30 listopada 2024
trybunna-logo

Warszawa bez przyszłości

SAMORZĄD. Kilka dni temu do Sejmu trafił poselski projekt ustawy Prawa i Sprawiedliwości, który zakłada stworzenie wielkiej Warszawy.

W proponowanych przez posłów PiS zmianach, miasto stołeczne Warszawa obejmuje 33 gminy, w tym gminę Warszawa oraz gminy: Błonie, Brwinów, Góra Kalwaria, Grodzisk Mazowiecki, Halinów, Izabelin, Jabłonna, Józefów, Karczew, Kobyłka, Konstancin-Jeziorna, Legionowo, Lesznowola, Łomianki, Marki, Michałowice, Milanówek, Nadarzyn, Nieporęt, Otwock, Ożarów Mazowiecki, Piaseczno, Piastów, Pruszków, Raszyn, Stare Babice, Sulejówek, Wiązowna, Wieliszew, Wołomin, Ząbki, Zielonka. Oznacza to zwiększenie liczby mieszkańców m.st. Warszawy do ponad 2,6 mln z obecnych 1,75 mln. O Podkowie Leśnej najwyraźniej zapomniano, jednak niewykluczona jest korekta treści projektu ustawy, który najwyraźniej pisany był na kolanie.

Zdrożeje nasza codzienność

Włączenie nowych obszarów do Warszawy wymusi wzrost cen towarów i usług. Można spodziewać się zmian w polityce lokalnych firm, które na przykład oferowały bezpłatny dowóz na obszarze całej Warszawy. Teraz na tego typu bonusy raczej nie będzie można liczyć. Mogą wzrosnąć opłaty za wywóz śmieci, koszty ubezpieczenia samochodu (do tej pory w samej Warszawie było najdrożej w kraju). Jest więc czego się obawiać. Nie jestem w stanie dać wiary zapowiedziom polityków PiS na temat tańszych biletów. W wielu europejskich miastach strefy biletowe mają po 5-6 i więcej taryf. Najpewniej Warszawa zmuszona będzie obrać podobny kierunek ze względu na rosnące kosztu utrzymania komunikacji miejskiej na tak dużym obszarze.

Zabrakło konsultacji społecznych

Propozycja PiS szkodliwa jest zarówno dla Warszawy, jak i dla okolicznych gmin, które zostaną włączone do miasta stołecznego. Poselski projekt ustawy nie wymaga konsultacji społecznych, więc mieszkańcy nie zostaną zapytani o zdanie. Może Góra Kalwaria, Lesznowola czy Konstancin Jeziorna wcale nie chcą być częścią Warszawy? Może samodzielne gminy, wraz ze swoimi budżetami, problemami i korzyściami wynikającymi z położenia i zarządzania, nadal zechcą zachować własną autonomię?
Zakres zadań publicznych przypisany dla metropolitarnej Warszawy to zadania powiatu, a także kształtowanie ładu przestrzennego, rozwój społeczny i gospodarczy obszaru (strategia), transport zbiorowy, a także zarządzanie wybranymi kategoriami dróg publicznych. Do tego dodajmy jeszcze wymienione we właściwościach rady Warszawy stanowienie aktów prawa miejscowego, podejmowanie uchwał w sprawach majątkowych (całego) miasta, a okaże się, że dzięki włączeniu w obszar administracyjny Warszawy, nowi Warszawiacy zmuszeni będą ponieść znacznie wyższe koszty związane z obciążeniami dotyczącymi zajmowanych nieruchomości należących do miasta.
W odniesieniu do gminy Warszawa (czyli obecnej Warszawy) szybko można zauważyć okrojoną liczebnie (do 31 osób z obecnych 60) oraz kompetencyjnie radę gminy. Gminie Warszawa zabrano możliwość wyboru własnego burmistrza, niejako narzucając wybranego przez całą metropolię prezydenta.
Określono za to zakres działania dzielnic, przekazując im sprawy lokalne między innymi takie jak utrzymywanie i eksploatacja zasobów lokalowych, placówek wychowania, oświaty, kultury, rekreacji, sportu i turystyki, ochronę zieleni czy dróg lokalnych. Rady dzielnic mają zachować dotychczasową liczebność (od 15 – 28 radnych wybieranych w wyborach proporcjonalnych w zależności od liczby mieszkańców dzielnicy).

Koszty reformy

Ile środków pochłoną zmiany administracyjne (wymiany dokumentów, zmian adresów, reorganizacji funkcjonowania urzędów, itp.)? Jakie koszty poniosą bezpośrednio sami mieszkańcy, gdy przyjdzie im chodzić po urzędach i aktualizować adresy? Czy w każdej gminie będzie możliwe zawarcie związku małżeńskiego? W Warszawie tylko niektóre dzielnice oferują obecnie taką możliwość. Czy ustawodawca bierze pod uwagę wyższe opłaty dla mieszkańców nowych części Warszawy (np. podatek gruntowy), utrudnione zarządzanie tak wielkim organizmem miejskim, konieczność poniesienia gigantycznych inwestycji komunikacyjnych oraz infrastrukturalnych? Na te pytania dzisiaj odpowiedź nie jest znana.

Spaczone wybory

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 roku wprost określa charakter wyborów do organów samorządu terytorialnego wskazując, że są one powszechne, równe, bezpośrednie
i odbywają się w głosowaniu tajnym. Tymczasem w proponowanej przez PiS ustawie czytamy, że w skład rady miasta stołecznego Warszawy wchodzi 50 radnych i są oni wybierani po jednym z każdej dzielnicy gminy Warszawa oraz po jednym z pozostałych gmin. Bez względu na liczbę mieszkańców! Czyli wchodzą w grę tak powszechnie krytykowane jednomandatowe okręgi wyborcze (JOW). Wyklucza to obywateli z procesu decyzyjnego, ponieważ szanse kandydatów, za którymi nie stoją największe i najbogatsze ugrupowania polityczne, są bliskie zeru. Jak ma się równać jeden przedstawiciel w Radzie Warszawy z gminy liczącej kilka tysięcy mieszkańców z też jednym przedstawicielem ponad 150-tysięcznej warszawskiej dzielnicy?
Nie wiemy jak będzie wyglądał podział okręgów wyborczych do rady gminy Warszawa (czyli obecnej Warszawy). Ma liczyć 31 mandatów przy 18 dzielnicach w gminie oznacza to wielkie okręgi wielomandatowe złożone z dwóch lub więcej dzielnic. W układzie terytorialnym jak najbardziej korzystnym dla polityków Prawa i Sprawiedliwości. Nie jest tajemnicą, że kierując się interesem partyjnym, kroją oni okręgi na swoją miarę, by sprofilować je pod najwyższe poparcie dla swojej partii.
Czy taka rada miasta będzie w miała możliwość i czas, by pochylić się nad lokalną pomocą społeczną, kulturą, sportem, inwestycjami? Czy tworząc strategię rozwoju gigantycznego miasta – metropolii nie zatrzyma rozwoju obecnej Warszawy? To bardzo wątpliwe. Czy taki samorząd będzie jeszcze można uznać za lokalny? Jestem pełna obaw, bo nasza Warszawa powinna się rozwijać, a ustawa ta zablokuje jej rozwój na całe lata. Koszty codziennego życia będą wyższe.

 

Fakty alternatywne, czyli pytania do redaktora Osowskiego.

Są fakty, z którymi niebywale się trudno spierać. Otóż w redakcji „Gazety Wyborczej” jest człowiek o pięknym nazwisku Jarosław Osowski. Napisał i opublikował w miniony czwartek / „Gazeta Stołczna” z dnia 2 lutego 2017roku/ tekst o tym, jak to Warszawa była przez lata źle urządzona i zarządzana.
I potem pisze tak: „Porządek zapanował dopiero w 2002 roku, gdy pierwszym prezydentem stolicy z powszechnych wyborów został Lech Kaczyński…”, a potem Pan Osowski chwali Hannę Gronkiewicz-Waltz.
Mam kilka pytań do Pana Osowskiego:
1. Czy mniej więcej orientuje się, że ustrój stolicy zawsze regulowany był ustawą. Ten ustrój, który tak chwali został wprowadzony ustawą z dnia 15 marca 2002 roku. Ciekawe czy Pan wie, kto wtedy w Polsce rządził, kto wniósł ten projekt, kto był wnioskodawcą (który Klub Poselski) i kto głosował przeciw jego uchwaleniu?
2. Pan Osowski pięknie pisze o roli prezydentów wybieranych bezpośrednio. Czy Pan wie, kto jest autorem tego sposobu wybierania włodarzy gmin? I znowu kto był za tym projektem, a kto przeciw?
Są różne sposoby kłamstwa. Pan Osowski stosuje sposób sprytny. Myślałem, że „Gazeta Wyborcza” wyleczyła się już z tej choroby. Szkoda!

KRZYSZTOF JANIK

Poprzedni

Operacja nie udała się, pacjent przeżył

Następny

Ukrócą podkradanie