16 listopada 2024
trybunna-logo

Wojna i pokój

wikimedia.org

Saga Tołstoja to chyba najczęściej ekranizowana książka napisana po rosyjsku. Sam jej nie przebrnąłem, ale utkwiła w pamięci słynna serialowa ekranizacja – oczywiście brytyjska. Można przyjąć, że wojny napoleońskie to taka pierwsza nowożytna wojna światowa. Wojna, którą rękami Rosjan wygrała Wielka Brytania. A porażka napoleońskiej Francji umożliwiła powstanie II Rzeszy Niemieckiej pod światłym przewodnictwem Prus.

Czy teraz skażemy na zapomnienie hrabiego Tołstoja? Zapomnimy czy zakażemy wszystkiego, co napisano po rosyjsku? Minister Gliński za pośrednictwem Instytutu Mickiewicza wykonał pierwszy ruch w tym kierunku, zamykając rosyjskojęzyczny portal poświęcony kulturze. Polskiej zresztą.

Muszę się przyznać, że za młodu trochę czytałem rosyjskich książek – głównie o II wojnie światowej i fantastykę naukową. Braci Strugackich ceniłem nie mniej niż Asimova czy Ursulę Le Guinn. Zauroczył mnie Bułhakow; czytywałem też – nie wiem, czy nie wstyd się przyznać – Jesienina i Majakowskiego, a nawet Puszkina. Potem zachrypnięty głos Wysockiego… Jeśli istnieje słowiańska dusza, to wygląda, śpiewa i myśli jak Wysocki.

W jakim stopniu nieżyjący już Rosjanie odpowiadają oni za dzisiejszą wojnę? Nie uważam za adekwatne porównywanie rosyjskiego reżimu do III Rzeszy Niemieckiej. To moim zdaniem byłaby trywializacja niemieckiego nazizmu – systemu o zbrodniczych celach i zbrodniczym działaniu. Ale nawet gdybym dopuścił takie porównanie, to po to, by zobaczyć jak traktowano kulturę niemiecką w czasie rządów Hitlera i po jego upadku.

Świat wybaczył Wagnerowi popieranie Hitlera i ja, choć słuch muzyczny mam jak pień dębowy, potrafię docenić jego muzykę. Choć wolę Mahlera – też uwikłanego w niemiecki nacjonalizm – którego tragiczne życie stało się tematem filmu Kena Russela. Arcydzieło (moim skromnym zdaniem) Russela polecam wszystkim – obok „Kabaretu” Boba Fosse’a, „Zmierzchu Bogów” Luchina Viscontiego… czy „Jojo Rabbit” Taiki Waititiego. Nie było łatwo być Niemcem w III Rzeszy, a tym bardziej nie było łatwo być przyzwoitym człowiekiem i przeżyć. Choć pewnie lepiej byłoby wybrać drogę Bertolta Brechta czy Alberta Einsteina, to jednak nie wszystkim dana jest taka możliwość, a czasem nawet ci, którzy się na to zdecydują, nie mają szczęścia, jak pasażerowie „St. Louis” w 1939 roku. Nie zakazano też czytania Fryderyka Nietzschego, choć był inspiracją niewątpliwą dla nazistów.

Zaprawdę nie jest łatwo być Rosjaninem w dzisiejszej Rosji, choć nie wiem, czy łatwo było nim być kiedykolwiek. Od czasów Mikołaja I Rosja chciała być (wschodnio)Europejskim mocarstwem. A przynajmniej Mikołaj miał takie marzenie, które podzielali wszyscy jego następcy, bez względu na ideologię i reżim polityczny. Jakie marzenia mieli Rosjanie i inne ludy imperium możemy się dowiedzieć z rosyjskiej kultury – tej, której teraz niektórzy chcą się pozbyć z Europy. To w sumie nic nowego, bo choć Rosja fascynowała Europę, to dla wielu Europejczyków przecież Europa kończyła się tam, gdzie zaczynała się Rosja. Czyli ongiś na Wiśle, potem gdzieś na błotach Rusi Białej, kolejno na Odrze i teraz na Bugu. Choć trzeba przyznać, że nasze ostatnie rządy robiły wiele, by za granicę Europy uznawano znów Odrę.

Nie wiadomo, kto wymyślił określenie, że Polacy to tacy Rosjanie, którym się wydaje, że są Francuzami. To chyba spadek po epoce napoleońskiej. Dziś przecież wiemy, że jesteśmy lepsi od Francuzów, bo jedliśmy widelcami zanim nastał król Walezy. Obawiam się, że dla Francuzów Polacy to tacy sami Rosjanie jak Rosjanie. Choć teraz to może się nieco zmienić i będą uważać, że Polacy to tacy sami Rosjanie jak Ukraińcy.

Myślę, że Polacy nie mogą sobie pozwolić na odrzucenie rosyjskiej kultury. Tak samo jak niemieckiej, czeskiej (i słowackiej|). Nie wystarczy nam kultura bratanków z Węgier, choć jest nie mniej cenna.

Potępiamy Rosyjski reżim, potępiamy Rosjan, potępiamy to co robią, żeby nie musieć potępiać tego, co robili nasi rodacy, prawdziwi Europejczycy (i ci Europejczycy z USA), niekoniecznie w Europie. I niekoniecznie wobec Europejczyków.

Łatwiej jest nie pamiętać, gdy teraz robią to ludzie ubrani w mundury rosyjskiej armii. Łatwo poczuć się lepiej. Dobrze jest poczuć się lepiej. Nie jest dobrze czuć się za dobrze.

A konkordat , oczywiście należy wypowiedzieć.

Poprzedni

Smoleńsk -Dyskurs między panem ,wójtem i plebanem

Następny

Demonstracja w Gnieźnie