29 listopada 2024
trybunna-logo

Tragedia

40 nastolatków z 644 badanych przyznało, że zażywa dopalacze. 10 z nich kupuje je regularnie. O tym, jak niebezpieczne mogą być używki, opowiada 38-latka, która wyszła z tego nałogu

Policjanci i pedagodzy z powiatu chrzanowskiego mówią otwarcie: – Młodzi mają problem z narkotykami i dopalaczami! Potwierdziła to anonimowa ankieta przeprowadzona wśród uczniów szkół podstawowych i gimnazjalnych, którzy wzięli udział w projekcie „Stop dopalaczom”. – Aż 40 z 664 badanych przyznało, że miało styczność z dopalaczami. 20 z nich potwierdziło, że zaopatrują się w te używki regularnie, co najmniej dwa razy w tygodniu – informuje Roman Kumala, specjalista ds. walki z przestępczością gospodarczą w chrzanowskiej komendzie policji, pedagog i mediator, który wykłada m.in. w II Liceum Ogólnokształcącym w Chrzanowie oraz Społecznym Liceum w Trzebini-Sierszy. Nie wyklucza, że odsetek uzależnionych może być większy, bo nie wszyscy – nawet anonimowo – przyznają się, że biorą. Ankietowani wyznali, że nietrudno jest o dostęp do proszków psychotropowych. Kupują je od dilera na osiedlu, na imprezie lub… w szkole! – Dopalacze działają podobnie jak amfetamina czy marihuana, a są znacznie tańsze. Można je kupić przez Internet za 10 złotych – wyznaje 16-letnia Anna, uczennica jednego z chrzanowskich gimnazjów. Pierwszy raz spróbowała „perszinga” na urodzinach swojego chłopaka. – Odlecieliśmy – mówi pełna entuzjazmu nastolatka. Nie widzi w dopalaczach niczego złego. W ankiecie przyznała, że próbowała narkotyków i dopalaczy. Jej chłopak napisał, że nie miał styczności z używkami. Argumenty pedagogów i policjantów o ich zabójczym działaniu nie przekonały jej, by z nich zrezygnować.
– Człowiek ma prawo się wyluzować raz na jakiś czas – ucina dziewczyna. Do myślenia dała jej dopiero opowieść byłej narkomanki i alkoholiczki, która była gościem specjalnym prelekcji zorganizowanej w trzebińskim kinie Sokół, poświęconej dopalaczom. Kobieta opowiadała nastolatkom o sobie i o tym, że gdy pierwszy raz sięgnęła po wódkę w wieku 13 lat, a niedługo po tym spróbowała amfetaminy i marihuany, też myślała, że to taka zabawa. Potem było coraz gorzej. Tej historii wysłuchali też nasi dziennikarze.
– Ojciec odszedł od matki do młodszej kobiety. Mama zaczęła popijać, nie mogłam znaleźć sobie miejsca w tym okropnym świecie – opowiadała dziś 38-letnia kobieta. Mieszkała wówczas w Chrzanowie. – Przez pewien czas byliśmy sami z bratem. On dużo pił i ćpał. Pierwszy raz dał mi trochę „koksu”, by mnie uśpić na imprezie, żebym mu nie przeszkadzała – opowiada. Potem podobne incydenty zdarzały się częściej, do czasu, gdy sama zaczęła załatwiać sobie towar. – Stałam się dzieckiem z marginesu. Chodziłam po ulicy i biłam ludzi, kradłam – wyznaje, dodając, że używki rodziły w niej olbrzymią agresję. Dziś jej brat już nie żyje. Zmarł przez narkotyki. Od używek zmarł też jej były mąż i kolejny partner. – W dodatku zniszczyłam życie własnym dzieciom. Chodziłam wiecznie pijana, naćpana, dzieci nie miały przy mnie życia – opowiada nasza rozmówczyni. Alimenty oddawała narkotykowym dilerom. Straciła dach nad głową, a po śmierci męża jedyny dochód, czyli alimenty. – Kilka razy próbowałam z tym zerwać, ale bezskutecznie – wyznaje. Przełomem było spotkanie pod chrzanowskim pośredniakiem.
– Przyszłam wypełnić jakieś dokumenty i wtedy poznałam Basię, z którą się zakumplowałam. Zaprosiłam ją na wódkę, ale odmówiła, wyznając, że nie pije od 13 lat. Niedługo potem zawiozła mnie do wspólnoty anonimowych alkoholików na terapię – opowiada. Początki były trudne. Nieraz skręcała na złą drogę. Do czasu, gdy poznała innego byłego alkoholika, który swym doświadczeniem i determinacją pomógł jej wyjść na prostą. Od kilku lat nie sięgnęła po alkohol ani narkotyki. Odzyskała swe dzieci. Dziś cała trójka jest jej wsparciem. Cieszy się z życia. Pierwszy raz czuje się wartościową kobietą. Doświadczeniem dzieli się z dziećmi i młodzieżą, działając we wspólnocie AA oraz prowadząc prelekcje w szkołach. – Straciłam za dużo cennego czasu. Chciałabym, by dzięki mojej historii zaoszczędzili go inni młodzi ludzie – podkreśla, dodając, że narkotyki i dopalacze to zło.
– Niszczą człowieka i jego najbliższych – ostrzega z przekonaniem.
Z badań przeprowadzonych przez pedagogów szkolnych oraz policję wynika, że dzieci i nastolatkowie, którzy sięgają po dopalacze, nie mają problemu z ich kupnem. Używki są dostępne nawet w szkole. Co młodzi chrzanowianie wiedzą o dopalaczach? Ankieta przeprowadzona w szkołach powiatu zaczęła się od pytań niby łatwych, mających na celu sprawdzić więzi rodzinne. Na 664 ankietowanych uczniów aż 47,5 procent badanych (306 osób) nie wiedziało, jaki wykonuje bądź posiada zawód jego mama. – To bardzo zła prognoza – komentuje Janusz Szczęśniak, chrzanowski starosta, dodając, że brak więzi między dziećmi a rodzicami może być zalążkiem problemów z narkotykami.
– Potrzeba więcej takich akcji uświadamiających rodziców i dzieci i dotyczących różnych problemów – zaznacza starosta. Roman Kumala, pedagog i policjant z Chrzanowa, dodaje, że podczas spotkania z rodzicami uczniów biorących udział w projekcie większość z dorosłych początkowo nie chciała poświęcić nawet 15 minut na rozmowę, uznając, że problem narkotyków i dopalaczy nie dotyczy ich dzieci. – Tymczasem narażeni są nie tylko ci z patologicznych rodzin, ale też z dobrych domów – podkreśla. Kolejne pytania: – A Czy kiedykolwiek miałeś kontakt z dopalaczami? „Tak” odpowiedziało 40 badanych (6 proc.), „nie” – 604 (94 proc.). – A Jeśli tak, napisz gdzie. Kontakt z „dopalaczami” występował: – w szkole – 6 (15 proc.) – na imprezie – 4 (10 proc.) – tam gdzie mieszkam – 1, – u znajomych – 1. 28 uczniów przyznało, że osobiście brało dopalacze. W tym było 24 chłopców i 4 dziewczynki. Czy używasz dopalaczy w celu osiągnięcia lepszych wyników w nauce? Jeżeli tak, to ile razy w tygodniu? I gdzie je kupujesz? W odpowiedziach na „tak” 10 chłopców napisało, że około dwa razy w tygodniu, kupując: – u dilera – 6, – przed szkołą – 3, – na swoim osiedlu – 1. Moim zdaniem dopalacze to… (przykładowe odpowiedzi): – „Zwykłe zmieszane odpadki mające na celu skłonić zażywającego do głupich rzeczy. Ludzie w tym czasie nie panują nad sobą, a uzależnienie trwa krótko, bo większość umiera z tego powodu. Jednym słowem »głupota ludzka nie zna granic«. To, co jest nam zabronione, zmusza nas, by to robić”. – „Sposób na odlecenie od rzeczywistości, problemów. Przelecenie do nierealnego świata pełnego fantastycznych postaci. Dopalacze, to coś typu »świadomego snu«. Pod ich wpływem dzieją się rzeczy, które nie staną się w rzeczywistości (tu chodzi mi o to, że nawet te najnormalniejsze czynności mogą się stać dla nas wielką przygodą)”.

Poprzedni

Kapsuła

Następny

Obietnice PiS były tylko „kiełbasą wyborczą”!