niedziela.pl
„Panie Generale, na Boga, wiem, że jest Pan człowiekiem uzależnionym od Moskwy, ale przecież jest Pan także patriotą”.
Jan Paweł II
„13 grudnia postąpiłem jak chirurg, który musiał choremu amputować nogę, aby ratować mu życie… Całą odpowiedzialność biorę na siebie i z nikim nie zamierzam się nią dzielić”.
gen. Wojciech Jaruzelski
Medialne dyskusje, wypowiedzi polityków i historyków, spory rozmówców o ocenę stanu wojennego w 40-lecie jego wprowadzenia – jego przyczyn i skutków wywołały zainteresowanie telewidzów i radiosłuchaczy. Wielu zwróciło uwagę na trzy istotne aspekty: skrajność ocen-bezpardonowe, potępienie decyzji jako celu zniszczenia Solidarności; jednoznaczne wychwalanie Solidarności, jako dobrodziejstwa dla Polski. Po trzecie-„specyficzne patrzenie” na stan wojenny z perspektywy czasu, polegające na ogólnikowym, by nie powiedzieć wprost- uproszczonym postrzeganiu a nawet pomijaniu złożoności ówczesnej sytuacji wewnętrznej w Polsce, wpływie sąsiadów i Zachodu. Szerzej podejmę te kwestie w „ odpowiedziach na pytania”.
Pisząc poprzednio o „17 grudnia”, wspomniałem o przygotowywaniu tekstu odpowiedzi na najbardziej drażliwe dla Czytelników pytania. Aktualnie jednym z nich jest stanowisko, głos w obronie Generała. Pani Czytelniczka z Gołdapi nie „zcierpiała” upokorzeń Generała, jakie padały z „katolickich ust” przedstawicieli władzy. Nie tylko wyłączyła telewizor, ale w proteście zamierza odmówić płacenia abonamentu i wystąpić z tym publicznie. Emocjonalnie mówiła, że chodzi do Kościoła, ale nie daruje tym bluźniercom, takim „katolikom na pół etatu” (określenie to pochodzi z „Myśli Jana Pawła II na każdy dzień roku”- wyjaśniła). Oczekuje pilnego zabrania głosu w obronie Generała.
Rozmowa z tą Panią i środowiskowe dyskusje jeszcze w „starym roku” sugerowały różne formy odpowiedzi na oczernianie Generała. Polemika z oszczerstwami czy bezpodstawnymi zarzutami i bredniami, nawet może być uznana za rodzaj „powagi” wobec tego „wygadującego głupstwa”- przestrzegał jeden z dyskutantów. Należałoby więc powiedzieć „coś”, co nie będzie „potocznym banałem”, skłoni do namysłu, może być argumentem. Stąd sugestia, by przypomnieć postać Generała widzianą przez Papieża – Polaka i osoby duchowne, zawarte w dostępnych publikacjach. Choć publikowałem je kilka razy w różnych tekstach – rozmówcy uważają, że ich przypomnienie w kontekście dyskusji jaka wciąż toczy się w mediach wokół 40 rocznicy stanu wojennego – jest zasadne. Z szacunku do Państwa Czytelników, czynię to z przyjemnością w tym tekście.
Jednocześnie mam świadomość, iż opinie Świętego Papieża i osób duchownych zostaną odczytane przez Państwo jako mieszczące się w uznawanych kategoriach prawdy i humanizmu, bez względu na przekonania polityczne i wyznawane wartości religijne. A te – jestem przekonany – nie przeszkodzą nikomu spośród Państwa w rzetelnym, uczciwym odczytaniu treści tego tekstu.
Papieska ocena.
Cytowaną wyżej ocenę wypowiedział Papież w „wąskim gronie”, w obecności abp Józefa Glempa, prof. Henryka Jabłońskiego i Generała. Było to krótko po godz. 11-ej, 17 czerwca 1983 r. w Sali Pompejańskiej Belwederu. Te słowa Papieża -„Panie Generale, na Boga, wiem, że jest Pan człowiekiem uzależnionym od Moskwy, ale przecież jest Pan także patriotą”, stały się początkiem rozmowy. Znam szczegóły z relacji Generała, a opisał ją red. Tadeusz Zakrzewski, miejscami rozmijając się z logiką, w książce „Papież Polak”, Wyd. KiW, Warszawa 2012.
Poddając ocenę Papieża wnikliwej analizie, łatwo dostrzec sprzeczność- „uzależnienie od Moskwy” i patriotyzm! Nie wstydźmy się postawić pytania – czyżby Papież tej sprzeczności nie dostrzegł, pisząc powitalne przemówienie? Proszę o chwilę cierpliwości i uwagi.„Uzależnienie od Moskwy” Papież znał aż nadto dobrze, głównie na gruncie stosunków Państwo- Kościół, choćby poprzez różne formy nacisków ideologii marksistowskiej, głównie lat 1945-70, z wyraźnie odczuwalną poprawą w latach późniejszych. Sam tego doświadczał do 1978 roku. Znają to Państwo Czytelnicy z literatury i rodzinnych wspomnień, nie tylko w sprawie nauczania religii w szkole, regionalnych uroczystości kościelnych i głośnych obchodów 1000 – lecia Chrztu Polski. Biskupi podczas beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia, przypomnieli „lata ciemiężenia” Kościoła. Oczywiście, „zapomnieli” o zasługach tego Hierarchy dla Polaków i Polski – „takiej, jaką wówczas była, i być mogła” (ocena Generała). Nie trzeba tu wyjaśniać, że te stosunki miały znaczący, czasami odczuwalny wpływ na sytuację społeczną i gospodarczą Polski. Tę sferę „poznał” Papież z „perspektywy Watykanu”, analizując zachodnie- nie tylko włoskie doniesienia prasowe o tym, co się dzieje w Polsce od „narodzin Solidarności”, po czerwiec 1983 r. Sam też spotkał się z Lechem Wałęsą i działaczami Solidarności w Watykanie (11 styczeń 1981) i wtedy m.in. powiedział -„Chodzi o to, aby sprawy dojrzewały do właściwego kształtu, żeby dojrzewały w spokoju, żeby również wśród napięć, które rozwojowi tych spraw towarzyszą, zachować umiar i poczucie odpowiedzialności za wielkie wspólne dobro, jakim jest nasza Ojczyzna”. Zachęcam tu Państwa do zastanowienia i zapytam- czy w słowach „umiar”, „poczucie odpowiedzialności” oraz „wielkie wspólne dobro”- trudno „dopatrzeć” się swoistego echa oddziaływania, „wpływu Moskwy”, pozostałych sąsiadów na naszą wewnętrzną sytuację? Na „geograficzne i polityczne” miejsce w bloku wschodnim? Jak rozumieć te słowa w odniesieniu do działalności Solidarności przez zaledwie pół roku czasu (sierpień- styczeń). Może tu ktoś, „szczególnie uduchowiony” poczuje się dotknięty pytaniem- czy Papież mógł być „dumny” z dotychczasowej działalności panny „S”, podkreślę-jej odpowiedzialności za wielkie wspólne dobro, naszą Ojczyznę”? Czy „dojrzewanie” Solidarności i „spraw w spokoju”, jej „odpowiedzialność za Ojczyznę” nie doprowadziły do stanu wojennego, pytam z przekąsem?
Papież uważnie śledził powstanie i działalność Związku. Był w stałym kontakcie z Prymasem, znał bieżące problemy także z relacji biskupów i różnych wysłanników, z ocen zachodniej prasy. Że tak było- dowodem jest rozważanie, papieska nauka dla Kościoła – także dla Kierownictwa i członków Solidarności, przyszłych pokoleń – na zawsze. Pisze w encyklice Laborem exercens (14 września1981) o związkach zawodowych w takim fragmencie- „Słuszne zabiegi o zabezpieczenie uprawnień ludzi pracy połączonych tym samym zawodem muszą zawsze liczyć się z tymi ograniczeniami, jakie nakłada ogólna sytuacja ekonomiczna kraju … Działalność związków zawodowych wkracza niewątpliwie w dziedzinę polityki, rozumianej jako roztropna troska o dobro wspólne. Równocześnie jednak, zadaniem związków nie jest uprawianie polityki w znaczeniu, jakie powszechnie nadaje się temu słowu dzisiaj. Związki nie mają charakteru partii politycznych walczących o władzę…Trzeba podkreślić, że strajk pozostaje poniekąd środkiem ostatecznym. Nie można go nadużywać…zwłaszcza dla rozgrywek politycznych. Nie należy nigdy zapominać o tym, że nieodzowne usługi dla życia społecznego, winny być zawsze zabezpieczone, w razie konieczności nawet przy pomocy odpowiednich środków prawnych. Nadużywanie strajku może prowadzić do paraliżowania całego życia społeczno-ekonomicznego co jest sprzeczne z wymogami wspólnego dobra społeczeństwa”. Znów uparcie zapytam- czy „doświadczenia” Solidarności od sierpnia do września nie były dla Papieża źródłem do przemyśleń? Czyżby zapomniał o nich oceniając sytuację wewnętrzną w Polsce, w tym Solidarności w stanie wojennym i wiosną 1983 r., gdy ważył słowa o „uzależnieniu od Moskwy” i nazwaniu Generała patriotą? Kto udowodni, że błędne myślenie? Wiedział przecież, że stan wojenny od 31 grudnia 1982 r. jest zwieszony, zwolnieni są internowani (pozostało 7 osób), usunięto inne ograniczenia swobód obywatelskich sprzed stanu wojennego, że powoli poprawia się zaopatrzenie rynku i warunki życia milionów Polaków, że trwa praca. Że tę „operację chirurgiczną” przeprowadził Generał możliwie bezboleśnie – jak na jej złożoność, skalę winy samego cierpiącego. Zyskał nią szacunek Polaków, wyrażany społecznym zrozumieniem Jego decyzji, choć przepraszał setki razy- publicznie, na piśmie i indywidualnie, za nie swoje winy. Niektórzy wciąż tego nie są syci.
Także nie ma potrzeby pisać, że prasa zachodnia, nie tylko z „własnej woli”, ale także zaprzyjaźnionych z panną „S” dziennikarzy, pisała skrajnie krytyczne oceny i komentarze o „rządzie Jaruzelskiego”, kierownictwie partyjnym Stanisława Kani. Ich relacje z Moskwą, Pragą i Berlinem, listy pisane do KC PZPR, spotkania i rozmowy, np. w Brześciu, na Krymie podlegały stałej uwadze. Możemy powiedzieć językiem potocznym, że Papież był oczytany i obeznany z naszą rzeczywistością.
„Szok” stanu wojennego
Słowa „szok” i „masakra” są ulubionymi „chwytami” dziennikarzy i polityków, którzy tak właśnie- nawet po latach – opisują „prawdę” o tym stanie. To sprawa ich uczciwości i kultury. Tu ważne jest, że stan wojenny na swój sposób boleśnie dotknął Papieża. Był zaskoczeniem dla Niego, jeśli idzie o czas i moment wprowadzenia, choć różne „słuchy” publikowała prasa.
Choć o wprowadzeniu tego stanu dowiedział się wcześnie rano Prymas, wiadomość Watykan otrzymał z zachodnich, m.in. włoskich mediów. Rzeczywiście była szokująca, gdy dowiedział się, że ludzi przetrzymuje się za drutami na „świeżym powietrzu”, do tego polewani są wodą, wywożeni na Sybir, że wielu zabitych. Tadeusz Mazowiecki nie żyje a kard. Jean Marie Lustiger z udziałem wielu francuskich osobistości politycznych, odprawił mszę świętą za spokój jego duszy już 14 grudnia 1981 r. w katedrze Notre Dame. Chyba Papież, mówiąc oględnie – poczuł się nieswojo- gdy wyjaśniło się to kłamstwo w rozmowie z bp Bronisławem Dąbrowskim 22 grudnia 1981 r.
Tego dnia przybył do Watykanu i tak opisał rozmowę – „Ojciec Święty pytał o różne wydarzenia, o jakich mówiło radio i TV włoska oraz piszą gazety. Stwierdziliśmy w tym dużo przesady, a nawet sfałszowania faktów. Tym lepiej, powiedział Ojciec Święty i dodał – widzicie, jak konieczny był wasz przyjazd, szkoda, że nie wcześniej. Męczę się z tym, że nie znam prawdziwego stanu rzeczy”. Biskup spotkał się z kard. Casarolim, który pytał – „czy to prawda: że w Radzie Wojennej są Rosjanie (Kulikow); że gen. Jaruzelski jest bliski rozpaczy; że zabitych jest bardzo wielu; że internowanych przetrzymuje się w namiotach; że wywożą aresztowanych do Rosji; że biskupi nie mogą poruszać się po Polsce; że p. Mazowiecki nie żyje; że Wałęsa jest chory psychicznie. Wyjaśniłem wszystko zgodnie z rzeczywistością”. Zachęcam Państwa do przeczytania książki – „Rozmowy watykańskie”- (Instytut Wydawniczy PAX, 2001 r.).
Papież – co oczywiste- interesował się sytuacją wewnętrzną, w tym w Solidarności. Gość, Sekretarz Episkopatu Polski m.in. wyjaśnił – „Po podpisaniu umów w Szczecinie i Gdańsku inne ośrodki rob. nie chciały być gorsze, dlatego naciskały na władze i nowe umowy podpisywano. Wałęsa był przeciwny temu, ale go nie słuchano…
Solidarność wbrew ostrzeżeniom Kościoła eskalowała wystąpienia i dążenia do władzy. Odmówiła wejścia do Rady Porozumienia, mimo że Wałęsa 4.listopada 1981roku zgodził się na wejście razem z Prymasem, u Premiera. Po spotkaniu z Premierem, Komisja Krajowa zdyskwalifikowała Wałęsę i oświadczyła, że Solidarność nie wejdzie do Rady Porozumienia (5-6 listopada 1981r.)… Zebranie Mazowsza w Politechnice 5-6 grudnia i powzięte uchwały zaalarmowały władze, szczególnie wyznaczenie manifestacji ulicznej na 17 grudnia 1981 r. Nasze rozmowy na wszystkich szczeblach Solidarności nie dały wyniku (szczególnie w dniu 9 grudnia spotkanie u ks Prymasa)… Komisja Krajowa w Gdańsku 11-12 grudnia 1981. Opinia Wałęsy- zbiorowa halucynacja, wielu uległo prowokacji. Opinia niektórych doradców o przebiegu obrad była podobna”. („Rozmowy”…str. 239-240, pisownia zachowana).
Reakcja Papieża
Zastanówcie się Państwo- co Papież mógł myśleć, jak się czuć osobiście jako Głowa Kościoła Katolickiego, jako Polak w pierwszych dniach stanu wojennego? Pierwsza reakcja – pisze list do Generała, który abp Ligi Poggi doręcza 24 grudnia 1981 r. Uważnie przez adresata przeczytany sprawił, że rozmowa jest pełna troski o stan obecny o przyszłe miesiące, zapamiętał wysłannik Papieża. Generał podzielił obawy i prośby Papieża- duchowego przywódcy Polaków. Odpowiedź- poza rozmową z abp ligi Poggi- wysłał w liście z 6 stycznia 1982 r., pisze – „Motyw przewodni listu Waszej Świątobliwości stanowiła jakże zrozumiała troska o dobro ojczystego kraju, o to, aby uniknąć narodowej tragedii, aby nie była przelewana krew Polaków. Podzielałem i podzielam to pragnienie. Właśnie w imię zapobieżenia rozległej, ostrej konfrontacji, masowemu przelewowi krwi wprowadziliśmy stan wojenny, oddalając w ten sposób widmo wojny domowej od tak ciężko w przeszłości doświadczonego narodu. A przecież nie koniecznie zamknęłaby się ona w ramach wewnątrz – polskich, mogłaby pociągnąć kataklizm w znacznie szerszej skali”. Generał przyznał, iż „13 grudnia Papież-Polak odczuł z wielkim bólem, tym bardziej, że nie mógł wówczas znać wszystkich, poprzedzających go okoliczności, faktów, zagrożeń. Potrafił jednak zrozumieć intencje oraz uwarunkowania, w jakich przyszło nam żyć i działać. Jako „człowiek stanu wojennego odczułem” to bardzo osobiście”.
Czy Papież się mylił?
Czyżby Jan Paweł II nie wiedział co mówi, o czym, do kogo i w jakich okolicznościach? Kto z Państwa Czytelników odważy się powtórzyć – podkreślam – to bluźniercze pytanie? Proszę, zwróćcie Państwo uwagę na datę, to czas zawieszonego stanu wojennego. Gość zna polityczne i gospodarcze uwarunkowania, rozumie ich „uścisk” ze strony Moskwy i sąsiadów (CSRS, NRD), zna skalę restrykcji Zachodu, USA, rozmawiał z Reaganem 8 czerwca 1982 r., wymieniane są listy z Generałem (wspomniałem o liście z 6 stycznia 1982)
Papież, zapewne przygotowując się do tej pielgrzymki i rozmowy, przypomniał sobie nie tylko ten tekst. Kilkadziesiąt minut wcześniej Generał nawiązał do tej myśli słowami- „Znany powszechnie bieg wydarzeń sprawił, że podjęliśmy dramatycznie trudną, lecz konieczną decyzję. Podjęliśmy ją in exstremis, w drodze ostatecznego wyboru. Mówi się, że Polska cierpi. Ale kto zważył na szali bezmiar ludzkich cierpień, udręk i łez, których udało się uniknąć?”. Papież także ma w pamięci niedorzeczności o stanie wojennym wypowiadane nie tylko w zachodnich mediach (pisałem wyżej). Kilka lat później, w jednym z wywiadów Prymas Józef Glemp ujawnił m.in. szczegóły – „Ludzie przesadzali w eksponowaniu swoich cierpień. Wywierano naciski na biskupów, aby na sesjach Episkopatu wygłaszali przemówienia, napisane przez inne osoby. Ja do tego nie dopuściłem. Sprawdziliśmy, że zarzuty były nieprawdziwe – ludzi nie skalpowano, nie biczowano. Mówiono o wydarzeniach wyimaginowanych, aby rozpalać nienawiść”. A przecież były inne informacje, pozwalające Papieżowi na zobiektywizowaną ocenę sytuacji i Generała.
Są więc podstawy, by wyraźnie i dobitnie mówić, że Papież świadomie nazwał Generała patriotą i to w stanie wojennym, przy powszechnie znanych dolegliwościach – podkreślam.
Co z tą „sprzecznością”?
Po prostu nie ma jej. Napisałem, by zwrócić Państwu uwagę na złożoność uwarunkowań, sytuacji i okoliczności, których rozwikłania Papież podjął się świadomie, by uzyskać obiektywny obraz Polski w stanie wojennym. I uzyskał wedle własnej, Jego Świątobliwości woli i się nie pomylił. Świadczą późniejsze osobiste rozmowy i korespondencja-pisałem w kilku tekstach. Czy mogły ten „obraz Generała” zakłócić, wręcz zniekształcić i zmienić w oczach Papieża zdarzenia i różne sytuacje późniejsze? Oczywiście, oto przykłady. Na miesiąc przed pielgrzymką, pobity w komisariacie MO, umiera w cierpieniach Grzegorz Przemyk. Papież o tym doskonale wie, sprawa ta jest nagłaśniana. Że o tym nie rozmawia z Generałem, absolutnie nie świadczy, że cierpienie i ból matki pomija milczeniem- dał temu czytelny wyraz w inny sposób. Władza uważnie śledzi co Papież mówi w homiliach. 18 czerwca wysłannicy przywożą krytyczny list (pisze Peter Raina w książce „Wizyty Apostolskie Jana Pawła II”, Wyd. KiW 1997). Papież rozmawia z Generałem na Wawelu 22 czerwca ponad 2,5 godz. Nawiązuje się nić zaufania, później oceni Generał. Później, październik 1984 zostaje zamordowany ks. Jerzy Popiełuszko (beatyfikowany w 2010 r.). Gdy podczas spotkania z polskimi biskupami w Watykanie, pod koniec lat 80.tych jeden z gości uczynił krytyczną uwagę pod adresem Jaruzelskiego, papież natychmiast mu przerwał -„Proszę nie mówić w mojej obecności niczego złego o Generale. Dźwiga na swych barkach ogromny wór kamieni”, pisze Tad Szulc w „Biografii Jana Pawła II”. Zechciejcie Państwo zastanowić się nad tymi słowami, pomyślcie- jakie oceny i opinie o stanie wojennym i Generale przekażecie swoim dzieciom i wnukom.
Świadkowie „tego” patriotyzmu
Tu istotny szczegół- „tego” napisałem świadomie w cudzysłowie. Dlaczego?- to nie jest określenie w znaczeniu powszechnie stosowanym, to określenie +, używając dzisiejszej narracji. Bo ten patriotyzm miał kilka wymiarów – ratował życie członków Solidarności i „Bogu ducha” winnych Polaków przed bratobójczą walką domową, przed zbrojną „pomocą” sąsiadów, choć różne cierpienia i dolegliwości dotknęły kilka milionów. Generał umiejętnie „sterował” sytuacją gospodarczą i społeczną, by „uciążliwości blokowe” były ciągle zmniejszane. Był dla władzy, dla Generała wyrazem uznania za wysiłek włożony w realizację 21 postulatów, stałe poszukiwanie porozumienia – świadczą o tym późniejsze rozmowy Obu Wielkich Polaków i opinie polityków o Generale, które Papież bezpośrednio słyszał, np. od Gorbaczowa.
Wspomniany wyżej red. Tadeusz Zakrzewski zapytał kard. Stanisława Dziwisza-„Jaki był stosunek Jana Pawła II do gen. Jaruzelskiego? Taki- „Ojciec święty uważał pana Jaruzelskiego za patriotę tkwiącego w łapach Kremla. Ten człowiek niewiele mógł zrobić samodzielnie. Mam na myśli problemy ogólnopolskie”. (książka „Papież Polak”). Kardynał potwierdził tę opinię w książce „Świadectwo” m.in. pisze -„Gdybym miał domyślać się stosunku Ojca Świętego do generała Jaruzelskiego, powiedziałbym, że uważał go za człowieka inteligentnego i kulturalnego, który wykazywał również pewien patriotyzm”.
Prymas Polski, abp Józef Kowalczyk, w książce „Świadectwo i służba” (Warszawa 2008), pisze: „Muszę powiedzieć szczerze, i mam odwagę to powiedzieć: Jan Paweł II darzył pewnym szacunkiem gen. Wojciecha Jaruzelskiego, bo widział, że w tym człowieku jest jakiś duch patriotyzmu, duch dobra, jakaś wola obrony Polski. Nie przeprowadziłem nigdy rozmowy z Jaruzelskim na temat stanu wojennego. Ale musimy sobie z jednego zdać sprawę, że gdyby zarówno Jaruzelski, jak i cała ówczesna ekipa rządząca, nie podjęli pewnych kroków i trudnych decyzji, wówczas bieg wydarzeń byłby trudny do przewidzenia… W Polsce wszystko było możliwe. Dziwię się, że dzisiaj niektórzy politycy robią wrażenie, jak gdyby nie wiedzieli w jakim systemie żyli i w jakiej rzeczywistości istnieli…Jakkolwiek to dzisiaj oceniamy – oddajmy hołd wszystkim tym, którzy przyczynili się do tego, że zaistniała wolność bez wojny domowej”.
Ku pamięci …czy bronić Generała?
I co Państwo o tym myślicie? Papież, biskupi, widzą w Generale patriotę! Dlaczego ta ocena nie została przez Episkopat przypomniana w 40- lecie stanu wojennego, gdy padły słowa fałszywe, poniżej ludzkiej, nawet „katolickiej” godności „na pół etatu”? A może nie „wypadało” przypominać, że Generał przez prawie 10 lat I Sekretarz KC PZPR, co prawda robotniczej, ale jednak partii- jest świadkiem świętości Jana Pawła II i Prymasa Tysiąclecia. Znacie Państwo taki drugi przykład w historii Papiestwa?
Pytanie wyrażające troskę, zmartwienie Czytelników – jak bronić Generała? wobec wyżej cytowanych wypowiedzi, a także wielu innych, znanych z dostępnych publikacji, prowadzi do takiej, powrotnie przewrotnej odpowiedzi- nie bronić Generała! Pisać prawdę i Jego rozterkach, wątpliwościach, obawach, o rozumnym sensie, istocie troski o Polskę i Polaków.
I pod rozwagę. „Kiedy widziałem się z Janem Pawłem II po podróży do Polski (1987 r.-moje, GZ) z pożegnalnym przemówieniem Generała Jaruzelskiego, w którym powiedział Papieżowi, że łatwo jest krytycznie przemawiać i wyjechać (w domyśle: jak to czyni Papież), a z trudnościami i tak będą się borykać ci, którzy w Polsce żyją i zostają, skomentowałem, że było to aroganckie. Jan Paweł II się zdziwił. Aroganckie? Nie, skądże. Przecież On miał rację”, pisze we wspomnieniu ks. Adam Boniecki.
„Generał zapewnił sobie godne miejsce w Historii i tego nie odbierze Mu najbardziej nawet zaciekła propaganda”- mówi prof. Jerzy Wiatr w rozmowie „O Wojciechu Jaruzelskim i o Polsce”. Z uznaniem i wdzięcznością kłaniam się Panu Profesorowi, Prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu i jego Fundacji „Amicis Europae”. A Pani Joannie Świerczyńskiej serdecznie dziękuję za wydanie. Zachęcam Państwa do nabycia. Proszę o telefon-22 622 66 33, książka jest po kosztach przesyłki i ze Specjalną Nagrodą – czarującym uśmiechem Pań z Sekretariatu!