17 listopada 2024
trybunna-logo

Telewizja pokazała

Co chwila jesteśmy zaskakiwani zachowaniem osób, których wykształcenie i kariera wydają się gwarantować pewien poziom, a tu szaleństwo, ograniczoność, chamówa. Pani prof. Pawłowicz była podobno sympatyczną osobą i prawniczką cenioną za swą wiedzę. Od czasu, kiedy została posłanką zachowuje się jak prymitywna wariatka, kłamie, obraża ludzi. Gowin, filozof i profesor, wygaduje o genetycznych uwarunkowaniach ludzi opozycji. Gliński, profesor ceniony w swojej dziedzinie, jako minister kultury zachowuje się jak ograniczony politruk. Przykłady można mnożyć.

Pisałem już, że jeśli ktoś mieszka na Żoliborzu, to nie znaczy, że jest kulturalnym inteligentem, podobnie jak ktoś, kto urodził się czy mieszka w Afryce, nie musi być murzynem.
Ci ludzie zachowują się jakby byli zaczadziali. W swoim politycznym gronie znaleźli pożądane środowisko, a stanowiska ministra czy posła wydają się im być czymś bardzo wartościowym, wartym podporządkowania się i upokorzeń. Prymitywne zachowania rozumieją jako politykę. Teraz nie muszą się hamować, bo mają większość w Sejmie, więc wyłazi z nich wszystko, co dotychczas skrywali.
To środowisko przez wiele lat uważało się za niedoceniane, wielokrotnie mówili i pisali, że „salon” ich odrzuca, lekceważy. Jednak to nie „salon” ich odrzucał, ale ludzie – odbiorcy ich myśli i działań. Regułą było, że gdy przedstawiciele skrajnej prawicy otrzymywali do władania jakąś instytucję publiczną, np. gazetę, to szybko plajtowała. Teraz telewizja publiczna zalicza spadki oglądalności pod dyrekcją Jacka Kurskiego. Myśli polityków i publicystów tego środowiska są pokrętne i ciężkie, dowcipu brak albo jest toporny. Starają się zniszczyć wszystkie autorytety, bo wiedzą, że w konkurencji z nimi nigdy nie wygrają, są po prostu gorsi. Poszli więc za radą Kaczyńskiego i wyhodowali własne elity, utworzyli własne media, dopasowali się do mniej wymagających odbiorców. A teraz chcą udowodnić, że to oni są prawdziwą elitą, prawdziwymi artystami, politykami, a przeciwnicy to miernota, której należy okazywać pogardę.
Przedwojenna anegdota opowiada o tym, jak pewien facet przyjechał do New Yorku i udał się do żydowskiej restauracji. Jedzenie było wyśmienite, ale zdziwił się, że obsługują go Chińczycy i wszyscy mówią w jidysz. Zapytał więc właściciela, jak mu się udało nauczyć Chińczyków jidysz.
– Cśśś – powiedział właściciel
– oni myślą, że mówią po angielsku.
Ciekawe czy politycy PiS zorientują się kiedyś, że nie mówią po angielsku.

* * *

W przejściu podziemnym ktoś wręczył mi ulotkę. Okazało się, że to organizacja Patrioci Razem – Zjednoczeni dla Polski, która wyjaśnia, jak wredny jest KOD. Mało, że antypolski, że tworzą go ludzie oderwani od koryta, to jeszcze są za przyjmowaniem uchodźców, „w których są terroryści”.
Mnożą się ataki słowne i fizyczne na obcokrajowców o odmiennym wyglądzie, a także na Polaków wypowiadających się za równością praw dla homoseksualistów, związkami partnerskimi, dostępnością aborcji itp. Łączy się to z licznymi zapewnieniami o tym, jacy Polacy są tolerancyjni i od wieków radośnie przyjmują obcych. Widocznie są tolerancyjni, ale nie są wyrozumiali.
W rankingu badań nad przychylnością dla uchodźców Polacy i Rosjanie zajmują ostatnie miejsce, choć przecież w Polsce nie było ani zamachów terrorystycznych ani jakiejś agitacji na rzecz islamu i mało kto miał okazję mieć za sąsiada mahometanina. Jeśli ataki na „obcych” nasilą się, to wkrótce nie będzie tu żadnego obcego. Będzie jak w anegdocie o badaczach, którzy przyjechali na jakąś wysepkę i pytają tubylców, czy są tu u nich jacyś ludożercy. – Nie, nie ma. Ostatniego zjedliśmy dwa miesiące temu.

* * *

Coraz częściej oglądamy nagrania z włamań, kradzieży, napadów, a teraz z próby zamachu bombowego. Kamery monitoringu są coraz liczniejsze, są w sklepach, na ulicach, w tramwajach. Niestety, prawie do niczego nie są przydatne, bo obrazy, jakie przedstawiają, są niskiej jakości. Praktycznie każdy pasuje do obrazu przestępcy, szczególnie, jeśli osoba sfilmowana ma ciemne okulary i kurtkę z kapturem. Sytuacja nie jest nowa, ale jakoś nie skłoniła nikogo do wprowadzenia zmian i zakupu kamer lepszej jakości. Najważniejsze, że problem jest odfajkowany.

* * *

Kajetan P., który uciął głowę swojej nauczycielce, przebywa w areszcie. Kiedy go wieziono do kraju, zaatakował jednego z eskortujących go policjantów. Teraz badany jest przez psychologów, aby ustalić czy jest normalny i czy był poczytalny, kiedy ucinał nauczycielce głowę. W czasie sesji zaatakował panią psycholog i próbował ją udusić, a strażnika poranił kawałkiem szkła. Dziennikarze pytają, dlaczego Kajetan P. nie ma statusu więźnia niebezpiecznego? Pani rzecznik odpowiada, że ostatnio jest tendencja, aby coraz mniejszej liczbie więźniów przyznawać taki status. No i więzień był taki spokojny, że nie spodziewali się, że kogoś zaatakuje.

* * *

Stanisław Tym:
– Resort rolnictwa zgłasza kolejny świetny pomysł. Sfinansuje uczniom z rodzin rolniczych wakacyjne wyjazdy Szlakiem Żołnierzy Wyklętych, zakończone testem wiedzy. Przez ciekawość spytam, czy zafunduje też małą rekonstrukcję rozstrzeliwania cywilów przez podkomendnych „Burego” w Zaleszanach na Podlasiu?

* * *

Marsz Równości w Gdańsku. W czasie starcia policji z kontrmanifestacją została powalona na ziemię i zatrzymana córka radnej PiS. Przeciw panience skierowano oskarżenie w związku z jej zachowaniem w czasie kontrmanifestacji. Zapytana powiedziała – Mam nadzieję, że minister Błaszczak coś z tym zrobi.
Szef policji broni policjantów. Ciekawe czy minister Błaszczak będzie chciał ich przeczołgać. A może skorzystać ze sprawdzonych wzorców i doczepić panience pomroczność jasną? Oczywiście, póki członkowie PiS i ich rodziny nie otrzymają dużych czytelnych plakietek, które będą ich chronić przed interwencją policji.

* * *

W samą porę pojawiły się u nas zamachy bombowe – potencjalnie groźne, a przy tym sprawnie przez policję opanowane. Czy to nie piękny argument za profesjonalizmem policji i za koniecznością wprowadzenia ustawy antyterrorystycznej? Nie ma islamistów, ale są czarne owce wśród Polaków i trzeba czujności, aby uchronić zdrową większość.
W pierwszym przypadku, we Wrocławiu, znaczna część zasługi w schwytaniu sprawcy powinna być przyznana niemieckim psom policyjnym, które nawet po kilku dniach potrafią pójść śladem przestępcy.
W drugim przypadku policja przyznała, że wiedziała o przygotowywanych zamachach i miejscach, gdzie one mogą być realizowane i obserwowała te miejsca, tak, że przestępcy zostali pojmani na gorącym uczynku. Przestępcy odmówili zeznań, ale policja i tak od razu poinformowała, że są oni związani z ruchem anarchistycznym. Intuicja?

* * *

Co raz uświadamiam sobie, że jestem w pewnych sprawach ograniczony i albo nie potrafię wzbudzić w sobie oburzenia, które ogarnia rodaków, albo nie cieszę się ze spraw, które tylu cieszą. Jedną z takich spraw są fotoradary. Kiedy je zainstalowano, podniosły się głosy kierowców pełne oburzenia, że to zamach na wolność, wręcz mamy państwo policyjne. W końcu wiele fotoradarów zlikwidowano. Nie mogłem się temu nadziwić. Przecież fotoradary miały tylko sprawdzić, którzy kierowcy przekraczają dozwoloną prędkość i narażają ludzi na śmierć i kalectwo. W dodatku te fotoradary nie wiadomo dlaczego były i są oznakowane, tak że kierowcy są ostrzegani, że wjeżdżają w strefę pomiaru prędkości. Jeżeli ktoś mimo takiego ostrzeżenia popełnia wykroczenie, to powinien być jeszcze surowiej ukarany.
Teraz pojawiły się fotoradary, które w założeniu miały wyeliminować trick kierowców, którzy zwalniają do wymaganej prędkości przed fotoradarem, a potem przyspieszają. Nowe fotoradary mierzą średnią prędkość pojazdu na dłuższym odcinku drogi. I te fotoradary także są oznakowane, żeby kierowcy wiedzieli, że tu są i na jakim odcinku mierzą prędkość. Mimo tego, że w marcu było ich tylko kilka, to już wymierzono 11.000 mandatów kierowcom, którzy przekroczyli dozwoloną prędkość jazdy.
Widzę w tym argument za tym, żeby się nie dziwić wynikom wyborów.

* * *

Widzę potrzebę powołania urzędu Rzecznika Weryfikowania Informacji, którego główną zasadą byłoby trzymanie się faktów. Zalewa nas morze kłamstw, przekręconych informacji, niechlujnych sformułowań. Bardzo przydałby się ktoś, kto by te informacje sprawdzał i podawał oficjalnie jak się sprawy mają.
Weźmy stosunkowo prostą sprawę – strajk pielęgniarek w Centrum Zdrowia Dziecka. Strajkują, bo mają za niskie płace (2.300 zł brutto) i jest ich zbyt mało (co potwierdza dyrekcja szpitala). Tymczasem podano, że zarobki pielęgniarek sięgają 5.000 zł. Pokazano też dziewczynkę chorą na raka, której nie zrobiono tomografii i odesłano do domu, sugerując, że to z powodu braku pielęgniarek, które strajkują. Strajkujące wyjaśniają, że takie płace otrzymują te pielęgniarki, które biorą nadgodziny, nie są to ich podstawowe zarobki. Poza tym, to nie pielęgniarki wykonują badania tomografii. Szpital ma kilkaset milionów złotych długu, więc oszczędza na personelu itp., itd.
Wydawałoby się, że takie fakty są do szybkiego ustalenia, ale nie ma u nas jeszcze rzetelnych dziennikarzy, więc przydałby się urząd Rzecznika. Oczywiście w dziale polityki należałoby zatrudnić wiele osób, a do komunikowania faktów potrzebny byłby tam chyba oddzielny kanał telewizyjny.

Poprzedni

Manewry miłosne

Następny

USA – Kurdowie