21 listopada 2024
trybunna-logo

Wybudzeni ze snu o potędze

Kieszonkowy militaryzm pisowskich pałkowników

Sposób rozwiązania uchodźczego kryzysu ponad głowami gorliwych gwarantów bezpieczeństwa Polaków ukazuje ich miejsce w szeregu. To europejscy pierwszacy. Doszliśmy do muru, ale ten mur zatrzymuje trwający ponad stulecia proces modernizacji polskiej wspólnoty życia i pracy. Anachronizm pisowskiej narodowej strategii bezpieczeństwa może teraz dostrzec każdy, komu agitacyjna telewizja i patriotyczna frazeologia nie zamuliły doszczętnie mózgu.

Kiedy klęska goni klęskę

Pełne dobrodziejstwo inwentarza dobrej dojnej zmiany sporządziła lewica w postaci raportu, a omówił Andrzej Leszyk (Trybuna Nr 230). Budowniczowie nowoczesnego państwa dobrobytu ponieśli klęskę w polityce demograficznej i społecznej, np. zasięg ubóstwa skrajnego zwiększył się z 4,2 proc do 5,2. Dotyka ono teraz 2 mln osób, o 378 tys. więcej niż w 2020 r. Śmieciówki wciąż zaśmiecają rynek pracy. Rządzący nie ruszają interesów rodzimych bieda-kapitalistów. Potrafił tylko trochę zmienić redystrybucję nadwyżki na korzyść klas pracowniczych (500+, minimalna płaca,13 emerytura). Za to wielu swoich funkcjonariuszy lokuje w sektorze publicznych firm. Zgodnie ze strategią unijną, PiS dostał zielone światło dla keynesowskiej polityki pobudzania wzrostu gospodarczego, tyle że wszystkie plany na razie ograniczają się do powoływania kolejnych narodowych instytutów kreatywności, głównie operowania publicznymi funduszami. Na dodatek, przeprowadza z pomocą prawicowo-chrześcijańskich fundamentalistów kontrrewolucję kulturową. Bierze młode pokolenie pod okupację już opisaną w l. 30. ubiegłego wieku przez Boya. Opanowuje sumienia lekarzy, eliminuje diagnostykę prenatalną, antykoncepcję farmakologiczną, w końcu zakaże rozwodów. Będzie to ład wydumanych „praw naturalnych”, egzekwowanych przez autorytarne państwo, wtłaczanych do głów przez Kościół, a inspirowanych przez Ordo Iuris. Ostatnio szeregi starych towarzyszy zasilili młodzi krzyżowcy. Tworzą oni rozrastające się macki ogromnej Octopus Dei. Jedni poświęcają się dla ziemskiej władzy (wiceministrowie M. Romanowski, P. Jabłoński, sędzia SN A. Stępkowski), drudzy dla rządu dusz z Kają Godek w awangardzie.

System rządów to sanacja bis

Władzę sprawują weterani różnych bojów i bojówek, skupieni wokół naczelnika państwa. Nie wszyscy wiedzą, że marszałek Piłsudzki był w ostatnich latach tylko atrapą przywódcy, schorowany, tracący kontakt z rzeczywistością. Wiele na to wskazuje, że jego współczesny klon zapada się w otchłań historycznych urojeń i geopolitycznych fantazji. Potrafi tylko sprytnie naciskać emocjonalne gruczoły Polaka-katolika, tego chodzącego archiwum tradycyjnej mentalności polskiego społeczeństwa. Do tego dochodzi rozkład aparatu państwa: degradacja służby cywilnej, tłumy doradców, pełnomocników, wiceministrów, kiepska organizacja decyzyjnego centrum. Pełniący obowiązki premiera to tylko rzecznik rządu, a faktycznie fircyk w zalotach, który poniewiera słowa, fakty, czyny. W rządzie pełno zasłużonych dla partii albo Ordo Iuris debiutantów (np. krakowski adwokat w kierownictwie MSZ), standaperzy nawet na ministerialnych stanowiskach (M. Błaszczak, M. Kamiński, A. Glapiński). Udało się manipulacją prawa (agencje, fundusze specjalne) wyprowadzić dużą kwotę publicznych funduszy poza kontrolę parlamentu. Dobry marketingowo jest tylko sztab kryzysowy, który budzi strachy na lachy, żeby potem jak podpalacz ratować płonący narodowy dom. Itd., itd.

Strategia bezpieczeństwa

Natomiast polityka zagraniczna obozu prawicy okazała się polityką żaby wystawiającej nogę, kiedy inni podkuwają konie. Wbrew pozorom kraj nie ma stratega. Przede wszystkim, jak cały obóz postsolidarnościowy, nie potrafi ułożyć stosunków z Rosją w nowych warunkach historycznych, kiedy nie ma ani konfliktu terytorialnego, ani narodościowego. Jest tylko żarliwość wpisywania się w amerykańską strategię otaczania Rosji wrogimi jej „suwerennymi” państwami. Przede wszystkim cała polska geopolityka jest anachroniczna. Przez tysiąclecie wyznacznikiem europejskiej geopolityki była rywalizacja państw i narodów mających względnie stałe siedziby na stosunkowo niewielkiej przestrzeni, na dodatek bez wielkich naturalnych przeszkód. W tej sytuacji każdy postęp w dziedzinie technik wytwórczych szybko znajdował militarne zastosowania. Równowaga potencjałów militarnych była w marę racjonalną strategią –chcesz pokoju, miej silniejszą armię niż twój wróg. Myśl tę przypomniał naczelnik państwa podczas spektaklu telewizyjnego p/t „Armię swą widzę ogromną”. W erze atomowej oraz w stadium kryzysu planetarnego geopolityka przeniosła się na globalny poziom (relacje amerykańsko-chińskie); dotyczy ona teraz dostępu do źródeł węglowodorów, metali ziem rzadkich, zwłaszcza litu. Wielkimi złożami patriotyzmu zainteresowani są tylko rządzący danym krajem, kiedy tracą legitymację.

Utrwalaniu anachronicznej geopolityki służą think tanki zblatowane z sektorem zbrojeniowym i armią, a także komentatorzy codziennej młócki między rządzącymi a opozycją. Ekspertem staje się oficer w stanie spoczynku, często także umysłowego. Fundamentem doktryny obecnie rządzącej prawicy stały się słowa o zagrożeniu rosyjskim, rzucone w eter przez napompowany autorytet Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Podczas konfliktu gruzińskiego rzekł on był: najpierw Gruzja, potem Ukraina, kraje bałtyckie, w końcu: MY. Typowy argument równi pochyłej, bez uwzględnienia specyfiki lokalnej każdego państwa. A niby dlaczego MY? Jesteśmy skonfliktowani z Rosją o przebieg granicy, mniejszość rosyjska żąda autonomii, posiadamy jakieś cenne zasoby poza katolickimi duszami? Pozostaje antyrosyjska fobia, historycznie usprawiedliwiona, lecz bez postaw od trzech dekad. Podsyca ją amerykańska zbrojeniówka. Rządzący w imieniu narodowej prawicy schowali do historycznej zamrażalki Trójkąt Weimarski. Polski orzeł powrócił nad Dzikie Pola szukać kolejnych Okopów Świętej Trójcy. Wybijaniu się na suwerenność ma służyć rozbudowa siły militarnej (z czasem ponad 2,6% PKB), kiedy jest tyle potrzeb inwestycyjnych: niedofinasowana służba zdrowia, ubogi w środki sektor badawczo-rozwojowy, dziurawa infrastruktura opieki nad dziećmi, a także ogromne zaległości w płacach dla budżetówki. Zagrożeniu, które przynosi zaaranżowana przez wschodniego sąsiada fala imigrantów, można na krótką metę przeciwdziałać wykorzystując w tym celu cały przybornik narzędziowy: straż graniczną, dyplomację dwustronną i wielostronną, umiędzynarodowienie zagrożenia. Jednak rządzący obóz woli demonstrację siły dla obrony każdego guzika munduru i spokoju Festung Europa. Na pierwszy rzut oka sprawa jest oczywista. Przecież bogata Europa nie przyjmie miliardów ludzi zbędnych w wyczynowym kapitalizmie. Ale w dalszej perspektywie tylko likwidacja luki rozwojowej między Globalną Północą a Globalnym Południem może usunąć pierwotne źródło problemu. Konieczność rozmów z pogardzanym białoruskim reżimem jeszcze raz pokazuje ograniczenia kieszonkowego militaryzmu. Po pierwsze, nie wystarcza on do samodzielnego zapewnienia bezpieczeństwa kraju. Zależy ono od sojuszu w ramach NATO, a także od współpracy i gospodarczych związków z sąsiadem z zachodu, ale również sąsiadami ze wschodu. Tu przykład dają Węgrzy.

Demokratyzacja demokracji

Czy PO może pokierować opozycją, by pozbawić pisowskich pałkowników możliwości dalszego pogrążania polskiego społeczeństwa w regresie cywilizacyjnym? Nadwiślańscy liberałowie mogą być tylko taktycznym sojusznikiem, by metoda D`Hondta nie pozbawiła opozycji wyborczego sukcesu, mimo zebrania większego poparcia elektoratu. Można znaleźć kilka wspólnych punktów programu, ale są też zasadnicze różnice między konserwatywnymi liberałami a lewicą.

Demokracja, którą bronią liberałowie to demokracja liberalna, tymczasem lewica opowiada się za socjaldemokracją. Dla liberała jest oczywiste, że „interesy klasowe nie wiążą się z własnością środków produkcji, tylko z dystrybucją bogactwa, prestiżu i władzy, w tym władzy symbolicznej, np. kto komu zabierze plac, żeby na nim postawić pomnik” (M. Cześnik, Polityka, 45/2021). Tylko ciekawe, dlaczego 1 proc. najbogatszych Amerykanów posiada więcej majątku niż 92 proc pozostałych. Czyżby pracowali więcej niż 16 godzin na dobę? Właśnie wypchnięcie poza nawias zbiorowej decyzji stosunków podziału nadwyżki w przedsiębiorstwie (uspołecznienie przez podatki) doprowadziło do podstawowej kwestii w debacie ideologicznej. Mianowicie, jaka jest rola warunków materialnych koniecznych do tego, żeby jednostka w państwie demokracji liberalnej mogła skorzystać efektywnie z wolności obywatelskich. To spór między światopoglądem liberalnym a lewicowym, między neoliberalizmem a socjalliberalizmem oraz między socjalliberalizmem a socjaldemokracją. Jeden z głównych ideologów liberalizmu gospodarczego Ludwig von Mises twierdził, że istotę programu liberalnego da się streścić w jednym słowie: własność, a dokładniej prywatna własność środków produkcji. Z niej pączkują pozostałe postulaty. Do tej myśli nawiązują Konfederaci. Głębsza jest analiza Isaiaha Berlina. Według niego, i liberalizm, i ideologia lewicowa mają podobne postulaty. To naukowość, uniwersalizm, unikanie wszelkich partykularyzmów, pochwala postępu technicznego i uspołeczniania pracy. Zasadniczą różnicę widział w ideologicznej apelacji obu historycznych projektów. Pierwsza wiąże ją z własnością prywatną, druga – i z jej negacją. Dlatego lewica przywiązuje wagę do progresji podatkowej, odtowarowienia sposobów zaspokajania egzystencjalnych potrzeb społeczeństwa, gwarancji zatrudnienia i skracania czasu pracy. Nadwiślański liberał jak zwykle czegoś nie doczyta, albo nie chce zrozumieć.

Unijna matrioszka

Lewica ma też inny, bardziej zniuansowany, stosunek do UE.

Wspólny dla całej progresywnej strony jest taki ustrój, w którym możliwy jest szacunek dla autonomii jednostki, w konsekwencji pluralizm poglądów i postaw (moralności). W takim społeczeństwie ważna jest debata, w której rozstrzygają argumenty, a nie dogmatyczne przekonania ugruntowane religijnie. Ponadto, bierze się pod uwagę skutki przyjmowanych regulacji prawnych, jak one mogą wpływać na życie społeczne. Przeciwieństwem jest budowany stopniowo przez narodowo-katolicką formację skansen tradycjonalizmu kulturowego. W tym systemie już zapadły rozstrzygnięcia dylematów moralnych, który przyniósł postęp medycyny, np. w sprawie in vitro, aborcji, badań prenatalnych. W tej perspektywie protest społeczny polskich kobiet jest kolejną fazą spóźnionej nowoczesności. Obudzili się prawnukowie Oświecenia, którego w kraju bez mieszczaństwa i bez zwycięskiej reformacji nigdy nie było. Określanie tej tendencji mianem neomarksizmu, marksizmu kulturowego jest wyrazem zapaści intelektualnej prawicowych kontrrewolucjonistów.

To zaś co różni obie formacje to stosunek do doktryny ekonomicznej UE. Prymat polityki pieniężnej i nacisk na konkurencyjność z pominięciem bezpieczeństwa socjalnego Europejczyków – zamknęły politykę gospodarczą unijnych państw w żelaznej klatce finansowych reguł. Dlatego unii gospodarczej i monetarnej nie wspiera żadna wspólna polityka fiskalna i społeczna. Z tego powodu w programie lewicy znalazły się postulaty nowoczesnego republikanizmu. Republika zapewnia bezpieczeństwo jako przesłankę wolności, tworząc dla niej zarazem prawne oraz materialne warunki, pisze niemiecka filozofka polityki Urlike Guérot. Ludzie czują się nie tylko wolni, ale również bezpieczni. Ślady tej koncepcji wspólnoty widać w sposobie zorganizowania partii Razem, ruchów miejskich czy małych zbiorowości na poziomie lokalnym. To umiejętnie zorganizowany ład łączący indywidualizm i samodzielność intelektualną swoich członków jako wartość – ze wspólnotowym realizowaniem uzgodnionych celów. Do tej wizji wspólnoty zbliżają się społeczeństwa skandynawskie. Tak więc Unia zawsze tak, ale zorganizowana inaczej niż chcą liberałowie. Ewolucji ku Europie Socjalnej sprzyja strukturalny kryzys kapitalizmu: coraz więcej ludzi bez pracy, bez bezpiecznej starości, rosnąca niepewność egzystencji, coraz większy napływ imigrantów w wyniku utraty szans przetrwania na Globalnym Południu. Mierzy się ono dodatkowo ze skutkami zmian klimatu. Ale w dalszym ciągu dostarcza surowców, ziemi ornej, produktów rolnictwa. Bez głębokiej reformy obecnej postaci kapitalizmu, zwłaszcza jego modelu rolnictwa, dojdzie do kolejnej w dziejach eksterminacji ludzi zbędnych. Wyrok ludzi wykona przyroda. Z pomocą chętnie przyjdą: nacjonaliści, rasiści, ksenofobi, prawicowi populiści. Napiętnują imigrantów ekonomicznych jako nosicieli „zarazków”, burzycieli „naszej kultury”, zoofilów, terrorystów. Każdy lubiący ład i porządek chętnie poprze swój rząd oraz bezpośrednich wykonawców jego restrykcyjnej polityki – naszych chłopców („murem za polskim mundurem”).

Amerykański militaryzm i imperializm

Obie formacje progresywne różnią się też stosunkiem do miejsca i roli USA w systemie światowym. Państwo amerykańskie najpierw zorganizowało, a teraz broni, systemu gospodarczego, który miał przynosić korzyści wszystkim mieszkańcom globu. Jednak spowodował ogromne nierówności społeczne, niezrównoważoną ekologicznie konsumpcję i destabilizację ziemskiej biosfery. Wielostronne organizacje jednostronne jak Bank Światowy, MFW, WTO, kierowane z tylnego siedzenia przez amerykańskie państwo, stworzyły trwały system dominacji gospodarczej, dominacji Globalnej Północy nad Globalnym Południem. Bogaci pozwolili na taki „rozwój” swoich byłych kolonii, by bez większych przeszkód nadal pozyskiwać ich ropę, metale, surowce rolnicze, nawet ziemię orną. Liberałowie popierają obecny system, gdyż zapewnia im pracę w lokalnych filiach wielkich korporacji, w obsłudze ich finansów, marketingu, doradztwie. Martwi ich tylko napływ ludzi zbędnych – ofiar systemu, którego bronią. Dlatego lewica powinna popierać tylko Demokratów spod znaku Alexandrii Okasio-Cortez. Odrzucając amerykański model kapitalizmu, lewica powinna jednocześnie zachować rezerwę wobec imperialnej polityki USA wobec Chin, Rosji, Iranu itd. W dalszej perspektywie ludzkość czeka rekonstrukcja wyczynowego kapitalizmu w związku z planetarnym kryzysem. Każdego dnia pogłębia go pogoń za zyskiem, mnożenie kapitału dzięki inwestycjom. Kapitalizm szuka zielonej barwy ochronnej, kiedy w istocie tylko przemieszcza w inne miejsca ekologiczne skutki wydobycia, przetwarzania i recyklingu surowców, zwłaszcza metali ziem rzadkich.

Dlaczego PiS ma wciąż 35 proc. poparcia polskiego elektoratu? Dobre pytanie. A dlaczego tylko w Polsce szlachcie udało się zamienić chłopa w juczne zwierzę, obronić wbrew postępującemu upadkowi kraju „złotą wolność”, czyli anarchię, a potem wszczynać bezrozumne powstania zbrojne, by odzyskać niepodległość ? To pokazuje, jak nasze umysły zniewolone są przez silnie zideologizowane schematy myślowe urobione przez szkołę, media, ambonę, akademijnych standaperów na czele z prezydętem Dudą. Dlatego tubylec wierzy, że to nie handel młodymi współplemieńcami, lecz chrzest stworzył Polskę; że narodowy patron św. Stanisław nie był zdrajcą, tylko ofiarą króla raptusa; że to obraz św. Panienki obronił centrum duchowe kraju przed szwedzką nawałą, a teraz obroni miejsca pracy w Turowie. Itd., itd. To prawie niezmienne wewnętrzne środowisko polskiej podmiotowości: wyobrażenia zbiorowe o Niemczech i Rosji (czy jej polityka może być inna niż imperialna), mity i stereotypy narodowe, magia, czyli wiara w przedmiotową skuteczność działań symbolicznych, stąd państwowo-religijne rytuały w Częstochowie i w Toruniu. W sumie, oferują one jednostce dostępne środki myślenia o świecie społecznym: o Ameryce (jako ziemskim raju, kolebce demokracji, na dodatek przynoszącej pokój narodom), o islamie (dżihadu pełnym), o Polsce Ludowej, o wspólnej własności, o progresji podatkowej.

Widać na tym polega duma Polki i Polaka: na złość twardym faktom, uniosę się w krainę historycznych fantazmatów i geopolitycznych rojeń, murem i różańcem oplotę granicę kraju, a lepszą przyszłość dzieci i wnuków powierzę Hetmance Narodu przed jej świętym obliczem. A jeszcze lepiej oddam swój głos w wyborach patriotom nad patriotami, na czele z wodzem naczelnym Mariuszem Błaszczakiem.

Poprzedni

Nasi teatralni giganci w Rosji

Następny

Chłopiec z dużego auta