Emerytury maksymalne byłych funkcjonariuszy SB nie będą mogły być wyższe niż średnia emerytura w systemie powszechnym. Oznacza to, że byli funkcjonariusze SB dostaną emeryturę w wysokości najwyżej 2100 złotych. Nowy projekt MSWiA dotyczy około 12 tysięcy byłych funkcjonariuszy SB, którzy pobierają aktualnie wynagrodzenia wyższe od ustalonego pułapu. Średnia emerytura byłego funkcjonariusza SB wynosi teraz więcej niż 3200 złotych.
Zdaniem autora projektu, wiceszefa ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji Jarosława Zielińskiego, nowelizacja nie dotknie byłych milicjantów, którzy nie pracowali w SB. Chodzi o funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa w znaczeniu służb specjalnych PRL, nie dotyczy jednak milicji.
W opinii resortu spraw wewnętrznych obniżka emerytur, to duże oszczędności dla budżetu państwa, rocznie prawie ćwierć miliarda złotych. Jednak jak zapowiada MSWiA zasadniczym powodem wprowadzenia zmian jest elementarne poczucie sprawiedliwości, gdyż są przypadki esbeckich emerytur przekraczających 20 tysięcy złotych miesięcznie.
Komentarz
Byłoby ciekawe, gdyby pan wiceminister podał konkretne przykłady takich ponad 20-tysięcznych emerytur byłych „esbeków”. Słyszeliśmy, że mają takie, owszem, ale panowie, który służyli już nowym panom – a i to nie każdy, tylko szefowie służb. To po pierwsze, a po drugie – byłych funkcjonariuszy służb, którzy przeszli na emeryturę przed 1989 rokiem jest już tylu, co kot napłakał. Owszem są tacy, którzy do 1989 r. byli w SB, ale po 1990 roku przeszli pozytywnie weryfikację i rozpoczęli służbę dla nowej Polski. Im zresztą już raz zabrano lwią część należnych im emerytur. Teraz więc wpadliby pod gilotynę po raz drugi. A co z tymi, którzy po zabraniu im części należnej emerytury podjęli pracę, odprowadzali składki i mają z tego tytułu większą wysługę lat i w konsekwencji wyższą emeryturę? Ich też się ograbi? Jasne, pan wiceminister Zieliński takimi głupotami głowy sobie nie będzie zawracał. Trzeba forsy szukać na gwałt, bo „pińcet” kosztuje. A przy okazji będzie „sprawiedliwiej”. Faktycznie – dlaczego jakiś menel, pijaczyna i pół-analfabeta, który więcej nie pracował niż pracował, ma mieć mniej niż gość po wyższych studiach, nierzadko ze znajomością języków obcych i z 40-letnim stażem nienagannej pracy państwowej? Sami państwo widzą, że to nie jest sprawiedliwe. Dlatego po esbekach niech się za kieszeń trzymają także emeryci wojskowi – już tam pan minister Macierewicz też na pewno ostrzy sobie na nich kozik sprawiedliwości społecznej.