16 listopada 2024
trybunna-logo

Trzecia siła

„Polska potrzebuje mądrej, zdystansowanej socjaldemokracji” – mówił podczas Konwencji SLD przewodniczący Włodzimierz Czarzasty.

Prawie dwie setki delegatek i delegatów na krajową Konwencję Sojuszu Lewicy Demokratycznej przyjechało do Warszawy w ubiegłą sobotę w dobrych humorach. Kolejny sondaż potwierdził, że SLD należy do ścisłej czołówki polskich partii politycznych. Trzecia pozycja, zaraz za POPiS-em. I dwucyfrowy wynik – 10 procent!
Zwołana jak zwykle w połowie kadencji Konwencja SLD był ostatnim tak licznym spotkaniem działaczy partyjnych przed wyborami samorządowymi. Z jakimi wrażeniami i planami na przyszłość wyjeżdżaliśmy z Warszawy?

Symetryści

Słowem „symetryści” nazywani są Ci politycy, którzy starają się zachować dystans zarówno do rządzącej Zjednoczonej Prawicy, jak i opozycyjnej Platformy Obywatelskiej. Jestem zwolennikiem zajmowania takiej politycznej pozycji przez ludzi lewicy.
Krytyka poczynań Jarosława Kaczyńskiego i jego partii nie wymaga tłumaczenia. Ale czteroletni pobyt w ławach sejmowej opozycji w czasach rządów koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego w żadnym razie nie pozwala mi na obdarzenie zaufaniem partii Grzegorza Schetyny. Ośmioletnim rządom PO-PSL można bardzo wiele zarzucić. Arogancję przede wszystkim. Różnica polega na białych rękawiczkach. Politycy Platformy zawsze je nosili. Ludzie Kaczyńskiego niszczą polską demokrację „gołymi łapami”.
W przemówieniu przewodniczącego Czarzastego podczas Konwencji dostało się zarówno Jarosławowi Kaczyńskiemu, jak i Grzegorzowi Schetynie. Słusznie. Po nie tak jeszcze odległych wspólnych marszach z Mateuszem Kijowskim, Ryszardem Petru i Grzegorzem Schetyną, Sojusz nareszcie zaczyna iść własną drogą. Notabene, z tej trójki niegdyś pierwszoplanowych polityków dwóch jest już „trafionych i zatopionych”.

Centrolew

Słowo „Centrolew” pierwszy przywołał Arkadiusz Sikora, sekretarz dolnośląskich struktur SLD. Sugerując możliwość zawiązania koalicji lewicy z ludowcami – na wzór Centrolewu z lat dwudziestych ubiegłego wieku. Jednak tworzenie „centrolewu” XXI wieku upadło – zanim się na dobre zaczęło. Wyniki sondażu przeprowadzonego na zlecenie SLD I PSL były obiecujące. Sugerowały możliwość osiągnięcia znacznych korzyści płynących ze wspólnego startu obu partii w wyborach do sejmików wojewódzkich. Jednak ludowcy, po przeanalizowaniu „wszystkich za i przeciw” nie zdecydowali się na koalicję z lewicą. Dlatego podczas Konwencji SLD ten temat nie był poruszany.
W ubiegłotygodniowym tekście „Koalicja” prezentowałem racje zarówno zwolenników jak i przeciwników koalicji SLD-PSL. Osobiście od początku byłem sceptycznie nastawiony do planów wspólnego startu. Zdaję sobie sprawę, że koalicja z ludowcami mogła zaowocować większą liczbą mandatów radnych wojewódzkich z SLD. Ale z punktu widzenia całej partii, najważniejszym zadaniem jest odbudowa pozycji i tożsamości Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Dobrze się stało, że Sojusz Lewicy Demokratycznej idzie do wyborów samorządowych pod własnym sztandarem. „Ogłaszam jednoznacznie – idziemy do wyborów wraz z naszymi przyjaciółmi pod szyldem SLD Lewica Razem” – powiedział podczas Konwencji przewodniczący Czarzasty.

Opozycja społeczna

Polska scena polityczna od wielu lat zdominowana jest bratobójczą walkę prawicy spod znaku PiS z prawicą spod znaku PO. Symbolem upadku debaty politycznej jest dwóch przekrzykujących się polityków w studiu telewizyjnym. Jeden z PiS-u. Drugi z PO. To zresztą obu partiom jest na rękę. Zmusza bowiem znaczną część elektoratu do opowiadania się po jednej lub drugiej stronie sporu.
Utworzenie koalicji SLD-PSL miało być próbą stworzenia „trzeciej siły” – zwanej opozycją społeczną. Będącej racjonalną alternatywą dla wyborców twierdzących, że w najbliższych wyborach nie mają na kogo głosować. Jestem zdania, że pomimo fiaska planów koalicyjnych z ludowcami, tworzenie szerokiej formacji socjaldemokratycznej powinno być nadal strategicznym celem Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Badania sympatii politycznych pokazują niezmiennie, że co najmniej 20 proc. dorosłych Polaków deklaruje swoje poglądy polityczne jako lewicowe. W liczbach bezwzględnych to 6 milionów obywatelek i obywateli. O milion więcej niż głosowało na PiS w 2015 roku.

Gej i konkordat

Budowa szerokiej formacji socjaldemokratycznej wymaga przełamania szeregu stereotypów, pokutujących wśród działaczy i wyborców lewicy. Pierwszy i najważniejszy to przekonanie, że partia lewicowa powinna koncentrować swoje działania i program wyłącznie na sprawach socjalnych. „Nie zajmujcie się gejami, zostawcie w spokoju kościół” – słyszę na spotkaniach.
Przewodniczący Czarzasty bardzo wiele mówił w swoim wystąpieniu o sprawach socjalnych. Zapewniając, że PiS pomimo wprowadzenia korzystnych rozwiązań (jak program 500+ i obniżenie wieku emerytalnego) lewicy nie zastąpił. I nie zastąpi. Ale sprawy socjalne, to było jedno z sześciu zadań stojących – zdaniem Czarzastego – przed Sojuszem Lewicy Demokratycznej. Inne to: polityka historyczna, państwo świeckie, ład konstytucyjny, Europa i społeczeństwo obywatelskie.
W wystąpieniu Włodzimierza Czarzastego była mowa zarówno o związkach partnerskich („Co się stanie takiego złego jeżeli pary heteroseksualne i homoseksualne będą tworzyły ze sobą szczęśliwe związki”), jak i o relacjach z Kościołem („Jeśli wrócimy do Sejmu – a wrócimy – będziemy renegocjowali konkordat”).

Europa

Gdyby tacy politycy jak Roman Giertych, kiedyś szef Ligi Polskich Rodzin, a dziś sympatyk PO, decydowali przed laty o członkostwie Polski w Unii Europejskiej – nie wiadomo, gdzie bylibyśmy teraz. Dzisiaj ówcześni eurosceptycy są zachwyceni – widząc miliardy euro płynące do Polski. Ale po pierwsze: ta rzeka funduszy unijnych za parę lat wyschnie i staniemy się płatnikiem netto. A po drugie: Unia Europejska to przede wszystkim wspólnota wartości.
„Jesteśmy za dalszą integracją Unii Europejskiej, jesteśmy za silną Polską w Unii Europejskiej. (…) Potrzebna jest partia, która będzie pilnowała tej zdobyczy jaką jest Unia Europejska” – mówił podczas Konwencji przewodniczący SLD. To dobrze, że sprawa integracji w ramach UE znalazła się jako jeden z sześciu priorytetów wymienionych przez Czarzastego. Zresztą niedawne badania CBOS pokazały, że polska lewica jest w jeszcze większym stopniu nastawiona pozytywnie do integracji europejskiej niż ogół Polaków.

Przedsiębiorcy

Budowa „trzeciej siły”, mogącej konkurować przede wszystkim z Platformą Obywatelską, wymaga szerszego otwarcia Sojuszu na nowe środowiska. Których problemy były dotychczas słabo dostrzegane przez lewicę. Czas skończyć ze sztywnym podziałem na pracowników najemnych i pracodawców. Gdzież bowiem w takim podziale zaszufladkować taksówkarza? Gnębionego przez podatki, ceny benzyny, zakazy i nakazy. I nieuczciwą konkurencję – na dodatek. Pracującego po kilkanaście godzin dziennie za wynagrodzenie sięgające w porywach ledwo średniej krajowej. Przy okazji protestu taksówkarzy, pisałem o nim: „kapitalista na taryfie”.
Samozatrudnieni, firmy rodzinne, drobni przedsiębiorcy – jest ich w Polsce wraz z rodzinami kilka milionów. Potrzebują pomocy w zderzeniu z potężnym aparatem biurokratycznym państwa. Z bezwzględnymi korporacjami, zabierającymi im możliwości działania. Z krwiożerczymi bankami. Wiem coś o tym, bo przez ponad trzydzieści lat prowadziłem tak zwaną działalność gospodarczą.
„Państwo jest po to, aby ludziom pomagać” – mówił w swoim wystąpieniu Włodzimierz Czarzasty. Ja dodam: bez względu na to, czy ktoś ma umowę o pracę, czy zakład fryzjerski. Brakowało mi w przemówieniu szefa SLD paru zdań mówiących o trosce lewicy o drobnych przedsiębiorców.

Środowisko

Jan Szyszko udowodnił, jak wiele szkód może wyrządzić polityk przyrodzie. Wycięte drzewa w okresie obowiązywania ustawy „Lex Szyszko” nie odrosną za życia nawet najmłodszych posłów PiS-u. Zanieczyszczenie środowiska, zmiany klimatyczne, emisja CO2, masowe wymieranie pszczół, skandaliczne warunki hodowli i transportu zwierząt – tematów jest bez liku. A przyroda nie ma swoich posłów w parlamencie.
Nie ma powodu, by ten katalog rozlicznych spraw do załatwienia pozostawiać na barkach ekologów i mikroskopijnej partii zielonych. Zadaniem lewicy jest stanie po stronie słabszych. Zaś w starciu z człowiekiem przyroda i nasze środowisko wielokrotnie jest bezradne.
Ekologia – to druga sprawa, której zabrakło mi w przemówieniu przewodniczącego SLD. Zwłaszcza że SLD może się pochwalić inicjatywami na tym polu. Na Dolnym Śląsku, od wielu lat, w rocznicę powstania SLD w wielu miastach działacze SLD sadzą drzewa i krzewy. Zaś we Wrocławiu trwa program „WROśnij we WROcław” – zapoczątkowany przez Dominika Kłosowskiego, radnego miejskiego. Rodzice z okazji narodzin dziecka sadzą drzewa, oznaczone imieniem syna lub córki. Tak powstaje Park Młodego Wrocławianina.

Trzecia siła

„Polska potrzebuje mądrej, zdystansowanej socjaldemokracji” – mówił podczas Konwencji SLD przewodniczący Włodzimierz Czarzasty. Dostrzega to nawet niechętna na co dzień Sojuszowi Gazeta Wyborcza. Łukasz Rogojsz w artykule „Nie ma lewicy bez SLD, czyli jak Sojusz wrócił do (politycznej) gry” wylicza 5 najważniejszych, jego zdaniem, powodów wzrostu pozycji SLD. „To, że partia Włodzimierza Czarzastego ustępuje już tylko wielkiemu duetowi PO-PiS nie jest dziełem przypadku” – konkluduje młody dziennikarz Wyborczej.
Potrzeba konsekwencji w odbudowywaniu tożsamości partii. Potrzeba szerokiego otwarcia na wiele środowisk. W SLD jest miejsce zarówno dla walczących o prawa pracownicze, jak i prawo kobiet do aborcji, prawa mniejszości seksualnych i spychanych na margines niepełnosprawnych. SLD może być partią popieraną zarówno przez drobnych przedsiębiorców, jak i coraz liczniejsze grono ekologów.
Potrzeba w końcu jedności lewicy. Zjednoczona Lewica z 2015 roku miała „zjednoczenie” tylko w nazwie. Koalicja SLD – Lewica Razem ma co prawda „razem” w nazwie. Ale połączenie wszystkich sił lewicy jest jeszcze przed nami. Bycie już dzisiaj „trzecią siłą” cieszy. Ale celem każdego polityka i każdej partii jest stanie się „pierwszą siłą”. To też jeszcze przed nami.

Poprzedni

Odfajkowane

Następny

Wojna polsko-ukraińska – o demokrację i Żydów też?

Zostaw komentarz