Z dużej chmury mały deszcz. Tak w skrócie można opisać konwencję nowej partii politycznej byłego prezydenta Słupska. Show, owszem, było, ale zabrakło zarówno konkretów jak i wielu ważnych aspektów dotyczących polityki gospodarczej jak i zagranicznej.
Od kilku miesięcy Robert Biedroń podnosił napięcie. Na Torwarze zaprezentował się jako pełnokrwisty lider, pełen werwy i wiary w to, co mówi. Ewidentnym minusem jako założeń programowych- głównie jednak światopoglądowych, jak świeckie państwo, aborcja, prawa kobiet- był brak przedstawienia koncepcji z czego zrealizuje swoje plany, takie jak gwarantowana emerytura w wysokości 1600 zł. Co więcej, nie przedstawił swojego ekonomicznego lidera, choć przedstawiał takich od polityki edukacyjnej, samorządowej czy do spraw przedsiębiorczości. Mając na uwadze fakt, iż z wielką ochotą Robert Biedroń korzystał z pomocy i rady Leszka Balcerowicza, można mieć wątpliwości co do prospołecznego kierunku jego działalności.
Nie od dziś wiadomo, że nie ma wysokiego socjalu bez wysokich podatków. Socjaldemokratyczna polityka społeczna może być realizowana tylko tam, gdzie istnieje progresywny system podatkowy. W programie Roberta Biedronia nie ma ani słowa o tym, jaki w przyszłości miałby on być. Noe było również nic o prawach pracowniczych, było za to o pomocy i ułatwieniach dla przedsiębiorców. Jest za to coś, co było już w programie Ruchu Palikota: Likwidacja ZUS i KRUS. Jest na szczęście postulat zwiększenia podniesienia nakładów na opiekę zdrowotną. To jednak zrobił już PiS. Kontrowersyjny jest również pomysł odejścia od węgla do 2035 roku. Walka ze smogiem jest polską racją stanu, ale należy to robić z głowy i bez demagogii. Likwidacja smogu nad Polską wymaga przede wszystkim likwidacji źródeł niskiej emisji, przeprowadzenia na szeroką skalę termomodernizacji budynków, zwiększenia podaży ciepła systemowego do gospodarstw domowych, a tam gdzie to niemożliwe – wymiany obecnie używanych urządzeń grzewczych na ekologiczne. Robert Biedroń zarzucił również górnikom typową liberalną nagonkę stwierdzając, iż „rząd dopłaca rocznie 10 mld zł rocznie- to 10 tys zł na każdego górnika”. Ta bzdura wymaga jednak komentarza. Według raportu NIK w latach 2007-2015, a więc w najgorszych pod względem zarządzania latach dla polskiego górnictwa, kiedy kopalnie osiągnęły skumulowaną stratę netto ponad -1,1 mld zł, całkowita pomoc dla górnictwa wyniosła 7,3 mld zł. Nie rocznie, lecz niemal za całą dekadę. W tym samym okresie górnictwo wniosło w formie różnych płatności publicznoprawnych kwotę 64,5 mld zł. To zatem nie my dokładamy do górnictwa, to górnictwo generuje olbrzymie zyski. Dziś energetyka węglowa jest polską racją stanu. Nie ma bowiem na razie szans na rozwinięcie na wielką saklę alternatywnych źródeł energii. Odejście od węgla jest potrzebne, ale nie można robić tego, co z górnictwem zrobiła w Wielkiej Brytanii premier Margaret Thatcher, spychając olbrzymie rzesze górników na bruk.
Nie wiem dlaczego były poseł Ruchu Palikota nie poruszył spraw dotyczących polityki międzynarodowej i miejsca Polski w Unii Europejskiej. Sprawa tym bardziej aktualna, bowiem już w maju wybory do Parlamentu Europejskiego. W jakiej frakcji zasiedliby posłowie i posłanki Wiosny? Tego nie wiemy. A to ważne, bowiem w PE rządzą europejskie rodziny. Czy bliżej Biedroniowi do Partii Europejskich Socjalistów, czy Europejskich Liberałów? Jaką w ogóle wizję wspólnoty ma Robert Biedroń? Jakie relacje z USA? Jak rozwiązać pasywne stosunki z Rosją? Oprócz tych tematów zabrakło spraw związanych z kulturą. Wiadomo, to temat bardzo niewygodny. Każdy oczywiście podkreśla potrzebę ich zwiększenia, ale jak jest, widzimy wszyscy. Robert Biedroń nie odniósł się również do bardzo ważnego tematu, zwłaszcza dla tradycyjnego lewicowego elektoratu, czyli polityki pamięci. Kuriozalna z kolei była jego deklaracja, iż wystartuje w wyborach do PE i natychmiast odda mandat. To wyborcze oszustwo. Jaki ma bowiem sens głosować na kogoś, kto za chwilę nie będzie nas reprezentować?
Robert Biedroń ma ogromną szansę wejść zarówno do PE jak i krajowego parlamentu. Odbierze trochę wyborców PO, Nowoczesnej i Kukizowi. Być może skusi czymś nowych wyborców, którzy zagłosują po raz pierwszy. Jego program jednak nie jest lewicowy a sam polityk ucieka od określenia własnej tożsamości. Trendem ostatnich lat w polskiej polityce jest jakaś nowa formacja bądź formuła partii politycznej. Był Palikot, Petru i Kukiz. Teraz czas na Roberta Biedronia i jego Wiosnę. Na lewicę jednak w Polsce przyjdzie nam jeszcze poczekać.