Andrzej Duda lubi Półwysep Apeniński. Po tym jak w 2015 roku wygrał wybory prezydenckie pojechał na urlop właśnie do Toskanii. Następnie już po przeprowadzce do Pałacu Prezydenckiego na jesieni 2015 przyjechał z oficjalną wizytą do Włoch i Watykanu. Wtedy włoskie media traktowały go jako ciekawostkę, po niespodziewanej wygranej z pewniakiem, czyli Bronisławem Komorowskim i nawet nazywali go „delfinem polskiej prawicy”, który w przyszłości być może przejmie stery i będzie rozgrywającym na polskiej arenie politycznej.
Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Włochy jednak tak szybko nie wyszły panu prezydentowi z pamięci, bo już w trakcie tegorocznej kampanii obiecał, że pierwszą wizytę zagraniczną odbędzie właśnie w Watykanie. W konsekwencji tego, niedługo po reelekcji zawitał do słonecznej Italii.
W ramach wizyty Andrzej Duda spotkał się z przedstawicielami władz Włoch, czyli z prezydentem Sergio Mattarellą, premierem Giuseppe Conte i szefem włoskiej dyplomacji Luigim Di Maio. W polskiej ambasadzie, odsłonił popiersie gen. Władysława Andersa, a także na Monte Cassino oddał hołd polskim żołnierzom. Ale jak wiadomo głównym elementem pobytu w Italii była wizyta w Watykanie, gdzie spotkał się z papieżem Franciszkiem. Kancelaria Prezydenta próbowała za wszelką cenę też przedstawić tą wizytę jako oddanie hołdu ofiarom COVID-19 na terenie Półwyspu Apenińskiego. Możliwe, ale prawda jest taka że włoskie media specjalnie nie zajmowały się tematem wizyty prezydenta Dudy, ale odnotowały przy jej okazji coś zupełnie innego.
Jeśli już włoskie media wspominały o wizycie Dudy, to z powodu rozpętanego przez jego otoczenie polityczne i polski Kościół homofobicznej nagonce. O tym jak pod koniec sierpnia Episkopat zgłosił pomysł otwarcia klinik dla „pragnących odzyskać naturalną orientację płciową”, a sam Duda użył w odniesieniu do osób LGBT określenia „ideologia zła”, powołując się na słowa Karola Wojtyły. W tekście dziennika „Domani” nie zabrakło wzmianek o kolejnych elementach współczesnej prawicowej rewolucji: „strefach wolnych od LGBT”, działalności Fundacji Ordo Iuris. Tygodnik „L’Espresso” pisze o „bezprecedensowej kampanii nienawiści” przypominając wypowiedzi prezydenta na temat LGBT z kampanii wyborczej i o tym, co się działo na ulicach Warszawy w sierpniu, a także o małych społecznościach, w których homoseksualiści po prostu czują się zagrożeni (czytaj strefy wolne od LGBT). Dziennik „La Stampa” zaczęła tekst od słów: „wszystkiemu winna tęcza”, w którym również wspomniano o pacyfikowaniu na ulicach Warszawy demonstracji aktywistów LGBT, jak i straszeniu przez Kościół wiernych „zarazą homo”, oraz o pojazdach propagujących na ulicach polskich miast hasła anty-LGBT jeżdżące często pod eskortą policji. Na sam koniec reportaż „La Stampy” kończy się słowami „przyszłość Polaków jest niepewna”. Jedyną grupą, poza parlamentarzystami z prawicowej Ligii Matteo Salviniego oraz romansującymi z faszyzmem Braćmi Włoch Giorgii Meloni, która ciepło mówiła o przyjeździe Andrzeja Dudy byli włoscy antyszczepionkowcy, a wynika to z deklaracji z debaty prezydenckiej zorganizowanej przez TVP w Końskich, podczas której prezydent poinformował, że nigdy nie szczepił się i nie zamierza tego robić w przyszłości.
Jakby nie patrzeć, nad głową prezydenta Dudy w oczach włoskiej prasy pojawiła się śledząca go podczas pobytu we Włoszech tęczowa chmura piorunami. Bo jak wiadomo, słów wypowiedzianych w trakcie kampanii nie da się zwyczajnie wymazać i nawet tysiąc wizyt w tym nie pomoże. Włoskie media dość mocno zaznaczyły, że w 2015 roku kwestia uchodźców była czynnikiem, który wykorzystano do osiągnięcia politycznego sukcesu, a że temat wygasł, to polska prawica znalazła sobie już innego wroga „polskich rodzin” – środowisko LGBT. W tej sytuacji pojawia się pytanie która kolejna grupa będzie zagrażać spokojnemu życiu obywateli. Wachlarz może być szeroki, tylko pytanie komu przypadnie rola maszyny losującej i ogłoszenie kolejnego wroga publicznego numer, jeden przed którym konserwatyści będą bronić „polskich rodzin”.
Andrzej Duda we włoskich mediach nie miał różowo, ale to właściwie nie jest dla jego otoczenia tak istotne jak zrobienie dobrego wrażenia na włoskiej Polonii jak i zaakcentowanie w polskich mediach (czytaj w TVP) wielkiego sukcesu związanego z tą wizytą. A jak jeszcze pierścień papieża ucałował, to dopiero był „news”.