Jarek Ważny
Dziwna to jest drużyna, która nie staje murem za swoim kapitanem. Choć może, z drugiej strony, właśnie takiego zespołu polskiej polityce potrzeba. Ludzi, którzy w chwilach ciężkiej próby potrafią się postawić. To, z czym mieliśmy do czynienia przy okazji głosowania nad „lex konfident” nie jest w moim przekonaniu miernikiem siły charakteru pisowskich ław sejmowych. Ot, starszemu panu z Nowogrodzkiej po prostu wysiadły bezpieczniki i co bardziej obyci mołojcy wystraszyli się obciachu.
Doprawdy, nie sądziłem że za tej kadencji dożyję sytuacji, że posłowie PiS-u zagłosują wbrew woli swojego przewódcy, aż tu proszę, stało się. Jarosław Kaczyński chciał napsuć nieszczepionej krwi antyszczepionkowcom, wziął na siebie ciężar przygotowywanej na prędce ustawy, a że wyszedł potworek prawny, być inaczej nie mogło, bo i jakże się spodziewać po płodzie wysokich not na starcie, kiedy ojciec nie zamierza go szczepić, a każe donosić na kolegów, którzy mogli zarazić dziecię łażąc po porodówce bez maski. To się musiało tak skończyć. Ludzie bowiem bardzo nie lubią, jak przymusza się ich do skarżypyctwa nawet za cenę paru groszy. A pośród tych ludzi znajdują się też tacy z pisowskim legitymacjami. Pytanie, czy tych kilkudziesięciu sprawiedliwych i prawych zrobiło to co zrobiło, w lęku przed społecznym ostracyzmem, czy może działania prezesa są już na tyle nieskoordynowane i nieudolne, że towarzystwo poczyna myśleć o jakiejś bezpiecznej przystani przed kolejnymi wyborami, bo skonstatowało, że w nowym Sejmie nie dostanie dobrych miejsc, a ich elektorat nie kupi bajek, które wysmaży im na potrzeby kaczystowskiej ustawy Kurski do spółki z Foglerem i Morawieckim. Być może, tego oczywiście nie wiemy, ostatnie porażki rządu: cały, pożal się Boże, Polski Ład, galopująca inflacja, drożyzna, horrendalne podwyżki mediów i brak pomysłu na walkę z pandemią podlewane sosem z mejli Dworczyka, dało im do myślenia, że wódz wcale nie jest zrobiony ze spiżu i nigdy nie pęka; że, o ile wcześniej dało się nadstawiać odwłok za pisowskie państwo i jego wykwity, bo kogo tam kręci Trybunał Konstytucyjny czy aborcja na życzenie, o tyle teraz sytuacja w lawinowym tempie wymyka się spod kontroli i dłużej już nie można świecić oczami przed elektoratem. Bo nie wybiorą, a najnowsze sondaże tylko tę niepewność jutra potęgują. Może więc, jak to przerabiano na lewicy, należałoby mieć w razie czego jakieś wyjście awaryjne. Np. o Gowina.
Parę dni temu, mój zdroworozsądkowy kolega powiedział mi, że jego ideałem prawicowej opozycji jest właśnie on, Jarosław Gowin. Niby imię to samo co u prezesa, ale nie każdemu psu dali na chrzcie Burek. Gowinowska prawicowość połączona z brakiem doktrynerstwa i katolicyzmem w wersji lajt byłaby dla wielu do przełknięcia. Nie Hołownia, który zbiera renegatów po opłotkach, ale właśnie Gowin, osadzony w polityce od lat, ten sam, który nie bał się postawić Kaczyńskiemu i który zapłacił za to głową i urzędem. Dla takiego kogoś warto zaryzykować niepewne jutro. Pewne jest za to jedno; Kaczyński zdrajcom nie odpuści. Mała trzódka, która jawnie sprzeciwiła się woli prezesa już może sobie szukać nowej trampoliny, bo takiej potwarzy Jarosław Ka nie zapomni. Za to Jarosław Gie tylko na to czeka. Nie jest może dziś pierwszoplanowym graczem, otrzepuje się z covidu i z depresji, ale kiedy poczuje krew, a stróżka właśnie poczęła się sączyć, złapie za gardło i nie odpuści.
Wybaczać, ale nie zapominać, mawiał ongiś Waldemar Pawlak gdy przegrał wybory na przewodniczącego PSL-u. Kaczyński nie wybaczy. Nie ma miejsca na takie słowo w jego słowniku. Nie powiem, żeby mnie to jakoś bardzo zasmucało; im bardziej szaleje i miota się prezes i jego akolici, tym większa szansa, że w końcu się narodowi opatrzy i odejdzie precz, na kozetkę do specjalisty-tam gdzie od dawna jego miejsce. Nie żal mi też tych wszystkich pomniejszych, którzy zdołali mu się sprzeciwić w głosowaniu, licząc na wyrozumiałość tłuszczy. Żadna to z ich strony cywilna odwaga ani przyzwoitość, tylko asekuranctwo i oportunizm. Może przytulą się do Gowina, może do Hołowni, a może…do Platformy. To chyba by im najbardziej pasowało. I wiecie co? To rozwiązanie jest na dziś chyba najbardziej prawdopodobne…