1 października 2024
trybunna-logo

Walka z wafelkami

Wielkim problemem w Polsce jest to, że kilka osób urządziło sobie obchody urodzin Adolfa Hitlera ozdabiając ją smakowitym tortem udekorowanym swastyką z czekoladowych wafelków.

W krajach demokratycznych takie imprezy i takie historie należą do folkloru politycznego i budzą pełen politowania uśmiech. W Polsce traktowane są jednak ze śmiertelna powagą.
Mnożą się oskarżenia o tolerancję dla nazizmu, o brak efektywnego przeciwdziałania, kontroli społeczeństwa przez policję, wezwania do prześladowania na każdym kroku, bezlitosnego karania, wypalania ogniem i żelazem. Równolegle pojawiają się wezwania do edukacji czy wręcz indoktrynacji w słusznym antyfaszystowskim duchu, cenzury, i totalnego prania mózgów społeczeństwa, które wydało z siebie potworność jaką jest rzeczony tort.
Zupełnie zapomniano, że w społeczeństwach demokratycznych wolność polega generalnie na zaufaniu w stosunku do większości, że jest w stanie dokonać racjonalnych wyborów. Ludzie wolni mają również prawo do błądzenia. Jeżeli zbłądzą wszyscy to nic społeczeństwa nie jest w stanie uratować, ale wolność debaty przynajmniej daje taką szansę. Wolność wypowiedzi i publikacji powoduje, że nawet tam gdzie pojawiają określone zarzuty czy obawy unika się generalizacji i prześladowań ruchów politycznych. Do minimum ogranicza się cenzurę.
Efektywną strategią okazuje się walka z konkretnymi przestępstwami unikająca ideologicznych uogólnień i krucjat. Karze się za czyny nie za słowa.
Jest to odwrotność tego co dzieje się w Polsce od początków karłowatej i chorej „demokratyzacji”. Chociaż akurat w Polsce zjawiska walk społecznych XX wieku miały wyjątkowo łagodny przebieg, to właśnie tutaj mamy światowe centrum powszechnej walki z „komunizmem”. Permanentna „dekomunizacja” stała się sposobem nieustannego odradzania „moralno-politycznej jedności narodu”. Środowiska prawicowe z „dekomunizacji” uczyniły niezwykle skuteczną ideologiczną smycz dla liberałów.
W społeczeństwach demokratycznych czyta się antyutopie o Ministerstwie Prawdy i horrory o Świętej Inkwizycji. W Polsce mamy „w realu” ich oryginalną krzyżówkę działającą jako Instytut Pamięci Narodowej.
W krajach demokratycznych szaleni naukowcy od prania mózgów występują w thillerach science fiction. W Polsce niejaki profesor Zybertowicz ze swoją asystentką MaBeNą pełnią funkcje doradców prezydenta.
Niestety, co by o nich nie powiedzieć społeczeństwa demokratyczne opierają się na idei wolności słowa. Polską „demokrację” zdominował inkwizycyjny zamordyzm występujący pod oczywistym dla siebie hasłem, że „niektórym wolno mniej”, prowadząc do idei uznaniowego traktowania praw obywatelskich lewicy. Ta zabójcza logika niszczy demokrację w Polsce z konsekwencją gruźlicy. Gdy uznaniowe traktowanie praw rozszerzyło się na środowiska liberalne, okazały się one zdolne jedynie do „antynazizmu” realizowanego zgodnie z zasadami inkwizycyjnego „antykomunizmu”. Policyjna kontrola i indoktrynacja okazują się jedyną nadzieją PO i Nowoczesnej.
Od początków chrześcijaństwa wiadomo, że prześladowania nie są dobrym narzędziem eliminowania niesłusznych poglądów. Podobnie jak indoktrynacja polegająca na praniu mózgów przez system oświaty, praktyki pokroju „zwalczania mowy nienawiści”, itd. okazują się na dłuższą metę nieefektywne.
Przez cały okres PRL-u zwalczano rasizm, faszyzm, nacjonalizm, ideologie różnych ONR-ów itd. itp. jak widać z bardzo ograniczonym skutkiem.
Związane jest to z tym, że bardzo często, mamy do czynienia z generalizacjami, które polegają na tym że konkretne doświadczenia uogólnia się na szersze zjawiska. Rozczarowanie efektami gospodarczej polityki rozszerza się na ideologię i propagandę siły politycznej, która okazuje się przynosić to rozczarowanie.
Neoliberalizm towarzyszący „demokratyzacji” ustroju Polski ,rozczarowujący szerokie masy polityką prowadzącą do rozpędzania koncentracji bogactwa w rękach najbogatszych i ubożenia większości społeczeństwa prowadzi do rozczarowania demokracją i jej emancypacyjną ideologią. Rozczarowanie polityką Balcerowicza wyładowuje się więc w nienawiści do „pedałów”, „feministek”, „ciapatych” i „lewaków”.
Wiara „negacjonistów”, że Adolf Hitler był „fajnym facetem” nie wynika z niewiedzy. Jest ona wynikiem przekonania, że uczestniczymy w oszustwie, które z jednej strony pozbawia nas pracy i perspektyw a z drugiej najwyraźniej oczernia „fajnych facetów”, którzy dawali pracę i perspektywy. W krajach arabskich bardzo silne jest przekonanie, ze Holocaust jest kłamstwem wymyślonym przez Izraelczyków, żeby panować nad światem. Trudno też oczekiwać, żeby pod wpływem edukacji i zwalczania „mowy nienawiści” tamtejsze społeczeństwa porzuciły swoje „błędy”.
Przekonanie, że wystarczy zaostrzyć cenzurę, rozszerzyć dozór policji nad społeczeństwem, karać surowo niesłuszne poglądy itd. itp. żeby zmienić społeczeństwo zgodnie z własnymi oczekiwaniami prowadzi ku metodom inkwizycyjnego zamordyzmu. Żeby tak straszne wydarzenia, jak nieprawomyślne urodziny nie miały miejsca, należy niewątpliwie zapewnić obecność policjanta na każdej imprezie prywatnej. Niegdyś o ustrojach niedemokratycznych mówiono że gdy się zbierze trzech ludzi to ten trzeci to policjant. W Polsce stan taki okazuje się „demokratycznym” ideałem ustrojowym.
Eskalacja inkwizycyjnego zamordyzmu, z którym mamy do czynienia w naszym kraju jest wynikiem zbiegu dwu tendencji. Pierwsza z nich wyraża dążenia do wykorzystania zdobytej władzy w celu radykalnej przebudowy społeczeństwa. Jest to sytuacja analogiczna do tej z początku lat pięćdziesiątych XX wieku, kiedy to PZPR dążyła do szybkiej i radykalnej przebudowy dyskontującej zdobycie władzy w roku 1944. Dzisiaj dąży do tego partia obecnie rządząca, pragnąca jak najszybszego przekształcenia społeczeństwa w pożądanym kierunku i rozbicia wszelkich gniazd potencjalnego oporu.
Drugi trend wynika z poczucia bezsilności opozycji „demokratycznej”, która nie mając nic do zaproponowania społeczeństwu, odwołuje się do przymusu i przemocy, żeby przywołać iluzję utraconej władzy.
Paranoja polega na tym, że aparat przymusu znalazł się w rękach dyktatury i opozycja w imię „ostatecznej rozprawy z nazizmem w Polsce” domaga się umacniania jej narzędzi. Minister Brudziński ma chronić pana Schetynę i panią Lubnauer przed nazistowska bestią. Są mu oni gotowi oddać klucze do własnych mieszkań byle tylko uniknąć zgrozy z Wodzisławia Śląskiego.
Osobliwy sojusz opozycji z rządem w celu wzmacnianiu aparatu kontroli władzy nad społeczeństwem, wezwania do zamordyzmu i szerzenia praktyk inkwizycyjnej kontroli jest dla demokratycznej opozycji parlamentarnej aktem samobójczym.
Opozycja parlamentarna nie potrafi zrozumieć, że walczy z autorytaryzmem Jarosława Kaczyńskiego, a nie jakimś autorytaryzmem w ogóle. Koncentrując się na celach łatwiejszych i pozornie bardziej oczywistych, ułatwia umacnianie dyktatury. Przez dwa lata trwała walka z rządem „charakternych” arogantów Beaty Szydło, Antoniego Macierewicza, Jana Szyszko itd. Obecnie rząd ten został zastąpiony przez rząd bezpłciowych wymoczków Mateusza Morawieckiego. Cele polityczne rządu nie zmieniły się nawet na milimetr, ale efekt „wybielenia” i „nowego otwarcia” okazał się przynajmniej przejściowo wielkim sukcesem dyktatury.
Tak jak dyktatura poradziła sobie bez Macierewicza i Szyszki, tak poradzi sobie bez Międlara i Rybaka. Miejsce spontanicznej faszyzacji zajmie wrachowana, zakłamana po cebulki włosów, „nacjonalizacja” PIS-u. Co prawda w istocie rzeczy nic się nie zmieni i merytorycznie relację ideologii „Dumy i Nowoczesności” do ideologii „Prawa i Sprawiedliwości” można dalej mierzyć na zasadzie zawartości „cukru w cukrze”, ale w wymiarze propagandowym „dziennikarze śledczy” TVN-u wykopali między nimi głęboką przepaść, pozwalającą dyktaturze usamodzielnić się wobec kompromitującego rodzeństwa.
Nie chciałbym się zniżać do języka p. Ziemkiewicza ale jak sądzę do ostatniego dokonania TVN-u i opozycji parlamentarnej wyjątkowo pasuje określenie „użyteczni idioci” PiSu. O torciku i swastyce z wafelków nikt nie słyszał. Trzeba ją było przynieść i nagłośnić. Podłożyć się przeciwnikowi „z własnej i nieprzymuszonej woli”.
Problem polega jednak na odpowiedzi na pytanie, czy „demokracja” w Polsce nawiąże w końcu do uznanych zasad wolności słowa i praw człowieka, czy też będzie dalej pogrążać się w logice „omnipotencji zwycięskiej większości”, „godności narodu”, „personalnych czystek” i „polowań na czarownice” realizując model turecki.

Poprzedni

Jak Polak Żydowi

Następny

PiS można pokonać nawet w 2019 roku