pisowskiego kiwania” reszty społeczeństwa. A pani minister Zalewska w tym przoduje. Być może nauczyła się nieźle opowiadać i uśmiechać, ale o edukacji wie bardzo mało. Zamiast słuchać mądrych ludzi, słucha durnych poleceń z Nowogrodzkiej i wdraża, choćby, równie durną reformę edukacji, której jedynym skutkiem jest gigantyczny chaos.

Poprzedni

Koszt dobrego imienia

Następny

I Orbán nie pomoże

Zostaw komentarz