22 listopada 2024
trybunna-logo

Terror fanatyków nie ustaje

San Salvador w Warszawie?

Minęło zaledwie pół roku od wyroku tzw. Trybunału Konstytucyjnego Przyłębskiej Julii i od początku masowych protestów przeciw całkowitemu niemal zakazowi spędzania płodu będącego efektem tego wyroku, a już fanatycy z Fundacji Pro-Prawo do Życia Mariusza Dzierżawskiego podjęli działania na rzecz kolejnego zaostrzenia prawa antyaborcyjnego i od kilku tygodni zbierają podpisy pod projektem takiej ustawy. Szykuje się kolejna faza terroru fanatyków.

Przygotowany przez fundamentalistów projekt przewiduje zniesienie prawa do przerwania ciąży będącej skutkiem z przestępstwa, a także wprowadzenie karania kobiet za aborcję oraz za poronienie. Ustawa ma na celu taką zmianę przepisów kodeksu karnego, by przerwanie ciąży było uznane za równoznaczne z zabójstwem kwalifikowanym. Ma też zredukować do minimum prawo do przerwania ciąży w przypadku zagrożenia życia kobiety i znieść takie przerwo w przypadku zagrożenia „tylko” jej zdrowia. Wzmocnione ma być ściganie lekarzy dokonujących aborcji, a także tzw. „lobby aborcyjnego”. Jeden z zawartych w projekcie paragrafów przewiduje karanie kobiet za poronienie, „jeśli wymiar sprawiedliwości stwierdzi, że ciężarna nie dochowała ostrożności, jakiej wymaga się od osoby w jej stanie”. Przewidywane jest też dodanie definicji dziecka do „słowniczka wyrażeń ustawowych” – „Dzieckiem jest człowiek w okresie od poczęcia do osiągnięcia pełnoletniości – „dzieckiem poczętym jest dziecko w okresie do rozpoczęcia porodu w rozumieniu art. 149”. Art. 149 kodeksu karnego miałby brzmieć – „matka, która zabija dziecko w okresie porodu pod wpływem jego przebiegu, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5″. Autorzy projekt chcą także dodania nowego paragrafu do art. 148, który traktuje o zabójstwie i przewiduje za nie karę więzienia do dożywocia włącznie. Projekt zakłada uchylenie dotyczących przerwania ciąży, aktualnie obowiązująych artykułów 152, 153,154 oraz 157a. Co prawda kryminalizują one przerywanie ciąży, ale nie przewidują odpowiedzialności karnej kobiety, a ponadto różnicują odpowiedzialność za dokonanie aborcji w zależności od charakteru konkretnego przypadku. Zdaniem projektodawców obecne przepisy „jedynie osłabiają ochronę prawną życia ludzkiego w fazie prenatalnej w porównaniu do ochrony prawnej życia ludzkiego w innych fazach”. W myśl nowych przepisów to prokurator określałby n.p. kiedy doszło do poronienia (czy w tym przypadku „nieumyślnego spowodowania śmierci”), czy doszło do niego z powodu braku ostrożności, czy też ciąża została przerwana celowo. W polskim prawie występują osobno określenia „nie podlega karze” oraz „nie popełnia przestępstwa”. W projekcie użyto tylko tego pierwszego zwrotu, co oznacza, że w przypadku poronienia przez nieokreślone „niezachowanie ostrożności”, kobieta miałaby być uznana za przestępcę, a jedynie odstępowano by od wymierzenia kary. Największy opór budzą w autorach projektu zapisy artykułu 152 kodeksu karnego, który mówi o przerwaniu ciąży za zgodą kobiety i który „powoduje, że matka dziecka poczętego nie jest w ogóle traktowana jako sprawca przestępstwa, nawet gdyby zabiła swoje dziecko w najbardziej okrutny sposób”. Ich zdaniem „nie odzwierciedla to stanu faktycznego, w szczególności w przypadkach dokonywania przez kobiety samodzielnie aborcji farmakologicznej.

Oznacza to, że kodeks karny w obecnej postaci nie jest w ogóle przygotowany do walki z przestępczością aborcyjną, która opiera się w ogromnym stopniu na handlu środkami poronnymi i umożliwianiu samodzielnego dokonywania aborcji poza placówkami medycznymi. Zwolennicy ustawowego, totalnego przymusu rodzenia stwierdzają, że „lobby aborcyjne, często finansowane z zagranicy, prowadzi intensywną działalność podżegającą matki do nielegalnej aborcji”. „Handlarze pigułkami śmierci ujawniają swoje nazwiska i reklamują swój proceder w mediach masowych popierających aborcję. Robią to od lat w poczuciu bezkarności. Organy państwa nie reagują na te jawne wezwania do zabijania dzieci” – grzmią autorzy projektu. Chcą także ograniczenia prawa do przerwania ciąży w przypadku zagrożenia życia kobiety. „Działania lecznicze wobec matki mogą wiązać się z zagrożeniem dla życia dziecka, a czasami spowodować jego śmierć. W medycynie często zdarzają się sytuacje, gdy podjęcie terapii wiąże się z ryzykiem dla zdrowia lub życia pacjenta. Jeśli działania te były podjęte zgodnie z wiedzą i sztuką lekarską, to lekarz nie ponosi odpowiedzialności za wynikłe szkody. Analogicznie, jeśli działania lekarza podjęte w celu ratowania zdrowia lub życia matki były zgodne ze sztuką lekarską, nie ponosi on odpowiedzialności za szkody, jakie poniosło poczęte dziecko”. Autorzy projektu uważają, że „aktualna bezkarność kobiet poddających się aborcji wiąże ich zmową milczenia z aborterami, chroniąc pośrednio także ich”.

Już obecny stan przepisów dotyczących prawa do aborcji, a raczej braku tego prawa sprawia, że jest ona w Polsce prawie całkowicie zakazana. Gdyby wspomniany wyżej projekt ultrasów wszedł w życie jako ustawa, doszłoby nie tylko do całkowitego już uszczelnienia systemu zakazu aborcji, ale także do objęcia także kobiet karaniem za przerwanie ciąży. Projekt forsowany przez Fundację Dzierżawskiego idzie nawet dalej niż osławiony projekt Ordo Iuris z 2016 roku, który wywołał masowe protesty społeczne, z protestami środowisk kobiecych na czele, bo wtedy, w obliczu sprzeciwu prezesa PiS, projektodawcy w ostatnim momencie, próbując ratować swój plan, wycofali się z karania kobiet.

Nie można wątpić, że fundacja Dzierżawskiego zbierze wymagane sto tysięcy podpisów pod projektem i złoży go do laski marszałkowskiej. Doświadczenie z ostatniego półrocza uczy, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że działanie fundamentalistycznych fanatyków może się powieść. Nawet gdyby jednak zdominowany przez większość pisowską Sejm nie uchwalił tego barbarzyńskiego projektu, to może zostać powtórzony manewr ze skierowaniem do Trybunału Przyłębskiej wniosku o zbadanie zgodności z konstytucją prawa do aborcji ciąży będącej wynikiem przestępstwa, jak również o zbadanie konstytucyjności przepisów wyłączających kobiet spod karalności. Doświadczenie wydarzeń, które miały miejsce między 22 października 2020 (wyrok TK), a 27 stycznia 2021(publikacja wyroku ) nie pozostawia złudzeń – klerofaszystowski reżym PiS zdolny jest do zaakceptowania i wsparcia poczynań fundamentalistów. Wtedy Polska, kraj przynależący do Unii Europejskiej stanie się już bez reszty – dziś formalnie ta „reszta” jeszcze w przepisach prawa pozostała – pogrąży się już całkowicie w otmętach barbarzyństwa, upodabniając się pod tym względem do Salwadoru i Nikaragui, a system torturowania kobiet w oparciu o prawo zostanie domknięty. Tam więzienia pełne są kobiet skazanych na wieloletnie więzienie za dokonanie aborcji, n.p. na 30 lat odsiadki.

W tej sytuacji niepokoić może zauważalne osłabienie aktywności środowisk feministycznych, kobiecych. Oczywiście, gdy projekt grupy Dzierżawskiego znajdzie się na publicznej tapecie, środowiska kobiece będą protestować, ale to za mało. Sama tylko reaktywna odpowiedź na dążenia fundamentalistów nie wystarczy, a akcyjny rytm protestów to za mało. Taki modus działania nie budzi we władzy wystarczającego respektu, bo wie ona, że protesty, jeśli nie osiągną celu, prędzej czy później się wypalają. Gotowa jest więc takie protesty przeczekać, co skądinąd doradzała Kaczyǹskiemu Emilewicz Jadwiga. Tylko stały, permanentny nacisk, który będzie dla władzy nieustającym problemem może przynieść efekty i zmusi ją do cofnięcia się przed najbardziej radykalnymi rozwiązaniami. Tak stało się we Francji po tzw. procesie w Bobigny w 1972 roku, w którym przed sądem stanęła oskarżona o dokonanie aborcji (wtedy z tym kraju zakazanej) nastolatka. To masowe i konsekwentne, uparte protesty kobiet przeciw restrykcyjnemu prawu (sprawiało ono m.in. że Francuzki przyjeżdżały do celem dokonania aborcji do Polski, gdzie pozwalała na to ustawa z 27 kwietnia 1956, której 65 rocznica uchwalenia właśnie mija) doprowadziły do uchwalenia 17 stycznia 1975 roku prawa do aborcji na mocy ustawy liberalizacyjnej, przygotowanej przez Simone Weil. Bez podobnej determinacji środowisk kobiecych w Polsce trudno będzie liczyć na wyrwanie nas z kajdan fanatycznego, fundamentalistycznego barbarzyństwa. Niedawno jedna z kobiet wyraziła obawę, że kolejną ofiarą fanatyków może paść dostępność do środków antykoncepcyjnych, przynajmniej niektórych, n.p. hormonalnych, pigułek „dzień po” czy spiral.

Nie jest to obawa nieuzasadniona. Czy jeszcze wczesną jesienią wielu z nas, poza skrajnymi pesymistami, przewidywało bieg zdarzeń, który nastąpił i który już teraz dramatycznym brzemieniem odciska się na życiu kobiet w Polsce?

Poprzedni

Wojna agenta z piłkarzem

Następny

Warszawski luksus posiadania

Zostaw komentarz