Do łez bawi mnie fala oburzenia, która podniosła się po mianowaniu na stanowisko dyrektora wrocławskiego Oddziału IPN zadeklarowanego faszysty, miłośnika heilowania, szczerego wyznawcy belgijskiego nazistowskiego zbrodniarza Degrelle’a – Tomasza Greniucha.
Już trzeci dzień z rzędu widzę i słyszę jęki i popiskiwania dość nawet godnych szacunku osób z powodu tej kandydatury. Jaka to kompromitacja Polski i Polaków, jak źle świadczy to o samym Instytucie Pamięci Narodowej, źle się odbije na przyszłości Instytutu i temu podobne bzdurki. Bzdurki, bo wszystkie te wypowiedzi tracą moc i intelektualny blask, kiedy uświadomimy sobie niesłychany poziom hipokryzji ich autorów. Bo co, wczoraj się urodzili albo przylecieli z Księżyca? Nie wiedzą, czym od początku był IPN? Nie pamiętają, że to instytucja szantażu, kłamstw historycznych, represji i lżenia pamięci bohaterów historii Polski i ich potomków?
Nie pamiętają, że IPN powołano do życia głosami jednej z najbardziej nieudanych i prawicowo zideologizowanych koalicji partyjnych – AWS? Gdzie byli dzisiejsi oskarżyciele Greniucha i broniących go kumpli, kiedy w 2004 roku z IPN, raczej nieprzypadkowo, wyciekła tzw. lista Wildsteina, która dała początek całej kampanii szczucia na ludzi, którzy się na niej znaleźli?
Rozumiem, że nikomu z oburzonych nominacją Greniucha nie przeszkadzała też obrzydliwa intryga przeciwko kandydaturze prof. Chwalby? Brała w niej udział zasłużona dziś bardzo dziennikarka TVN, która opublikowała filmowy materiał o strasznej zbrodni, jaka było członkostwo w PZPR kandydata Chwalby, czego ten zresztą nigdy nie ukrywał. Podobna, jeśli chodzi o szuranie po moralnym dnie była nagonka wsparta na nieprawdziwym oskarżeniu Andrzeja Przewoźnika o współpracę z SB. Dzięki niej wygrał stanowisko prezesa IPN Janusz Kurtyka, prawicowy do szpiku kości. Warto pamiętać, że głosowała za tym człowiekiem cała wierchuszka PO: Tusk, Schetyna, Nowak (dziś w areszcie). To ten prezes rozpętał szaleństwo powszechnej lustracji, za którą, też warto przypomnieć, głosowało PO. Tylko dzięki TK proces ten został powstrzymany.
Pamięć szwankuje rozgniewanym na mianowanie Greniucha publicystom i historykom, skoro nie pamiętają podłej i kłamliwej argumentacji IPN przy demontażu kolejnych pomników i mogił, przy szkalowaniu pamięci polskich bohaterów walki z faszystami począwszy od Hiszpanii w 1936 roku, a skończywszy na partyzantach i bojownikach II wojny światowej. Nie pamiętają też burzenia pomników i mogił żołnierzy radzieckiej armii, która wyzwalała Polskę w latach 1944-45?
Monotonnie tak wyliczam nikczemne działania IPN i jego funkcjonariuszy przez te wszystkie lata, żeby pokazać, że mianowanie Greniucha nie było niespodzianką. Przeciwnie, to naturalna i spodziewana konsekwencja rozwoju tej coraz bardziej rozrośniętej i zamożnej instytucji. Od fałszywych oskarżeń, krzywdzenia ludzi niesłusznymi podejrzeniami, poprzez dzielenie polskiej krwi na lepszą i gorszą, aż do mianowania faszysty na eksponowane stanowisko w strukturze IPN. Byli ludzie o skrajnie prawicowych poglądach na stanowiskach mniej prestiżowych – jeden z nich dotarł w końcu do pierwszego szeregu. Normalna droga zepsutej i łajdackiej instytucji. Czego się spodziewali ci, co dzisiaj nie mogą znieść faktu, że Greniuch ma coś do powiedzenia?
Jeżeli coś od początku wygląda jak śmieć i cuchnie jak śmieć, to jest śmieciem. A oni udawali, że to bukiet fiołków, dopóki wysypisko ich nie przywaliło. I teraz jest już za późno.