Podobno nadeszła „dobra zmiana”. Ale dla kogo dobra? W środę przed Sejmem protestowali fizjoterapeuci. Domagali się oni poprawy warunków pracy oraz wyższych wynagrodzeń. Posłowie zaś zajęli się właśnie ustawą o zawodzie fizjoterapeuty.
Jestem z tym środowiskiem związany w sposób wręcz emocjonalny jako osoba od urodzenia żyjąca z ograniczeniem w postaci porażenia mózgowego. Jako osoba niepełnosprawna z cała stanowczością twierdzę, że opracowywana obecnie ustawa o zawodzie fizjoterapeutów uderzy bezpośrednio w najbiedniejsze osoby niepełnosprawne, zwłaszcza te żyjące na wsiach i małych miastach.
Moja renta wynosi obecnie 644 zł brutto. Ostatnio zwiększono jej wysokość o niecałe 2 zł. Oprócz tych upokorzeń, teraz, w sposób wręcz okrutny, w zasadzie odbiera się nam – osobom słabym i bezbronnym – i tak ograniczone kontraktami z NFZ prawo do rehabilitacji poprawiającej w znaczny sposób jakość naszego życia. Chodzi o wprowadzenie obowiązkowych skierowań do poradni rehabilitacyjnych, które mieliby wystawiać lekarze pierwszego kontaktu. Na skutek takiej zmiany wydłużą się kolejki na rehabilitację, które i tak są już duże. A wydłużenie kolejek spowoduje tylko natężenie bólu.
Rehabilitacja to jedyna szansa
W przypadku choroby, na którą cierpię od urodzenia – porażenia mózgowego – rehabilitacja jest jedyną szansa na poprawę stanu zdrowia. Osoby żyjące z porażeniem mózgowym mają wybór: albo w miarę szybko dostępna rehabilitacja, albo ból i postępujące zesztywnienie ciała. Znowelizowana właśnie przez PiS (a wcześniej uchwalona przez PO) ustawa o zawodzie fizjoterapeuty miała na celu uporządkowanie zasad działania tej grupy zawodowej. Problem w tym, że wprowadziła ona szereg ograniczeń – zarówno wobec fizjoterapeutów, jak i ich pacjentów. Skutkiem wspomnianej nowelizacji, która właśnie weszła pod obrady Sejmu, będzie zmiana dotychczasowych zasad funkcjonowania samorządu fizjoterapeutów, a w zasadzie jego likwidację. Jeśli wejdzie ona w życie w tym kształcie, o tym, kto będzie rehabilitantem na danym terenie będzie decydował wojewoda. Takie rozwiązanie marginalizuje cały zawód i pogarsza sytuację osób niepełnosprawnych. Podejrzewam, że takie rozwiązanie jest wynikiem braku wiedzy osób, które ją przygotowały.
Ktoś kiedyś pięknie powiedział, że miarą dojrzałości władzy jest jej stosunek do osób najsłabszych, które same bronić się nie mogą. W takich krajach jak Czechy, Austria, Niemcy, Francja czy Szkocja i Wielka Brytania wszelka rehabilitacja jest powszechnie dostępna i refundowana z budżetu państwa. W ludziach niepełnosprawnych, mieszkających w innych państwach europejskich, buduje się poczucie własnej wartości, dostrzega się i rozwija ich talenty, stawia na szeroko rozumiany wolontariat. W Polsce przez 25 lat nie potrafiono uchwalić ustawy o zawodzie rehabilitanta. Opracowywana właśnie ustawa miała ten problem uporządkować, ale robi to w zły i nieprzemyślany sposób.
Nowelizacja ta prowadzi po prostu do dalszej marginalizacji i tak już zepchniętego na margines środowiska osób niepełnosprawnych, ograniczając prawa tej grupy zawodowej. Tymczasem niektórzy z nas marzą o tym, by móc wyjść z domu – do kina czy choćby z kimś porozmawiać, najzwyczajniej pobyć sobie z kimś. Opracowywany projekt ustawy ograniczy nam dostęp do rehabilitacji, ponieważ ogranicza prawa rehabilitantów a dostęp do nich uzależnia od skierowania na leczenie, co dotychczas nie było wymagane. Mam wrażenie, że nasi niepełnosprawni posłowie nie maja honoru, albo nie potrafią bronić naszych interesów i zależy im tylko na tym, aby być przy partii, która ich karmi i zapewnia im asystentów. Nie czują więc potrzeby stawania w obronie interesów innych osób niepełnosprawnych.
Ograniczenia
Decydowanie przez wojewodę o dostępie do zawodu fizjoterapeuty z pewnością ograniczy dostęp do tego zawodu, a co za tym idzie – ograniczy dostęp do rehabilitacji osobom potrzebującym takiego leczenia. Czy następnym krokiem będzie eutanazja? Byłoby przecież łatwiej i prościej! Jesteśmy kulą u nogi. A chcemy być pełnoprawnymi, świadomymi obywatelami. Trzeba tylko dać nam szanse, abyśmy się stali takimi obywatelami. Ta szansa wymaga wysiłku ze strony samych niepełnosprawnych, środowiska medycznego czy okołomedycznego. Pytanie brzmi: czy stać nas na wysiłek budowy własnej wartości, na budowę ludzkiego systemu? Prawo i Sprawiedliwość pokazuje, że tego wysiłku podjąć nie chce, za to marginalizuje środowiska niepełnosprawnych i udaje, że problemu nie ma. Tymczasem on jest i narasta, i nie da się go, mimo prób, zamieść po dywan.
Autor jest osobą niepełnosprawną, cierpi na porażenie mózgowe